1945. Tę datę znają chyba wszyscy. To właśnie wtedy Imperium Zła po wielu latach krwawej i bestialskiej wojny padło na kolana. Hitler, który od lat wzbudzał strach w całej Europie, wiedząc, że jego marzenie o podboju całego kontynentu zostało zaprzepaszczone, postanawia popełnić samobójstwo. Nie ma na tyle odwagi i honoru by zmierzyć się z konsekwencjami swojego postępowania. Porzuca dowódców, żołnierzy, obywateli. Jak w takiej sytuacji odnajdzie się cały naród, a zwłaszcza czołowi naziści, którzy stali u jego boku i wykonywali wszelkie rozkazy?
Autor Dziennika norymberskiego miał styczność z 23 zbrodniarzami wojennymi przez kilka-naście miesięcy. Przeprowadzał na nich testy psychologiczne, współpracował z psychiatrą więziennym, ale przede wszystkim rozmawiał z nimi. Książka jest spisem owych rozmów, oraz opinii Gilberta na temat osadzonych jak i ich światopoglądu. Miał możliwość swobodnego kontaktu z nimi, starał się, aby mu zaufali i otworzyli przed nim. Już pierwszego dnia, poprosi każdego z nazistów, aby napisali pod aktem oskarżenia swoje przemyślenia na ten temat. Oto niektóre z nich : H. Göring: Zwycięzca zawsze będzie sędzią, a zwyciężony oskarżonym. A. Rosenberg: Ruch antysemicki był tylko zapobiegawczy. W. Jodl: Ubolewam nad mieszaniem uzasadnionych zarzutów z polityczną propagandą. J. Streicher: Ten proces to triumf światowego żydostwa.
Każdemu z więźniów poświęcony jest osobny rozdział. Początkowo oprawcy traktowali Gil-berta dość pobłażliwie, przybierali teatralne pozy, wybielali się, lub głosili płomienne prze-mowy pełne nienawiści. Daje się zauważyć, że mało, który z nich naprawdę zdawał sobie do końca sprawę, że czasy ich rządów są przeszłością, a nad nimi ciążą naprawdę poważne za-rzuty. Autor nie poddawał się jednak, znosił pompatyczne przemówienia niektórych, ponieważ to wszystko zdradzało jakimi są ludźmi. Z kolejnymi miesiącami, które przybliżały ich do stanięcia przed Trybunałem, postawa większości z nich diametralnie się zmieniała. O ile na początku byli pewni siebie i stawiali Hitlera na piedestale, podczas procesu okazywali się nagle jego zaciekłymi wrogami, którzy chcieli go powstrzymać, ale nie mieli jak. To zresztą bardzo typowe postępowanie tych osadzonych – praktycznie wszyscy podczas przepytywania przez oskarżycieli, tłumaczyli się tym, że nie wiedzieli, ani o obozach koncentracyjnych, ani o prośbach Anglików wysyłanych do Hitlera na kilka dni przed napadem na nasz kraj.
Czytając niektóre z fragmentów ich wywodów, zastanawiałam się, czy ci ludzie naprawdę nie mieli za krzty honoru? Naprawdę myśleli, że ktokolwiek uwierzy, iż elita dowództwa niemieckiego wykonuje tylko rozkazy nie interesując się niczym? Tylko kilku z osadzonych twardo stało przy swoich stanowiskach. Wspominany już Göring chełpił się wręcz tym, że nie jest zdrajcą jak pozostali i choć był pod koniec wojny w ostrym konflikcie z Hitlerem zostanie wierny jego ideologii. Wydawało się, że Frank szczerze żałuje swojego postępowania (a ma czego), zwrócił się ku Bogu. Jednak im więcej czytałam jego rozmów z Gilbertem odnosiłam wrażenie, że to jedynie przykrywka i nadal był tym samym potworem co wcześniej. Widać, było że bardzo pilnuje się w trakcie rozmów z psychologiem, jednak czasami gdy ponosiły go emocje mówił bardzo dobitnie co sądzi o całej sprawie. Dość dużo miejsca poświęca Polakom, których w jednym tygodniu gorzko opłakuje, by w następnym nazywać nierobami i świniami.
Największe wrażenie zrobił na mnie nieznany mi wcześniej J. Streicher określony przez Gil-berta jako „pierwszy żydożerca nazistowskich Niemiec”. Wydawał on pismo „Der Strumer”. Jeżeli ktoś by mi powiedział, że kiedyś żył człowiek z takimi poglądami chyba długo myślałabym, że ktoś ze mnie ponuro żartuje. Pozwolę sobie przytoczyć niektóre z jego wypowiedzi. Na temat rozpoznawania Żydów mówił tak: „Potrafię rozpoznać krew […] Studiowałem rasę przez dwadzieścia lat. Budowa ciała ukazuje typ. Jestem nijako autorytetem w tej kwestii”. „Jedno jedyne współżycie Żyda z aryjską kobietą wystarcza, aby zatruć jej krew na zawsze. Wraz z obcym białkiem przyswaja ona obcą duszę. Nigdy powtórnie nie będzie zdolna do urodzenia Aryjczyka czystej krwi, nawet jeśli Aryjczyka poślubi”.
Książka moim zdaniem jest po prostu genialna. Mamy niesamowitą możliwość poznania psychiki ludzi, którzy byli odpowiedzialni za największą tragedię jaką spotkał świat. Gilbert prostymi pytaniami, odsłania ich prawdziwe oblicze. To zadziwiające jak różnorodni byli ci ludzie – niektórzy ponadprzeciętnie inteligentni i kulturalni, inni ślepo wykonujący rozkazy, oraz osoby z ewidentnymi problemami psychicznymi. Możemy poznać ich opinię na temat Hitlera, wojny, poszczególnych dowódców i państw, oraz kolegów, którzy są z nimi osadzeni. Mogłoby się wydawać, że wszyscy będą trzymać się razem, jednak nawet wśród nazistów widać podział na grupki, ujawniają się sympatie i antypatie. To niezwykłe czytać jak początkowo butni Niemcy, z każdym miesiącem starają się coraz bardziej nieudolnie tłumaczyć i zwalać winę na innych. Rządzić chciał każdy z nich, lecz w obliczu rozliczenia historii, mało który miał odwagę przyznać się do win.
Gorąco polecam.