Dziennik Bridget Jones recenzja

Sądzę, że o zwariowanej Bridget Jones słyszał każdy. Poza serią o niej, nie spotkałam się więcej z piórem Pani Helen Fielding, jednak w najbliższym czasie chciałabym to zmienić. Pisze ona lekko, z poczuciem humoru, a także potrafi wykreować postać w sposób, gdzie każdy może się do niej porównać.

Bridget Jones jest kobietą po trzydziestce. Niezdarna, śmieszna, narzekająca na swoją tuszę i użalająca się nad sobą w gronie przyjaciół. Czyż nie takie są kobiety? Każdy jej dzień spędzony jest na czytaniu poradników na temat związków i liczeniu kalorii, każdy dzień spędzony jest także na wzdychaniu do swojego szefa – Daniela Cleavera, lecz do czasu. Po incydencie z 'chorą spódniczką' i kilku spotkaniach okazał się on wielkim błędem. Nie było nam dane jednak czekać długo, gdyż na horyzoncie od pewnego czasu pojawiał się rozwodnik Mark Darcy – prawnik, który jak na jego zawód przystało, był poważnym i ustatkowanym człowiekiem. Czyżby prawdą było, iż przeciwieństwa się przyciągają? W tej historii na pewno. Kobieta, która nie zważała na słowa i najpierw mówiła, a potem myślała i mężczyzna, którego każde słowo przed wypowiedzeniem było trzy razy przemyślane. Mężczyzna, który przed stosunkiem składał majtki i nosił sweter z reniferem za prośbą mamy. Widać jednak, że miłość akceptuje różne wady. On zaakceptował jej nietaktowność, ona jego pedantyczność.

Zanim spotkałam się z książką, oglądałam film. Był to mój taki osobisty poprawiacz humoru. Bridget i jej przypadki rozbawiały mnie do łez. Pewnego dnia więc stwierdziłam, że grzechem jest nie przeczytać książek. To tak jakbym oglądała połowę filmu i nie dokańczała go. W końcu nadeszła ta chwila i zakupiłam je. Śmiałam się od pierwszej strony, kiedy to Bridget opisywała swoje poistanowienia noworoczne, a książki wędrowały ze mną wszędzie. To naprawdę niesamowite jak byłam podobna do niej. Dopiero teraz uświadamiam sobie iż Bridget jest połączeniem wielu kobiet i każda z nas odnajdzie w niej siebie.

Polecam każdemu kto lubi się pośmiać. Każdej kobiecie, bo przecież nie jednej z nas mogłoby zdarzyć się coś takiego jak bohaterce, o ile jeszcze się nie zdarzyło.