Kiedy Wydawnictwo Rebis podzieliło się projektem okładki Olśnienia, w komentarzach rozpętała się mini burza. Jednym z kluczowych zarzutów, był ten, który mówił, że jest nieadekwatna do treści książki. Będąc już po lekturze, zgadzam się z tym oskarżeniem, bo faktycznie, w treści tej historii, żadna kura (bo zakładam, że to nóżka kury) nie układała kostki Rubika. Tylko czy o to chodziło autorowi okładki? Nie wiem.
Olśnienie to moment, który pewnego ranka doświadczył wszystkie ziemskie istoty. Ludzie obudzili się z pomysłami na trapiące ich od dłuższego czasu problemy. Schwytany w klatkę zając pojmuje jej działanie i bez szwanku wydostaje się na zewnątrz. Świnie otwierają sobie zagrodę i uciekają w las, a koń świadomy czekającej go ciężkiej pracy, niszczy maszynę, w którą ma być zaprzęgnięty. Dla każdej istoty, ten dzień przejawia się w zupełnie inny sposób, dla każdej staje się szansą na inne życie.
Pierwsza część tej historii to szereg zmian na różnych szczeblach zaszeregowania, zarówno w świecie ludzkim jak i okolicznej fauny. W jednym momencie zaczyna burzyć się znany dotychczas świat, bo zmieniają się aspiracje postaci, które go tworzą. Poul Anderson świetnie ukazuje jak "olśnienie" a co za tym idzie - zwiększenie ilorazu inteligencji - tworzy rozwiązania, niekoniecznie takie, jakich można się było po nim spodziewać. Później, historia zaczyna mocno gęstnieć. Laboratoria, śmiałe pomysły, które wynoszą ziemską obecność do międzygalaktycznych rozmiarów. Ale i tu autor zadbał o odrobinę przyziemności w tych jakże wyniosłych czasach. To Żona jednego z pochłoniętych olśnieniem naukowców, która swoją wrażliwością zasiewa u czytelnika ziarenko wątpliwości w rację nowego bytu i skutecznie sprowadza go na ziemię.
Olśnienie to bez wątpienia ciekawy pomysł na książkę. To świetnie ukazany proces rozwijania samoświadomości i dążenia ludzkości do doskonałości. To książka, która podobnie jak "Kwiaty dla Algernona" Daniela Keyesa ukazuje znaczenie ilorazu inteligencji w zupełnie innym świetle. To też piękny finał i tu chylę czoła.
Ps. Okładka jest genialna, bo mimo, że nie jest wyciętym "kadrem" tak jak to łatwo uczynić w przypadku plakatów filmowych premier, to wraz z opisem na jej odwrocie, jasno ukazuje istotę zmian jakich będą doświadczać bohaterowie. Trafiona w punkt.