Emma ma piętnaście lat i jest typem samotnika, woli spędzać czas na łonie natury. Podczas jednej ze swoich wędrówek znajduje rannego nietoperza. Postanawia się nim zająć dopóki nie wydobrzeje. Niespodziewanie, za sprawą owego nietoperza wyląduje w krainie zwanej Agwatronem – miejsce to pełne jest wszelkich możliwych nadnaturalnych stworzeń, takich jak wampiry, czarownice, syreny, smoki, wilkołaki i wiele innych. Kiedy już się tam znajduje dociera do niej, że nie jest to najlepsze dla niej miejsce, ale będzie potrzebowała pomocy, żeby wrócić do domu. Najbardziej chętny do pomocy będzie pewien przystojny wampir Dymitr, który wciągnie w to wszystko swoich przyjaciół – czarownicę Agnes i syrena Krelona. Żeby wrócić Emma będzie potrzebowała flakonu z substancją, która otworzy portal do jej świata. Po drodze okaże się, że nie jest to takie proste jak miało być na początku, a dodatkowo Emma ma dziwne wizje, w których widzi raz wampirze niemowlę, raz swojego sobowtóra z kłami.
Na początku wspomnę, że autorka napisała książkę w wieku lat szesnastu. I to czasami widać. Fabuła jest naprawdę ciekawa, jednak bardzo przewidywalna. Rozwiązanie każdego wątku jest do przewidzenia prawie od pierwszych rozdziałów, począwszy od miłości między Emmą a wampirem a na rozwiązaniu zagadki dziwnych wizji skończywszy. Generalnie co kto lubi, ale trochę to męczące, kiedy bohaterka pod koniec książki po raz kolejny zastanawia się co też mogą oznaczać jej wizje, podczas kiedy my od dawna wiemy co one oznaczają i mamy tylko ochotę pacnąć Emmę z nadzieją, że zacznie myśleć i połączy fakty ;)
Druga sprawa – miłość między Emmą i Dymitrem. Już nie mówię o tym, że było to już setki razy. Ale żeby po paru dniach znajomości wyznawać sobie miłość? Dziewczyna ma piętnaście lat, no nie szalejmy ;)
Ponarzekałam sobie to może teraz coś o pozytywach. Bo to nie to, że mi się nie podobało. Naprawdę przyjemnie mi się czytało, ale ja jednak lubię być zaskakiwana. No ale miało być o pozytywach. W końcu autorka jest młoda i ma jeszcze czas się rozwinąć. Udało jej się stworzyć fajną historię, pełną przygód, humoru i ciekawych bohaterów. Akcja tutaj pędzi jak szalona, co chwilę coś się dzieje i ani bohaterowie, ani my nie mamy chwili odpoczynku. Tak narzekamy, że młodzież nie czyta, a tu proszę! Nie tylko czyta, ale i pisze i to nie najgorzej jak na swój wiek. Z bohaterów najbardziej polubiłam Agnes, przypuszczam, ze dzięki jej ciętemu językowi i temu, że jest czarownicą, a ja mam do nich słabość ;)
Podsumowując. Mogło być lepiej, ale nie jest źle. Książka Pauliny Koniuk na pewno zasługuje na uwagę. W końcu ile mamy w naszym kraju nastolatków piszących fantastykę. Polecałabym ją raczej młodzieży, ale może ktoś starszy też się skusi. Świetna książka na jedno popołudnie, w sam raz dla kogoś, kto ma ochotę coś poczytać a nie ma na to za wiele czasu. Naprawdę interesujący debiut.
A przede mną drugi tom serii „Dziedzictwo Agwatronu” i mam nadzieję, że przekona mnie do tego, iż autorka się rozwija i za parę lat będzie tworzyła naprawdę wspaniałe dzieła.