Dwór cierni i róż recenzja

Feyra, młoda dziewczyna, łowczyni, stara się utrzymać rodzinę przy życiu. Pewnego dnia podczas bezlitosnej zimy Feyra wybrała się na polowanie, zapuszczała się coraz głębiej w las, blisko granicy dzielącej ziemie śmiertelników od ziemi Prythianu, zamieszkałej przez magiczne, nieśmiertelne i potężne istoty.
Feyra zabija wielkiego wilka nie mając świadomości, że strzela do faerie. W niedalekiej przyszłości do jej chaty przybywa potężny pan Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci bestii. Tamlin oczekuje zrekompensowania popełnionego czynu. Główna bohaterka staje przed wyborem - albo walczyć, albo udać się do Prythianu wraz z Tamlinem i spędzić tam resztę swojego życia. Mogłoby się wydawać, że dzieli ich wszystko. Feyre przepełniają strach i uprzedzenia, którymi była karmiona od młodych lat. Czy zdoła się tego wyzbyć i przetrwać?
Książka porwała mnie od pierwszych stron, cały czas od samego początku dzieje się akcja. Im dalej jest byłam tym więcej emocji dostałam. Od śmiechu poprzez złość, irytacje, płacz, smutek, radość. Bohaterowie są wyraziści, mocno zarysowani, ich charaktery są nie do podrobienia. Świat, który stworzyła Sarah J. Mass w tej pozycji jest mroczny a zarazem czarujący. Nie do końca mogłam się domyślić co będzie dalej, co jest jak najbardziej na plus.
Już po pierwszym tomie wiem, że to będzie moja jedna z topowych serii fantasy. Zachwycam się i zakochuję! Pozostanie w moim sercu głęboko i na długo.💕