"Bo jeśli ktoś naprawdę cię lubi, to kocha twoje poczucie humoru, nawet jeśli to miejscami bolesny krindż, prawda?"
"Memory Almost Full" to opowieść Amelii, Emalii, która wraca do rodzinnego domu ze szkolnej wymiany, którą odbywała w Stanach. Z drugiej strony miasta mieszka Jonatan, który marzy o wyprowadzce od swojej matki. Pewnego dnia w ręce dziewczyny trafia tajemniczy list, który zmienia jej dotychczasowe życie. Dodatkowo, od czasu znalezienia szmaragdowego naszyjnika, Amelii zaczyna śnić się pewien obraz, osoba, której pomocy będzie musiała udzielić. Gdzie zaciera się granica między jawą a snem?
Z książkami Julii Biel mam bardzo love-hate relacje. Zaczynałam z serią "To nie jest do diabła love story", która była okej, ale nie zachwyciła mnie mocno. Gdy wpadłam na kolejny tom "Skin Deep" przepadłam. I tak było również w przypadku MAF. Choć sama historia jest krótka, to zawiera masę ciekawie przedstawionych wydarzeń. Motyw snów nie jest mi obcy, bo we wspomnianej w fabule "Trylogii Snów" zaczytywałam się będąc jeszcze w szkole. Oba dzieła różnią się od siebie, ale główny wątek pozostał - odczuwanie snów jakby były rzeczywistością, przeżywanie i odkrywanie nowych elementów układanki. To wszystko się ze sobą łączyło. Amelia, czyli jedna z narratorów tej historii, kocha anagramy. Rozrzucone literki to dla niej nie problem i w książce kilkakrotnie pokazywała, co może osiągnąć. Oczywiście z pomocą Kiki, jej najlepszej przyjaciółki, której relacja z bratem dziewczyny przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. Oprócz przeróżnych gier słownych autorka dodaje tu rodzinne tajemnice z przeszłości oraz osoby, których wzajemne powiązania wplatają się między kolejnymi rozdziałami. Uwielbiam takie wątki! Dzięki nim bardzo przyjemnie brnęło mi się przez tą książkę. Może z początku wszystko szło gładko, a niektóre rozwiązania wydały mi się zbyt proste, ale gdy nadeszło zakończenie... Tak, to ten słynny zwrot akcji. Czytając rozdział dwudziesty drugi w mojej głowie przewijało się milion scenariuszy i jeszcze więcej pytań. CO TAM SIĘ WYDARZYŁO!!! Element zaskoczenia Julia Biel opanowała do perfekcji - byłam w szoku jak to ze sobą zagrało. Czym byłaby książka bez odrobiny romansu? Też dobrą historią. W "Memory Almost Full" ten wątek był naprawdę dobrze przedstawiony. Relacja między dwójką głównych bohaterów rozwija się szybko, bo już od pierwszego ich spotkania iskry nie przestają latać. Jest sarkazm, wzajemne dogryzanie, ale też potrzeba zrozumienia. Niektóre ich teksty doprowadzały mnie do wybuchów śmiechu. Jednak piękna bajka nie trwa długo - to, co wydarzyło się w pewnym momencie MAF kompletnie zrujnowało mi postrzeganie tej dwójki. Moja głowa nie potrafiła pojąć jak to by mogło współgrać, dlatego też bardzo chcę znaleźć odpowiedź na to pytanie w kolejnym tomie.
"Memory Almost Full" jest mieszanką wybuchową jeśli chodzi o fabułę. Wciągająca, zaskakująca, poruszająca masę ważnych problemów, m.in. śmierć bliskiej osoby. Naprawdę mi się podobała, dlatego gdy już sobie ponarzekałam na zakończenie, zrozumiałam co tak naprawdę autorka pragnęła przekazać między wierszami. Ta książka zawiera pouczający i wzruszający morał - niestety jego zdradzenie byłoby dużym spoilerem, także cicho sza.
[ współpraca reklamowa z Wydawnictwem Must Read ]