Nic na to nie poradzę, że kryminały retro mnie kręcą. Podczas lektury czuję się jakbym przenosiła się w przeszłość i razem z detektywami rozwiązywała zagadkę. Wolę tego typu klimaty niż nafaszerowane techniką i nowoczesnymi metodami śledczymi współczesne kryminały lub telewizyjne seriale. Przyznajcie sami - wtedy każdy detektyw miał pod górkę i rozwiązanie skomplikowanych zagadek kryminalnych było nie lada sukcesem.
Takim detektywem jest Jonathan „Jack” Whicher, zwany także „księciem detektywów”,główny bohater książki. Warto tu wspomnieć, że jest to postać autentyczna, która inspirowała m. in. Dickensa.
"Pan Whicher w Warszawie" to druga powieść wydana w nowej serii Alibi. Serii, która według mnie zapowiada się bardzo ciekawie.
Wracając jednak do samej książki. Jest to bardzo klimatyczna powieść dzięki czemu autorzy zyskali we mnie nową fankę. Już samo wydanie powieści jest bardzo fajne. Treść przeplatana jest rycinami nawiązującymi do wydarzeń opisanych w książce. Świetnym pomysłem było również opatrzenie każdego z rozdziałów kartką wyrwaną z kalendarza.
Jak wspomniałam wcześniej jednym z bohaterów książki jest pan Whicher , którego notatki przeplatają się z akcją opowiadaną przez narratora. O ile notatki dotyczą śledztwa prowadzonego przez angielskiego detektywa , o tyle narrator skupia się przede wszystkim na śledztwie prowadzonym przez inspektora carskiej policji Mikołaja Czernyszyna. Początkowo ciężko było mi się przestawiać czytając na zmianę notatki inspektora Scotland Yardu z trzecioosobową narracją, ale bardzo szybko przyzwyczaiłam się do tego.
Sam pomysł połączenia pracy inspektorów Scotland Yardu oraz policji carskiej to według mnie strzał w dziesiątkę. Całkowicie różne metody śledcze, różne spojrzenia na sprawę i w końcu co dwa umysły to nie jeden :)
Czernyszyn oraz Whicher świetnie się uzupełniają tworząc genialny duet detektywów, a dzięki dwojakiej narracji czytelnik poznaje szczegóły sprawy (początkowo dwóch różnych spraw) z różnej perspektywy. Fabuła jest świetna - obydwa śledztwa prowadzone przez bohaterów są ciekawe i zawierają zagadki, które początkowo wydają się nie do rozwikłania. W zasadzie autorzy trzymają nas w napięciu do samego końca ukazując zaskakujący wynik śledztwa obydwu inspektorów.
Na uwagę zasługuje też fakt, że realia tamtych czasów zostały bardzo wiernie oddane. Fabuła toczy się w czasach kiedy walczono nie tylko z zaborcą. Autorzy świetnie oddali też konflikt toczący się między czerwonymi i białymi oraz ich odmienne spojrzenie na zbliżające się nieuchronnie powstanie.Niezdecydowanie białych oraz terrorystyczne podejście czerwonych. Wśród postaci, które umieszczono w powieści spotkamy takie nazwiska jak Leopold Kronenberg, Józef Ignacy Kraszewski, Zygmunt Padlewski czy Ludwik Mierosławski. Przy czym początkowo mamy wrażenie, że Polacy przedstawieni są zdecydowanie w gorszym świetle niż Rosjanie.
Podsumowując. "Pan Whicher w Warszawie" to naprawdę świetny kryminał, w którym znajdziemy wszystko czego od kryminału oczekujemy. Dodatkowo przybliża nam on czasy tuż przed Powstaniem Styczniowym, co zdecydowanie jest dodatkowym atutem książki. Ze swojej strony gorąco polecam!