Zawsze wierzyłam w karmę i reinkarnację. Nie jest to może dobre dla osoby wychowywanej w duchu chrześcijańskiej wiary, jednakże już tak mam. Do „Rozmów z niebem” podchodziłam więc z wielkim zainteresowaniem, mając nadzieję, że autor przybliży mi wiele kwestii dotyczących życia po śmierci.
Lekcja, której udzielił mi James van Praagh zostanie we mnie na bardzo długo. To normalne, że obawiamy się nieznanego. To całkowicie normalne, że przeraża nas wizja śmierci – naszej albo bliskich nam osób. Po tej książce zrozumiałam w pełni, świadomie, całkowicie, że to nie jest koniec. Że śmierć wcale nie musi nieść za sobą tylko bólu i cierpienia, że może być czymś w rodzaju cudu. Każdy z nas udoskonala się. Każdy robi to na swój określony sposób.
„Będąc w strachu , nie możemy jednocześnie żyć z miłością i pośrednio żegnamy się w ten sposób z życiem pełnym kreatywności i wydajności.(…) Jednym z największych ludzkich lęków jest lęk przed stratą.”
James van Praagh próbuje wskazać czytelnikowi drogę, na której jesteśmy w stanie sami odnaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania, pokazuje w jaki sposób żyć w zgodzie ze sobą i swoimi duchowymi przewodnikami.
Ciekawą częścią tej książki są seanse, które James va Praagh przeprowadzał. Niektóre mocno chwytające za serce, inne zabawne, a jeszcze inne tragiczne. Każdy z nich wywarł na mnie wrażenie, jednakże chciałabym się odnieść do jednego, który szczególnie mnie poruszył. Chodzi mi o mężczyznę, który chciał 50-siątą rocznicę ślubu spędzić ze swoją zmarłą żoną. I wiecie co? Udało mu się. To dla mnie było niesamowite – przeczytać o tym, jak siedemdziesięciu letni człowiek odnajduje ukojenie, może porozumieć się z własną żoną i ponownie powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha.
„Rozmowy z niebem” są książką niezwykłą, dającą nadzieję i wiarę. Autor, moim skromnym zdaniem, zrobił kawał dobrej roboty. Trudno jest pisać o świecie duchów, by nie wywołać niepotrzebnie śmiechów i raczej powątpiewania. Van Praagh poradził sobie z tym doskonale.
„ Duchy nieustannie są wkoło nas i chociaż niektóre są w stanie połączyć się z nami bez większych wysiłków z naszej strony, innym może to sprawić trudność. Wszyscy w pewnym stopniu jesteśmy mediami.”
Ja odczytuje tę książkę jako pewne stadium do udoskonalania siebie. Autor przekazuje nam swoją wiedzę na ten temat, ale jednocześnie pozostawia wybór. Nie jesteśmy skazani na jego wersję zdarzeń, wręcz przeciwnie. James van Praagh stara się udowodnić, że sami tworzymy siebie, przy delikatnym ukierunkowaniu duchowych przewodników.
Uważam, że świadomość obecności w naszym życiu kogoś, kto stara się nam pomóc, jest całkowicie przyjemna. „Rozmowy z niebem” zaliczam do lektur, które wiele wniosły w moje postrzeganie świata. Tym razem dowiedziałam się dużo więcej na temat metafizycznego świata. I z tą wiedzą jest mi naprawdę dobrze.
Polecam książkę każdemu, bez względu na wiek. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Nawet jeśli jesteś sceptykiem i nie wierzysz w to, spróbuj - a może jednak lektura ta otworzy ci oczy na pewne sprawy, może nie. Ale spróbuj, bo warto.