Podobno stare przysłowie mówi że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu i to jeszcze z boku , by można było siebie odciąć . Myślę że to przysłowie doskonale pasuje do opinii jaką o swojej rodzinie ma Frank Mackey , detektyw w wydziale operacji tajnych policji . Frank dorastał na przedmieściach Dublina w typowej irlandzkiej rodzinie . Matka , wieczna zrzęda i maruda , chociaż tak naprawdę twarda kobieta . Ojciec wiecznie pijany i awanturujący się . Ciosy i wyzwiska rozdawał sprawiedliwie . Dostawało się i dzieciom i żonie , która trwała wiernie i twardo u boku męża wciąż pomna na '' świętość związku małżeńskiego '' . Dzieci w rodzinie Mackeyów było pięcioro . Trzech chłopców i dwie dziewczyny . Detektyw był średnim synem . Frank opuszcza dom w wieku lat dziewiętnastu , w dziwnych okolicznościach i nie utrzymuje kontaktów ze swoją rodziną . Jedyny kontakt i to tylko telefoniczny i sporadycznie utrzymuje ze swoją najmłodszą siostrą , Jackie . Tak mija dwadzieścia lat . Frank Mackey , jest już cenionym detektywem , ojcem Holly , rezolutnej dziewięciolatki i byłym mężem ślicznej prawniczki , Olivii . Jednak rodzina nie pozwala o sobie zapomnieć . Pewnego dnia Jackie , dzwoniąc do Franka , mówi mu coś takiego , co sprawia że ten natychmiast jedzie tam , gdzie nie był dwie dekady . Co takiego strasznego i niecierpiącego zwłoki się wydarzyło że Frank wrócił do rodzinnego domu ? Książka jest bardzo ciekawa . Jakoś tak mi się porobiło że książki Tany French czytam jakoś od środka . Najpierw przeczytałam trzecią , która wydawała mi się trochę rozciągnięta na siłę i z lekka '' przedobrzona '' , teraz przeczytałam drugą i w końcu chyba czas zabrać się za pierwszą . Bo druga była naprawdę bardzo interesująca . Jest w niej morderstwo dawne i współczesne i powiązania między nimi . Ale jest też '' folklor '' przedmieść Dublina lat osiemdziesiątych , gdzie na '' swojej '' ulicy wszyscy się znali . Nic nie dało się za długo ukrywać i gdzie panowały pewne niezmienne zasady . Z góry było wiadomo , kto jest lepszy , kto gorszy , kto na ludzi wyjdzie , a kto powieli życie swoich rodziców . Czasy i miejsce skąd każdy młody chciał uciec do przysłowiowej ziemi obiecanej płynącej mlekiem i miodem , a zwanej , Anglia . Wszystkie postacie są odrębne i każda na swój sposób charakterystyczna , chociaż jakoś nie potrafiłam żadnej polubić . Jedno jest na pewno zauważalne , przynajmniej mnie naszła taka refleksja po zakończeniu lektury . Młodzi zawsze chcą gdzieś uciekać , wyjeżdżać , zawsze im się zdaje że gdzieś indziej jest inaczej , lepiej . Takie młodzieńcze '' ciągoty '' mają wszyscy młodzi niezależnie od kraju , nacji , czy obecnego miejsca zamieszkania . Przyznaję się też że wcześniej wytypowałam tego '' złego '' , chociaż nie bardzo umiałam sama sobie uzasadnić właśnie ten typ . Widocznie do głosu doszła moja kobieca intuicja . Książkę polecam , bo prócz ciekawego śledztwa sporo było o relacjach w rodzinie , nie tylko tej dysfunkcyjnej , więc można sobie z ciekawości '' podstawić '' pod swoją rodzinę . Ja tak lubię robić . Bo przecież każdy czasami ma takie dni , czy humory , że chciałby się odciąć z boku nie tylko od rodzinnego zdjęcia , ale i od samej rodziny , prawda ?