Drżyjcie, mieszkańcy miast i wsi! Nadeszły „Dreszcze Beskidów” i jeśli bohaterom książki Pawła Sylwestra Więzika nie uda się powstrzymać zła, wkrótce dopadnie ono i Was!
Mniam!
XV wiek, lasy pokrywające Goryczną Skałkę, samotny mnich na ambonie i potwór w postaci potężnego wilka, wcielenie najgorszego i najmroczniejszego, który wyczuł już zapach swej ofiary i jest gotowy do ataku…
Tymczasem spleceni w miłosnym uścisku młodzi, którzy pokazują, że mają za nic kwestię swego pochodzenia, nie zdają sobie sprawy, że są to ich ostatnie wspólne i radosne chwile. Czeka ich spotkanie z siłami, o istnieniu których dotąd szeptano wyłącznie na zakrapianych biesiadach i zawsze ze strachem, że najstraszniejsza z opowiadanych historii rzeczywiście się wydarzyła. Anna i Michał, wyruszą w daleką podróż nie tylko po to, by pokonać zło. Zmuszeni zostaną do zajrzenia w przeszłość, by dowiedzieć się, co było prapoczątkiem nieszczęść, które obficie nawiedziły Szczyrk i okolice.
Debiutancka książka Pawła Sylwestra Więzika to zgrabnie skonstruowana powieść grozy, napisana lekkim piórem, z polotem i humorem, zachowująca przy tym solidny, literacki poziom. Historia wciąga Czytelnika, a że pełno tu gwałtownych zwrotów akcji, mistycznych obrządków, tajemnych ksiąg, mistyfikacji i oszukańczej gry, mordobicia i walk, krew leje się strumieniami i nie można się nudzić. Wszystko zostało podane w wyważony i przemyślany sposób, opowieść jest szczegółowo dopracowana, a bohaterowie, z którymi dość szybko się zaprzyjaźniamy albo których zaczynamy nienawidzić i gardzić nimi, są pełno - nomen omen - krwiści.
Autor musi być miłośnikiem zwierząt - prócz wspomnianego wilka, pełno tu milusińskich przedstawicieli flory - a to strasznego ptaszyska, niedźwiedzia w ludzkiej skórze i myszowatych, że o ropuchach i innych kijankach nie wspomnę. O zamiłowaniu Twórcy od świata biologii świadczy również fakt, że dość szybko zasiedlił opisywany przez niego świat choróbskiem, które drastycznie zmniejszyło populację osad, zamków i klasztorów. Paweł Sylwester Więzik bawi się nawiązaniami do znanych książkowych i filmowych wątków, ale czyni to umiejętnie, zgrabnie dostosowując je do opowiadanej przez siebie historii.
Ale żeby było jeszcze bardziej tajemniczo, w książce znaleźć można klimatyczne ilustracje, na których tylko uważne oko dostrzeże tajemne znaki. Natomiast to, czym one są i dlaczego zdecydowano się je umieścić na kartach swej książki, proszę zapytać samego Autora.
Jako minus muszę wskazać jedno: Autor zdecydował się w dialogach posługiwać językiem współczesnym, przez co niekiedy zapomniałem, że akcja toczyła się ponad pięćset lat temu. Jest to przejaw mojego czepialstwa, o którym z obowiązku musiałem wspomnieć. Nie jestem również przekonany, czy rzeczywiście w czasach, kiedy dzieje się powieść, księgi traktowano z tak wielką lekkością, żeby nie powiedzieć, niedbalstwem. Pamiętam z lekcji historii, że póki druk się nie upowszechnił, każda ręcznie spisana księga była na wagę złota i można było za nią kupić wsie. No cóż, może w Szczyrku było inaczej ;)
Polecam!