„ W trudnych czasach jedność jest ważniejsza niż uprzedzenia.” (str.480)
Trzecia część sagi „ Spacer Aleją Róż” obejmująca lata 1956-1967. Akcja podobnie jak w poprzednich częściach dzieje się w Nowej Hucie i rodzinnym miejscu Szymczaków. Większość rodziny opuściła wioskę. Na miejscu pozostała mama z najstarszą córką Dorotą. Jednak nie są osamotnione bo rodzeństwo często je odwiedza. Dorota zmieniła swój wizerunek, co spotkało się z aprobatą mieszkańców. Praca w bibliotece nadała nowy sens jej życiu. Przywróciła jej godność.
W życiu Julii pojawia się najmłodszy potomek Pawłowskich , wywracając jej życie do góry nogami. Po latach wstrzemięźliwości odnalazła bratnią duszę i była szczęśliwa w związku. Z czasem rodzina się powiększyła. Julia była bardzo pozytywną osobą, pocieszała rodzeństwo w razie potrzeby, wspierała duchowo i służyła pomocą.
Krystyny dalej nie darzyło się sympatią. Była egoistką. Zazdrościła siostrze wszystkiego, przez co ich relacje były chłodne. Usilnie starała się z mężem o dziecko, lecz wszelkie próby zawodziły, co powodowało jej frustrację, kłótnie małżeńskie i pociąg do alkoholu. Nie wyszło to małżeństwu na dobre.
Bronek po latach starań i zawirowań zdobył ukochaną kobietę i byli bardzo szczęśliwi.
Żona Leszka nie była lubiana w rodzinie męża. Przez jej przynależność partyjną, często trzeba było uważać, co mówiło się w jej towarzystwie. Przekonała też męża do wstąpienia do partii. A kiedy małżonkowie nie chcieli ochrzcić syna kontakty rodzinne prawie się urwały.
Andrzej po narodzinach syna zmienił się na niekorzyść. Zaczął używać życia by nadrobić stracony czas. Zaniedbywał żonę i syna. Zdradzał żonę wdając się w miłosne igraszki.
Pozytywną postacią jest Janek mąż Krystyny. Od lat zakochany w Julii, lecz szanujący jej odczucia. Służący pomocą na każde zawołanie. Był prawdziwym przyjacielem, a jego dowcipy rozśmieszały wszystkich.
W życiu rodzeństwa nic nie mogło być proste. Kłopoty piętrzyły się na każdym kroku, utrudniając egzystencję. Do tego część z nich musiała żyć w kłamstwie.
„ Kłamstwo powtórzone po wielokroć znowu stało się prawdą.” (str.207)
Musieli mieć się na baczności bo odwieczny wróg rodziny tylko czekał na ich potknięcie. Z czasem rodzina zaczynała tracić swoją jedność i siłę. Odsuwali się od siebie, popadali w konflikty. Dzieliło ich coraz więcej. Pojawiła się nieufność i brak porozumienia. Jednak po czasie zrozumieli swoje błędy i małymi kroczkami wychodzili na prostą.
Nowa Huta rozrastała się i piękniała. Zadbano o posadzenie drzew, krzewów. Zwracano uwagę na funkcjonalność mieszkań. Stosowano nowe metody pracy. Władza ludowa zgodziła się wreszcie na budowę kościoła. Jednak wkrótce zgoda została cofnięta. Zabrano pieniądze z konta i materiały zgromadzone na budowę świątyni. Jednak mieszkańcy nie tracili nadziei, mimo zastraszania i zmuszania do posłuszeństwa.
Kiedy władza chce zabrać postawiony krzyż mieszkańcy jednoczą się i go bronią. Do obrońców krzyża wychodzi policja i ZOMO. Doszło do krwawej jatki. W ruch poszły armatki wodne, gaz łzawiący i broń palna. Wyłączono prąd i nie działały telefony. W środku wydarzeń znaleźli się bracia Szymczakowie i ich szwagrowie. Konsekwencje tego były opłakane.
W trudnych chwila rodzina potrafiła się zjednoczyć, pomagać i wspierać się wzajemnie. Ta część w niczym nie ustępuje poprzednim częściom. Z zapartym tchem śledzimy losy rodziny Szymczaków i Pawłowskich.