Są historie, które na długo wpadają w pamięć. I w serce. Bohaterów widzimy na ulicy, jadą z nami w autobusie, mijamy ich na spacerze w ciemnym parku... albo przejeżdżają obok nas ciemną beemką :)
Można powiedzieć, że dobra książka przesłania nam świat i blokuje racjonalne myślenie. Zakochujemy się w bohaterach i wraz z nimi przeżywamy wzloty i upadki, ich miłostki oraz pałamy nienawiścią do tych samych osób.
Dajmy porwać się w wir namiętności przesyconej nutką egoizmu, rewelacyjnej historii mrocznego przestępczego świata i kruchej miłości.
Miłości, która zakwitła pośród cierni.
My nie zapominamy
Ciąg dalszy przerwanej w tak dramatycznym momencie historii trojga ludzi uwikłanych w ciemne interesy wrocławskiej mafii.
Katarzyna i Krzysztof zostawili za sobą dramatyczne losy z przeszłości. Teraz myślą o powiększeniu rodziny, skupiają się na budowaniu lepszej i jasnej przyszłości. Ale wystarczy jedna wiadomość, jeden telefon by cały ich dotychczasowy trud zawalił się jak domek z kart. Krzysiek zostanie postawiony pod ścianą, będzie musiał wycenić priorytety i zrobić wszystko, co w jego mocy, by ochronić ukochaną. Nie liczy się on. Liczy się ona. I ich niepewna przyszłość. Ale zbyt wiele w życiu przeszli, by teraz to wszystko zostawić ślepemu losowi.
Jest i Lukas. Powraca w pełni glorii i chwały działając, jak każąca ręka samego boga. Wymierza sprawiedliwość dawnym przyjaciołom, daje odkupienie tym, którym na to zasługują i krzyżuje plany mafii dokonując krwawej zemsty. I zakochuje się. Po raz drugi.
Druga szansa
Nie znam osoby, która nie wypowiadałby się na temat Zakrętów losu, bez przysłowiowego westchnienia. Każda kobieta, której poleciłam lekturę trylogii, z wypiekami na twarzy relacjonowała następnego dnia swoje odczucia względem przeczytanej historii. W większości kończyło się to na bezsennych nocach poświęconych w całości historii Lukasa i Magdy oraz Kasi i Krzyśka. Mnie samej odpowiadała para Lukas i Magda. Być może głównie dlatego, że uwielbiam ten typ złych chłopców, którym jest groźny przedstawiciel przestępczego świata zwany niegdyś Łukaszem Borowskim, a jego historia opisana jest w Zakrętach losu: historii Lukasa którą gorąco polecam, bo jeżeli i I i II tom przypadł Wam do gustu, to III zwala z nóg.
Co do samej fabuły, to rzadko spotyka się książki, które są tak perfekcyjnie, tak doskonałe. Każdy element jest rozwinięty do maksimum. Jest i przestępczy świat, który naprawdę przeraża i mrozi krew w żyłach, a o samych technikach "przekazu" wykorzystywanych przez naszych chłopców z centrum, mam ochotę zapytać się autorki: skąd ona posiadła taką wiedzę?! Autentyczność poraża. Ale to nie jest wcale zapisywane na minus. Widzimy oczami Lukasa jak wygląda świat, w którym żyje niezmiennie od kilkunastu lat. Na ten sam świat patrzy również Krzysiek, a mimo że jest młodszym bratem Łukasza, on widzi rzeczywistość w zupełnie innych barwach. Każdy z nich inaczej postrzega życie, inaczej odnosi się do śmierci. Jednak tych dwóch różnych pod każdym względem facetów łączy jedno - kochamy nasze kobiety na zabój i dla nich się poświęcamy i je chronimy. Oraz nienawidzimy i wymierzamy sprawiedliwość. Nawet jeśli oznacza to śmierć.
Łukasz dostaje drugą szanse. W Braterstwie krwi ma szansę odkupić swoje winy przez ścisłą współpracę z pewnymi osobami, a jego zadanie jest proste: rozwalić od wewnątrz ludzi, których kiedyś określił mianem wspólników. I oto nasz Lukas w najmniej spodziewanym momencie zderza się czołowo z miłością. Bo miłość jest jak... wypadek samochodowy :) Nagły zwrot akcji, jedno spojrzenie i... wypadamy z toru, a po krótkim wstrząsie wychodzimy z samochodu i stajemy twarzą z twarz z... nią.
Ale w tym całym odkupieniu należy pamiętać o jednym - przeszłości nie można wymazać, można jedynie spróbować naprawić błędy. Nie można się wybielić z dnia na dzień, tak jak wziąć gumkę do ręki i wymazać swoje akta "x" lat wstecz. Na to trzeba czasu. Przede wszystkim tego czasu, by odbudować zaufanie, naprawić błędy, zsypać przepaść. Ale co podziwiam w Lukasie to to, że on nigdy, tak naprawdę, nie zapomniał czym jest miłość. Nosił ją całe życie w sercu. Do Małgosi. Tamta miłość była pierwsza i destrukcyjna. Spontaniczna i gorąca. Druga miłość Lukasa jest dojrzała, świadoma ale to też nie znaczy, że namiętność między nim a Magdą konsystencją przypomina budyń. Raczej plamę oleju na rozgrzanej drodze. Wystarczy drobna iskra, by rozpalić gigantyczne płomienie.
Sam styl i dialogi u Łoniewskiej wprowadzają mnie w osłupienie. Jak można tak dobrze oddawać realizm chwili, tak jak ona to robi? Nie mam bladego pojęcia. Wypowiedzi bohaterów są jak wzięte z filmu. Po prostu czysty scenariusz. Szczerze mówiąc... zobaczyć Lukasa na kinowym ekranie... Och, miejsce w pierwszym rzędzie, poproszę!
Zakochałam się w tym czarującym i magicznym stylu pisarki, chociaż sama fabuła dalece odbiega od jakichkolwiek wątków fantastycznych. Każde słowo płynie prosto do umysłu i wyobraźni czytelnika, dzięki czemu świat, który rodzi się z Zakrętów Losu, przenika do naszego rzeczywistego świata.
Ta historia wciąga.
Ta historia uzależnia.
Ta historia daje też odkupienie.
Na Zakręty losu: Braterstwo krwi składa się wiele wątków. I każdy jest tak samo ważny. Nasze życie nie jest jakimś słodkim, lukrowym światem pozbawionym trosk. Bo gdzieś obok nas żyje Lukas. Ale rzadko kto bierze pod uwagę możliwość, że my w pewnym stopniu również zachowujemy się jak Lukas. Każdy z nas popełnia błędy, bo w pewnym momencie życia znajdujemy się na zakręcie i to do nas samych zależy jakich dokonamy wyborów. Czy wybierzemy dobro, czy zło.
Są historie, które na długo wpadają w pamięć. I w serce. Bohaterów widzimy na ulicy, jadą z nami w autobusie, mijamy ich na spacerze w ciemnym parku... albo Lukas przejeżdżają obok nas ciemną beemką.
I właśnie takie historie pisze samo życie.