Książka Arlety Tylewicz „Szczęście do poprawki” dość długo czekała na mojej półce zanim zdecydowałam się po nią sięgnąć. Pamiętam, że zdobyłam ją na wymianie organizowanej przez portal „Lubimy czytać” podczas Warszawskich Targów Książki. Zaintrygował mnie już sam tytuł powieści. Teraz, po zakończonej lekturze mogę śmiało powiedzieć, że warto było poświęcić tej powieści swój czas i uwagę.
Fabuła bardzo prosta, choć niebanalna utwierdza w przekonaniu, że nawet o najpowszechniejszych, powiedziałabym nawet pospolitych sprawach można pisać ciekawie i z fantazją. Niby nic nowego, a jednak…
Jagoda jest dziennikarką, pisze artykuły do kolorowego czasopisma, ale przede wszystkim jest żoną i gospodynią domową. Żyje w cieniu swojego męża i jest przekonana, że tak powinien wyglądać szczęśliwy związek. Kobieta ślepo ufa Leszkowi i nie zauważa oznak, które mogą świadczyć o problemach w ich małżeństwie. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że Jagoda dowiaduje się o zdradzie męża i jej dotąd uporządkowany świat rozlatuje się niczym domek z kart. Tym bardziej, że Leszek – pozorant i kobieciarz od trzech lat prowadzi podwójne życie…
Bohaterka jest załamana. Na szczęście w każdej sytuacji może zwrócić się do swojej przyjaciółki Magdy, która zawsze służy jej radą i pomocą. To za jej namową Jagoda wyjeżdża do przepięknie położonego gospodarstwa agroturystycznego państwa Kozubków aby odzyskać równowagę i podjąć pewne decyzje. Pobyt z dala od męża i domu pozwala jej się uspokoić i nabrać pewnego dystansu, a przemili właściciele dbają o nią jak o własną córkę. Ciąg zaskakujących zdarzeń sprawia jednak, że bohaterka decyduje się dać mężowi drugą szansę…
Dlaczego Jagoda podjęła taką decyzję? Co z tego wyniknie? Czy Leszkowi naprawdę zależy na żonie i ich małżeństwie? Jakie niespodzianki czekają bohaterów?
Na te wszystkie pytania bez trudu odnajdziecie odpowiedź na kartach powieści. Mogę Wam zdradzić, że niektóre wydarzenia będą niespodziewane, decyzje bohaterów zaskakujące, a zakończenie zdecydowanie usatysfakcjonuje każdego, kto gustuje w tzw. historiach z życia wziętych.
„Szczęście do poprawki” to jedna z tych powieści, gdzie najważniejszą rolę odgrywają bohaterowie. To ich decyzje, ich zachowania, ale też cechy charakteru kształtują całą opowieść. Jagoda jako kobieta bierna, niezdecydowana, zdominowana przez męża, a wcześniej w znacznej mierze także przez rodziców kompletnie mi się nie podobała. Jej lęk przed życiem, obawa przed zmianami, a co za tym idzie naiwność i łatwowierność bardzo mi przeszkadzały. Na szczęście w pewnym momencie następuje swego rodzaju „przebudzenie”, spada zasłona i okazuje się, że bohaterka potrafi się zmienić. Chce odnaleźć w sobie zdecydowaną i prężną kobietę, która potrafi wziąć życie we własne ręce i zawalczyć o siebie. Co więcej, jest na dobrej drodze do sukcesu.
Niemały udział w tych wydarzeniach odgrywa Magda – postać, która bardzo przypadła mi do gustu i z którą mogłabym się w jakimś stopniu utożsamiać. Piękna, prawdziwa przyjaźń, jaka łączy Jagodę i Magdę dziś niestety nieczęsto się zdarza. Taka bezinteresowność, gotowość do niesienia pomocy, czy choćby dobrej rady i szczerej pociechy to w obecnych czasach naprawdę rzadkość. Polubiłam też Radka – męża Magdy, lojalnego, choć może ciut mało realistycznego bohatera.
A Leszek?… Facet, na którego nie warto nawet spojrzeć. Kameleon, manipulant, oszukaniec i pozorant, który nie wzbudza nawet cienia sympatii. Z jednej strony nad wyraz uprzejmy, dobrze wychowany, ciepły i kochający w jednej chwili przeistacza się w zimnego i wyrachowanego drania, który nie liczy się z nikim i niczym. Wprost nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie ktoś mu utrze nosa.
Są jeszcze przesympatyczni państwo Kozubkowie, wyrozumiali, serdeczni i nad wyraz uczynni, dla których każdy gość przekraczający progi ich domu jest przyjacielem i szybko staje się kimś bliskim. O takich ludzi w dzisiejszych czasach coraz trudniej. Wspomnę jeszcze o rodzicach Jagody – choć jak każdy z nas mają swoje wady, to są w stanie wiele poświęcić dla szczęścia swojej córki. Musimy jednak pamiętać, że działając w dobrej wierze także można wyrządzić komuś krzywdę.
Powieść pani Tylewicz tchnie optymizmem. Lekko napisana, dostarcza emocji, ale i humoru, choć czasem jest to prawdziwy śmiech przez łzy. Bardzo przyjemnie się ją czyta, a po skończonej lekturze ma się ochotę poznać dalsze losy sympatycznych bohaterów. Dzięki tej historii przekonacie się, że czasem nawet szczęście można poprawić. Będziecie też mogli wyciągnąć własne wnioski i refleksje, czego serdecznie życzę zachęcając do lektury.