Wirus recenzja

Mam nadzieję, że lubicie niespodzianki? 😉

Na lotnisku ląduje dziwny samolot. Nikt z niego nie wysiada, nikt nie daje nawet znaku życia. Nie wiadomo, co z nim począć, co się stało, różne służby zbiegają się dookoła, po wejściu na pokład okazuje się, że wszyscy pasażerowie jakby nagle... zmarli? 😳

Na miejscu jest już amerykańskie CDC, władze podejrzewają nowego wirusa... (PS: książka jest sprzed 10 lat, proszę tego nie odnosić do dzisiejszej pandemii 🙈).

Kto nie zna tej historii i chciałby uniknąć spoilerów, lepiej niech teraz przestanie czytać, bo opowiem o czymś, co dla mnie było lekkim szokiem i jednocześnie dużym plusem tej fabuły 👀

Otóż na pokładzie samolotu odnajduje się jednak kilka przytomnych osób, są poddane obserwacji, ale z czasem rozwoju choroby zaczynają coraz dziwniej się zachowywać. Razi je światło, boli gardło i odczuwają pragnienie krwi... 🧛🏻‍♂️

Rozwija się w nich pasożyt podobny do glizdy, który przejmuje ciało i umysł żywiciela, zmienia ludzi w krwiożerczą bestię z narządem ssącym rodem z „Obcego”. Po prostu - BOMBA 💣 W życiu nie skojarzyłabym spania w trumnie i podróżowania w ziemi z robactwem, które lubi się zakopywać w glebie. Biologia, chemia, nauka zastąpiły magię i mrok. To już nie wampiryzm, tylko wirus, który opanowuje ciało, do przeżycia potrzebuje krwi i jest wrażliwy na promieniowanie UVC. Świeży powiew w fantastyce, czekam na ciąg dalszy.

Na podstawie książki powstał serial i to z nim pierwszym miałam do czynienia, kto nie widział, niech nadrabia. Długo nie wiedziałam, o co w nim chodzi, ale jak potem udało mi się powiązać fakty, to nie mogłam wyjść z podziwu, w jaki nowatorski sposób można ukazać starego dobrego wampira 👹

Odwołanie do klasyki horroru też jest, do tego sytuacja w kraju z czasem zaczyna się zmieniać w postapo, a to wszystko dobrze ze sobą autor połączył. Może tylko relacje między bohaterami i wątki dramatyczne trochę kuleją według mnie.