K.N. Haner - Mirrors to... Moje piętno
"Mirrors to... Moje piętno" to pierwsze opowiadanie z antologii mafijnej "Prawo mafii". Gdy zaczynałam lekturę, miałam co do niego sprzeczne uczucia wiedząc, że jest ono powiązane z serią Kasi, której nie miałam jeszcze okazji czytać i do której mimo uwielbienia do jej książek, zabieram się jak pies do jeża. Lekturę zaczęłam więc od historii, której bohaterów wcale nie znam, fabuły tomów, które poprzedzały tą zapowiedź do tomu czwartego również. Nie znaczy to jednak, że mam względem tego opowiadania negatywne odczucia. Wręcz przeciwnie! Ta historia zainteresowała mnie na tyle, że w najbliższym czasie zamierzam w końcu sprawić sobie serię z Morfeuszem, bo już wiem, że to będzie to coś. Samo opowiadanie jest świetne. Wzbudza emocje, rodzi zaciekawienie i zaskakuje. Dialogi nie pozostawiają nic do życzenia, bo jak zwykle są utrzymane na doskonałym poziomie i nie nużą. Jednym słowem, jest to jedno z lepszych opowiadań, które miałam okazję przeczytać w Prawie Mafii.
Kinga Litkowiec - Weekend z diabłem
Jeżeli chodzi o "Weekend z Diabłem" to po pierwsze jest to moja pierwsza oficjalna styczność z twórczością Kingi Litkowiec, nie licząc fragmentów jej książek, które miałam okazję przeczytać na Wattpadzie. Tu samemu pomysłowi również nie mogę niczego zarzucić, bo działo się i myślę, że gdyby ta historia była przedstawiona w bardziej rozbudowanej formie, to mogłaby do mnie przemówić. Jedyne co mnie tutaj ubodło to zakończenie. Intryga ciągnięta przez całe opowiadanie w moim odczuciu mogła się zakończyć trochę inaczej, bo te, które otrzymałam jakoś nie pasuje mi do całości. Jest lekko naciągnięte i rozpisałabym się bardziej, ale nie chcę rzucać spojlerami. No i kwestia seksu między bohaterami. Dwa orgazmy bohaterki zamieszczone na jednej stronie. Seks pełen wrażeń, a kolejnego dnia mdłości związane z wizją powtórki czegoś, co przecież było świetne? Jestem na nie. Niemniej, jeśli będę miała okazję to na pewno sięgnę po książki autorki, by móc zapoznać się z jej twórczością z szerszej perspektywy, gdyż taka krótsza forma, nie jest tą, na podstawie której chciałabym sobie wyrabiać opinię, zwłaszcza, że styl autorki wpadł w mój gust i jestem pewna, że gdy dorobię się jej książek, to będą jednymi z tych, które pochłaniam.
Anna Wolf - Niebezpieczne zaproszenie
"Niebezpieczne zaproszenie" cóż... Z jednej strony miało to coś, bo z miejsca mnie zaintrygował sam pomysł i liczyłam na naprawdę świetne opowiadanie, które mnie wciągnie. I tak się stało. Dałam się wciągnąć w historię, przymykałam oko na dialogi, które nieco mnie nużyły, ale dawałam szansę samemu wątkowi. Niestety tu rozczarowałam się bardzo, bo koniec końców zostałam pozostawiona z licznymi pytaniami, na które nie mam odpowiedzi i niesmakiem, który w związku z tym się we mnie zrodził. Niemniej, podobnie jak z twórczością Kingi Litkowiec, nie miałam okazji czytać książek Anny Wolf, tutaj akurat Paulina miała już okazję czytać serię "Gangsterzy", więc bardzo możliwe, że może te opowiadanie jest z nią jakoś powiązane i stąd moje rozczarowanie. Jeśli tak to mnie uświadomcie, bo naprawdę chcę odpowiedzi na swoje pytania. Jeśli jednak nie jest to powiązane z żadną z książek autorki, to mam nadzieję, że książka powiązana z tym opowiadaniem powstanie i obowiązkowo po nią sięgnę.
Alicja Sinicka - Podążaj za mną
Co to było za opowiadanie! Alicja Sinicka sprawiła, że nie mogłam się oderwać od kolejnych stron. Już pierwsze akapity pozwoliły mi uwierzyć, że to jest właśnie to, co do mnie przemówi i wcale się nie pomyliłam. Uwielbiam "Podążaj za mną", które pochłonęło mnie bez reszty. Ciekawiło, zachwycało, smuciło, a nawet wywoływało uśmiech i przyznam, że trochę wzruszyło. Krótko mówiąc wzbudziło we mnie sporą kombinację najróżniejszych emocji i niesamowicie przypadło mi do gustu, bo tych kilkadziesiąt stron miało w sobie wszystko to, czego mogłabym oczekiwać od opowiadania, a jak wiecie, normalnie nie sięgam po tego typu treści woląc rozbudowane historie w formie książek. Tutaj jednak dostałam wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Nie pozostały żadne pytania, jedynie chęć wrócenia do tego opowiadania raz jeszcze. Styl autorki przypadł mi bardzo do gustu i teraz nie będę się już zastanawiać nad tym, czy przy następnych książkowych zakupach, wcisnąć do koszyka, któryś z jej tytułów. Bo tutaj również jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej i co mogę powiedzieć? Żałuję, ale zamierzam to jak najszybciej zmienić!
K.C. Hiddenstorm - Patrz na mnie
"Patrz na mnie" to opowiadanie, które zapoczątkowało moją przygodę z twórczością kolejnej autorki, po której książki do tej pory nie miałam okazji sięgnąć. K.C. Hiddenstorm zaoferowała nam spokojną, aczkolwiek pełną erotyzmu historię, która ma w sobie to coś. Styl autorki przypadł mi do gustu i nie mogę mu nic zarzucić, aczkolwiek wyłapałam kilka rzeczy, których nie rozumiałam i nie wiem czy chodzi o miejsce zamieszkania, bo jak wiadomo w naszym kraju ciężko jest się rozeznać w słowach, które różnie brzmią w różnych regionach. Niemniej czas spędzony nad tym opowiadaniem zaliczam do udanych i z pewnością zapoznam się z twórczością autorki w postaci bardziej rozbudowanych historii. Bohaterowie przypadli mi do gustu. Mieli w sobie to coś. Na plus jest również to, że w "Patrzy na mnie" nie brakuje akcji. Ta pędzi do przodu i ciężko przewidzieć, jaki będzie finał. Krótko mówiąc jestem na tak i prędzej czy później dam się wciągnąć w książki K.C. Hiddenstorm, bo to zdecydowanie będzie to, co lubię.
J.G. Latte - Pięć zmysłów
"Pięć zmysłów" wzbudziło we mnie mieszane odczucia. O ile styl autorki jest w moim guście, tak ta historia była w moim odczuciu trochę za spokojna. Przyjemna, nie powiem że nie, ale wydaje mi się, że brakuje jej pewnego rodzaju kopa, jakiegoś bodźca, dzięki któremu zadziałoby się coś więcej. Zamiast tego otrzymałam ciekawe, zabarwione erotyzmem opowiadanie, które przeczytałam szybko, ale nie sprawiło, że targałyby mną większe emocje. Ma to jednak swój plus, bo na moment w lekturze tej antologii można było zwolnić, odpocząć od akcji i emocji, by szczerze się zrelaksować nad czymś dużo spokojniejszym. Przy najbliższej okazji na pewno zapoznam się z którymś z tytułów autorki, by zapoznać się z jej twórczością bliżej i wyrobić sobie zdanie na podstawie bardziej rozbudowanej historii, w której będę miała okazję lepiej poznać bohaterów, ale też możliwości J.G. Latte, których zalążek dostałam w "Prawie Mafii"
Meg Adams - Zapłata za grzechy
Do tej pory to Paulina miała okazję zapoznać się z twórczością Meg Adams. Mnie ta przyjemność jakoś omijała, dlatego z tym większym zaciekawieniem zabrałam się za lekturę "Zapłaty za grzechy", by przekonać się na własnej skórze z czego wynika uwielbienie Pauliny do książek autorki. Powiem tylko tyle, że zdecydowanie muszę przeczytać dotychczas wydane książki, bo po opowiadaniu Alicji Sinickiej, jest to druga historia która wzbudziła we mnie tak wiele emocji. Meg Adams doskonale wykreowała swoich bohaterów jak i fabułę, która może i mieści się na kilkudziesięciu stronach, ale ma w sobie wszystko to, czego oczekuję od dobrych książek. Jest akcja, jest niepewność, są pytania, na które otrzymujemy odpowiedzi w odpowiednim momencie. Nie brakuje również elementu zaskoczenia i chwili, w której jedyne co wychodzi z ust to pytanie "ale jak to?" w skutek którego rodzi się potrzeba przeczytania choć jednej dodatkowej strony, której niestety nie ma, by sprawdzić czy aby na pewno ta historia skończyła się w taki, a nie inny sposób. Styl autorki niesamowicie mi się spodobał i bardzo cieszy mnie to, że kobieca postać nie została wykreowana na jedną z tych irytujących, których mam pecha napotykać w książkach wiele. Laska ma jaja i to jest w niej najlepsze! Zresztą mężczyźni którzy pojawili się w "Zapłacie za grzechy" też są z tych, którym nie mogę niczego zarzucić.
Ana Rose - Zniewolona
"Zniewolona", którą napisała dla nas Ana Rose, okazała się być bardzo przyjemną w odbiorze historią, która żałuję, że zakończyła się tak szybko i liczę szczerze na to, że prędzej czy później pojawi się powiązana z nią książka, w której będę mogła się zatracić bo jest to naprawdę coś. Styl autorki mi odpowiada, pomysł przypadł w pełni do gustu dzięki intrydze, która została w nim uwzględniona i wcielona w życie, a bohaterowie mieli w sobie to coś. Na plus jest zdecydowanie to, że główna bohaterka nie była w najmniejszym stopniu irytująca. Ma dziewczyna jaja i bardzo to doceniam, bo mam już lekki przesyt miękkich klusek w książkach, które grzecznie poddają się wszystkim zachciankom złych kolesi i nie mają w sobie ani trochę jaj, żeby zawalczyć o swoje. Jeżeli chodzi o głównego bohatera, to również w moim odczuciu został świetnie przedstawiony. Podobnie jak z innymi autorkami i tu prędzej czy później zainteresuję się książkami autorki.
J.B. Grajda - Kwestia wyboru
"Kwestia wyboru" to kolejna z historii, która w pełni do mnie trafiła i całkowicie się w nią wciągnęłam, nie odrywając nawet na moment. Autorka ma bardzo fajne i przyjemne dla czytelnika pióro, które w stu procentach wpisuje się w moje gusta. Na plus zdecydowanie zasługuje również to w jaki sposób przedstawia głównych bohaterów. Podoba mi się to, że również zdecydowała się umieścić akcję w naszym kraju. Jest to naprawdę dobra odmiana od książek, gdzie wszystko toczy się za granicą. Jeżeli chodzi o zakończenie, to zaskakuje. Zwroty akcji, jakie wplotła J.B. Grajda w swoje opowiadanie, naprawdę wzbudzają emocje. Reasumując, widzę tu tak wiele plusów, że jest to autorka, której twórczość również, prędzej czy później wpadnie w moje ręce.
Aniela Wilk - Kurt
"Kurt" był historią, która szczerze mnie zaintrygowała. Pomysł na te opowiadanie przemówił do mnie w stu procentach. Bardzo spodobało mi się to, że autorka zdecydowała się na przedstawienie nam dwóch postaci, z dwóch pozornie różnych światów. Pokazała, że przeciwieństwa się przyciągają, ale jednocześnie wzbudzała niepewność co do tego, jak potoczy się "Kurt". Ostatecznie po przeczytaniu całości, jestem zaintrygowana na tyle, że podobnie jak w wielu innych opowiadaniach, chętnie zapoznałabym się z tymi bohaterami z nieco szerszej perspektywy. Chciałabym poczytać o tym jak zaczęło się przestępcze życie Kurta, o tym jak urocza pani psycholog wdała się z nim we współpracę i jak potoczyły się ich losy po tym, co mamy okazję przeczytać w tym opowiadaniu. A zakończenie jest takie, że naprawdę czuje się niedosyt i chce się jeszcze kilku, nawet kilkunastu stron, bo po głowie chodzi jedno pytanie "Co dalej?". Tego nie wiemy, niemniej był to naprawdę miło spędzony czas, nad historią mroczną, która opiera się na psychologicznej wymianie zdań, a momentami zaskakuje.
E. Raj - Kto igra z ogniem
Na sam koniec, otrzymujemy naprawdę świetne opowiadanie E.Raj - "Kto igra z ogniem". Te przypadło mi do gustu nie tylko przez wzgląd na ciekawą fabułę i dialogi, ale również za sprawą tego, że autorka postanowiła uraczyć czytelnika kilkoma smaczkami. Mamy tam nawiązanie do rodu Lannisterów, z doskonale wszystkim znanej Gry o tron, jest również kwestia tego, że można się zainteresować czymś nowym po lekturze, a mianowicie kinezyką, o której wcześniej nie słyszałam wiele, ale na pewno sobie więcej na ten temat poczytam. Takich ciekawostek jest dużo więcej, a co najważniejsze są one dodatkowo opisane na dole danej strony, co pozwala w pełni wczuć się w klimat tej konkretnej historii, bez poczucia, że coś jest dla nas niezrozumiałe. Jestem więc jak najbardziej na tak i tym samym zapisuję sobie, że muszę się kiedyś rozejrzeć za jakąś historią w bardziej obszernej formie, która wyszła spod pióra autorki.
PODSUMOWANIE
Nie jestem osobą, która sięga po antologie często. Wręcz przeciwnie unikam ich, bo preferuję historie bardziej rozbudowane, nad którymi mogę spędzić długie godziny, by móc się nie tylko związać z bohaterami, ale i odczuć więcej emocji w związku z ich perypetiami. W życiu w ręce miałam tylko jedną antologię. Na kolejne nie potrafiłam się skusić, jednak Prawo Mafii okazało się książką, której nie potrafiłam przepuścić i przyznam szczerze, że nie żałuję, bo w tej książce dostrzegłam szansę na to, by zapoznać się z piórem autorek, których twórczości nie miałam okazji jeszcze czytać. Co ważne, przyznam, że spośród wszystkich jedenastu pań, znam doskonale książki tylko i wyłącznie Kasi Haner. Książki pozostałych autorek przewijały mi się tu i tam, nie raz i nie dwa, jednak patrząc na to jak obszerny jest rynek wydawniczy, ciągle było mi z nimi nie po drodze. Teraz jednak czuję się zachęcona do tego, by w końcu sięgnąć po poszczególne książki. A Wy jeśli zastanawiacie się nad tym tytułem, który ma swoją premierę już jutro czyli 10 lutego, śmiało po niego sięgnijcie bo dostarcza nam kilku godzin naprawdę świetnej zabawy, pełnej najróżniejszych emocji!