Bycie rodzicem to trudna sprawa. Wie o tym każdy, kto dorobił się choćby jednego potomka. Jeszcze trudniej jest być dobrym opiekunem, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą choroby gnębiące nasze ukochane pociechy. Niejednokrotnie zdarza się, że w momencie wystąpienia gorączki, w oczach matki czy taty, nagle pojawiają się katastroficzne wizje zagłady, końca świata i inne tego typu wyobrażenia. A przecież sama gorączka nie jest niczym złym. To naturalny mechanizm samoobrony przed różnego typu zagrożeniami ze strony bakterii, wirusów czy innych stanów, które zagrażają zdrowiu dzieci. Celem gorączki jest nie tyle unicestwienie, co utrudnienie rozmnażania się nieproszonych gości w organizmie malucha. I to jest coś dobrego. Jednak zdarza się, że my, rodzice, nieświadomi pozytywnej roli gorączki, staramy się ją zbić jak się tylko da, wszelkimi możliwymi środkami, i to przy najmniejszym przekroczeniu normy temperatury. Tym samym, przeszkadzamy organizmowi dziecka w samoleczeniu! A to już coś złego. I właśnie o tym problemie pisze szeroko znany, chyba większości rodziców w naszym kraju, Pan Tabletka.
Książka jest naprawdę fajna i to pomimo, lekko amerykańskiego toku narracji. Zazwyczaj nie przepadam za takim tokiem narracji, ale w tym przypadku, ma to swój urok i sens. Lektura jest zabawna, autoironiczna, rzeczowa i niczego w nas nie wmusza, jak większość poradników (typu amerykańskiego). Gdy skupimy się nad lekturą, przestaną nam przeszkadzać co rusz pojawiające się powtórzenia-apele Autora książki. Parafrazując powiedzenie Goebelsa o kłamstwie, można powiedzieć, że prawda powtarzana w kółko, staje się prawdą. Zabieg ten, moim zdaniem, ma za zadanie przekucie naszych wyuczonych, niejednokrotnie mylnych wyobrażeń, w coś, co pozwoli nam skuteczniej pomagać sobie i naszym dzieciom.
Początkowo sądziłem, że o stanach chorobowych wiem już sporo, a przynajmniej dużo. No przecież, jestem ojcem trójki dzieci – 14-latka, 6-latki i 3-latki, które dosyć często chorowały. Niektórzy się zdziwią, ale w mojej rodzinie, to ja zostaje z dzieciakami w domu. Mam ten przywilej, że mogę pracować w domu… A jednak, w miarę zagłębiania się w tekst książki, co rusz okazywało się, że wiele razy byłem w błędzie, albo czegoś nie wiedziałem. Co gorsza, często zdarzało mi się zbijać gorączkę, nawet gdy nie stanowiła ona zagrożenia… Dzięki, Panu Tabletce, dowiedziałem się, że tak nie należy postępować, że trzeba pozwolić zadziałać małemu organizmowi samemu, pilnie bacząc, czy coś złego się nie dzieje.
Autor w bardzo przystępny sposób zwalcza mity, którymi raczono nas w dzieciństwie, a i teraz można się z nimi spotkać w wszelkiego typu „poradnikach” internetowych czy artykułach ze znanych czasopism kobiecych. I to bardzo silnie przemawia za tym, aby sięgnąć po „Gorączkę. Przewodnik dla rodziców”. Po pierwsze – staniecie się lepszymi, spokojniejszymi i mądrzejszymi opiekunami dla swoich pociech. Po drugie – będziecie „ekspertami” i wsparciem dla tych rodziców wśród znajomych, którzy jeszcze nie zapoznali się z książką. Po trzecie – przeżyjecie wspaniałą przygodę po świecie szeroko rozumianej medycyny, którą będziecie mogli podzielić się z dziećmi. O właśnie, staniecie się mentorami nowego pokolenia ;D Po 4 – zawsze warto inwestować w zdrowie swoje i dzieci, po to, aby zaoszczędzić na farbach do włosów (gdy siwiejecie ze stresu i strachu), tabletkach przeciwstresowych czy kolejnych zwolnieniach lekarskich (żegnaj premio za obecność…). A powodów można by wymienić jeszcze dosyć sporo.
Czy polecam tę książkę? Tak, jak najbardziej. Szybko się czyta, czas przelatuje jak z bicza trzasnął. Po lekturze od razu poczułem się mądrzejszy. Wynotowałem sobie kilka najważniejszych uwag Pana Tabletki, i wiszą one na lodówce – ot tak, dla przypomnienia, gdyby jednak stres namieszał mi w głowie, i stare, złe nawyki wzięły górę nad rozsądkiem. Wstyd będzie spojrzeć prawdzie w oczy (na lodówce). Z pewnością stałem się odrobinę lepszym rodzicem, bo już wiem, jak nie należy postępować, aby nie szkodzić dzieciom. Dzięki temu będą one bezpieczniejsze, szybciej będą zdrowieć, a ja będę bardziej dowartościowany jako rodzic. I jestem za to Autorowi niezmiernie wdzięczny. To była naprawdę fajna przygoda.
Ps – zabieram się za czytanie Zdrownika Pana Tabletki ;D
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.