Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe bestie, niebem nie rządzą już ptaki. Miasta stoją niemalże puste - zapuszczają się tam jedynie złomiarze, w poszukiwaniu cennych artefaktów. Śnieżne pustkowia i dzikie ostępy leśne przemierzają grupy myśliwych, desperacko walczących o pożywienie. Pozostali przy życiu ludzie przenieśli się wysoko w góry, gdzie trzymają się ułudy bezpieczeństwa. Doskonale wiedzą, że biada tym, których dopadną światła na przełęczy. Dla większości lepsza jest śmierć...
W takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi. Chłopak nawet nie przypuszcza, jakie piekło zgotował mu los. Pogoń za ambicją oraz poczucie obowiązku wobec bliskich każą mu opuścić znaną okolice. Rozpoczyna swoją podróż. A światła czekają na nieostrożnych wędrowców...
Wejdź do świata, w którym przetrwają tylko najsilniejsi, każda książka jest na wagę złota, a dawne siedziby ludzkie skrywają największe sekrety. Do świata, który nie wybacza najmniejszego błędu.
"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to szósta powieść Patykiewicza. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Okładka, która bardzo mi się podobała, obrazki znajdujące się w środku książki, a także opis znajdujący się na tyle okładki, wzbudziły we mnie chęć do przeczytania tej powieści. Myślałam, że połknę ją w jeden wieczór, max 2 dni. Myliłam się, nie przypadła mi zbytnio do gustu.
Owszem, znalazłam w niej plusy, ale minusów nie zabrakło.
Dobrą stroną książki okazał się Kacper. Od razu czułam do niego, jakieś uczucie, jakby nas coś wiązało. W niektórych sytuacjach nie chciałam go zostawiać samego nawet jak skończyłam czytać książkę, to myślałam, jak to dalej się potoczy.
Chociaż jakby patrzeć na te wszystkie opisy występujące w książce to uważam je za jej negatywną stronę. Momentami były one długie i trochę przynudzające. Niekiedy występowały takie niezbyt fajne, które mnie odstraszyły. Kilka postanowiłam Wam zacytować.
"Rozdęty jak balon gnilnymi gazami trup unosił się na powierzchni. Wytrzeszczone oczy zdawały się wypatrywać czegoś z napiętą uwagą, pasma długiej brody falowały lekko. Otwarte usta wypełniała lazurowa jasność."
"Starzec nie miał obu uszu i nosa, zniekształconą twarz szpeciły setki siwych blizn. Śnieżna ślepota na zawsze zgasiła jego oczy, w lewej dłoni brakowało trzech palców, prawy rękaw kurty zwisał całkiem pusty."
"Było też coraz więcej trupów - duże i małe, niektóre niemal całkiem zasypane, inne siedzące z opuszczonymi głowami nad popiołami wygasłych ognisk."
Powieść nie przypadła mi do gustu. Na chwilę obecną nie zamierzam sięgać po inne książki Patykiewicza. Nie wiem czy Wam ją pomimo tego polecić, czy też nie. Wybór należy do Was drodzy czytelnicy. Chcesz się zapoznać z tą książką pomimo mojej mało pozytywnej oceny? Przeczytaj i daj znać czy Tobie się spodobała.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.