Zazwyczaj wybierając książkę, staram się nie sugerować tak bardzo opiniami innych czytelników, ponieważ z założenia wiem, że moja ocena często różni się od ich ocen, dlatego wolę sama wyrobić sobie zdanie. Jednak jeżeli widzę, że jakaś pozycja podbija serca ludzi i ma bardzo wiele pozytywnych recenzji, jestem jej ciekawa i staram się ją jak najszybciej przeczytać, aby skonfrontować moją opinię z innymi.
Jak się okazało "Dom nad jeziorem smutku", to pozycja, która zachwyciła mnie bardzo, dlatego nie dziwię się, że jest tak zachwalana w internecie i z pewnością mogę zaliczyć tę powieść do ulubionych.
Bohaterkami książki są dwie siostry, Ruth i Lucille. Dziewczynki mają niełatwe dzieciństwo, bo brak im tego, co dla dzieci najważniejsze czyli stabilności i poczucia bezpieczeństwa, przynależności do rodziny. Najpierw wychowuje je babcia, troskliwa i kochana, następnie trafiają do dwóch sióstr dziadka, pań troszkę ekscentrycznych i szczególnych, a kolejnym przystankiem jest Sylvie, ciotka, która sama nie może odnaleźć się w społeczeństwie. Z pozoru wszystko jest w miarę dobrze, dziewczynki mają zapewnioną miłość, opiekę, dużo zabawy i przygód, a każdy dzień jest dla nich nowym przeżyciem. Jednak tak naprawdę nie ma tego co najważniejsze. Bezpiecznej rutyny, która pozwoliłaby odetchnąć i nabrać radości życia.
Ruth i Lucille mieszkają w Fingerbone, miasteczku nad jeziorem, gdzie dni płyną leniwie. Jednak to tylko pozory. Piękne i tajemnicze jezioro jest tak naprawdę źródłem problemów i cierpień. To właśnie w nim zginęła matka dziewczynek oraz ich dziadek, oboje w wyniku tragicznego wypadku. Całe miasteczko jest zresztą owiane aurą tajemniczości i nawet trochę grozy. Wszędzie roi się od niedomówień, zbiegów okoliczności i tragedii, które rzucają cień na życie dzieci i mieszkańców. Nie jest to jednak powieść z sekretem do odkrycia, ani kryminał. To obyczajowa historia o emocjach, poczuciu i pragnieniu prawdziwego szczęścia, o wielu wymiarach miłości. Bohaterowie, choć każdy inny, mają różne charaktery, ale łączy ich zagubienie, nie potrafią poradzić sobie w życiu i nawiązać więzi. Wraz z rozwojem akcji bohaterki dorastają na naszych oczach, uczą się życia, poznają jego smaki. Możemy śledzić ich myśli i spostrzeżenia.
"Dom nad jeziorem smutku" to piękna książka, o niezwykle specyficznej atmosferze, która udziela się już od pierwszego wersu. Zdecydowanie zgadzam się z innymi czytelnikami, że nie da się "połknąć" tej lektury, trzeba się nią powoli delektować i dawkować w małych porcjach, bo tylko wtedy można docenić jej przesłanie, sens. Z początku może zaskoczyć brak konkretnej akcji, szybkiego tempa i zwrotów akcji, ale właśnie ten spokój jest tutaj najpiękniejszy. Momentami ma się wrażenie, jakby historia została opowiedziana wierszem. Nie da się opisać w paru zdaniach na czym tkwi sekret jej wspaniałości i chyba trzeba go odkryć po prostu czytając książkę.
Autorką jest Marilynne Robinson, obecnie nauczycielka i wykładowczyni na Uniwersytecie w Iowa. Od lat pisze książki, a każda z nich jest nagradzana i chwalona. Już w czasach swego debiutu zyskała grono stałych czytelników i zdobyła cenne nagrody literackie. Myślę, że warto choćby dlatego zatrzymać się przy tej lekturze i zagłębić w nią ze skupieniem.