„Jesteśmy tu nowi i jesteśmy dziwni dla innych. Wiadomo. Nikt nie oczekiwał, że będzie inaczej. Tylko dlaczego, zamiast wmieszać się w tłum, zaprzyjaźniamy się z jeszcze dziwniejszymi?” str. 33
Debiutancka powieść Sabiny Jakubowskiej „Dom na Wschodniej” brała udział w konkursie Promotorzy Debiutów Instytutu Książki i Fundacji Tygodnika Powszechnego. Spośród wszystkich nadesłanych propozycji książka Jakubowskiej została uhonorowana Nagrodą Główną.
Głównym bohaterem powieści, a zarazem narratorem jest szesnastoletni Teodor Kowalski, zwany również Doro. Chłopak wraz z matką i młodszą siostrą uciekają z Krakowa przed ojca, który się nad nimi znęcał. Po wielu przeprowadzkach trafiają do małej podkrakowskiej wsi Jadownik. Wynajmują starą i ubogą chatkę, w której nie ma bieżącej wody, łazienki czy ogrzewania, jednak zawsze lepsze to niż mieszkanie w ciągłym strachu. Doro zapisuje się do miejscowego gimnazjum, poznaje tam wielu rówieśników, aczkolwiek nie nawiązuje z nimi bliższej przyjaźni. Chłopiec woli towarzystwo dzieciaków z sąsiedztwa, które mieszkają w Domu na ulicy Wschodniej. Mieszka tam starsza pani Emma wraz ze swoimi podopiecznymi, jak się okazuje są to dzieci w różnym wieku, które nie miały łatwego życia. Matka Dora i Róży pracuje jako położna, to dobra kobieta, troszczy się o swoje dzieci na tyle na ile jest to możliwe, jednak w większości zajmuje ją praca. Kobieta próbuje na nowo poukładać sobie życie, czy zdobędzie na to siłę?
„To jest koszmarne uczucie, gdy się nie ufa własnemu ojcu.” str. 211
Zacznę od tego, że bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Czujemy ich wahania, strach, rozterki i inne emocje. Przeżywamy całą przygodę wraz z nimi. Przedstawię kilku z nich. Doro, który opiekuje się matką oraz siostrą, sam odnajduje swoją pierwszą miłość Marię oraz przyjaciół, którzy mieszkają w Domu na Wschodniej. Róża, to sześciolatka, której przypadł tytuł narzeczonej dla siedemnastoletniego Jacha. Roksana, to czarnoskóra dziewczyna, której wydaje się, że wszyscy na świecie są nietolerancyjni, i że widzą w niej jedynie czarnucha. Pi-Stachu osiemnastolatek, który miał problemy z narkotykami i innymi używkami, jest jedynym z całej grupy, który jest w pewnym stopniu spokrewniony z Emmą. Autorka nakreśliła naprawdę sporą liczbę bohaterów drugoplanowych, aczkolwiek nie będę ich wszystkich prezentować, aby nie zepsuć Wam przyjemności z czytania lektury.
„Gniew mną targał, chciałem go bić, zabić. Ale współczucie sprawiło, że wróciły też moje własne paskudne wspomnienia. Bo ja przecież wiedziałem, jaki bezradny jest człowiek w obliczu przemocy kogoś silniejszego, bezwzględnego i bezkarnego.” str. 159
Jakubowska pokazuje czytelnikowi, że nie każdy może okazać się takim, jak go postrzegają inni. Można kogoś odbierać jako osobę snobistyczną, która posiada tytuły oraz mnóstwo pieniędzy. Prawda będzie zupełnie inna, i ta osoba będzie pomagać ludziom słabszym, biedniejszym, chorym, a przede wszystkim samotnym dzieciom. Robi to, ponieważ jest bardzo dobrym człowiekiem, a z racji tego, że jest też majętna, to może sobie na to pozwolić.
„Dostosuj się do naszych zwyczajów. My tu sobie nie robimy złośliwości, nie zazdrościmy, nie kradniemy. Wszyscy wszystko widzą, ale nikt nie podgląda i nie podsłuchuje. Jesteśmy razem, jasne? Ale też nie przepraszaj, że żyjesz. Po prostu bądź, bo tu wszyscy jakoś muszą się odnaleźć. W tej chwili, razem z tobą, mieszka tutaj osiemnaście osób i sześć zwierząt.” str. 258
Autorka w swej książce podejmuje takie tematy jak znęcanie psychiczne i fizyczne na członkach rodziny, zajście w ciążę nieletniej dziewczyny z pełnoletnim mężczyzną, rasizm, adopcja, odwyk, samotność, nałogi, pomoc słabszym, wzajemny szacunek oraz młodzieńcza miłość. Każdy z bohaterów nie miał łatwego życia w przeszłości, za każdym ciągnął się smutek i żal po stracie bliskich, czy to w wypadku samochodowym, czy odejście z własnej woli. Nieważne w jakich okolicznościach, ważne, że te dzieciaki straciły swoich rodziców, i znalazła się osoba chętna by im pomóc. Dodatkowo wkrada się tajemnica znalezionego przez Teodora klucza, jakie drzwi się nim otwiera?
„Od mamy miałem wsparcie, ale wiesz, jaka ona jest – dobra. Kochałaby nawet największą fajtłapę. Więc jej miłość to było dla mnie jedyne poczucie bezpieczeństwa, jakie miałem, ale żaden dowód, że się jest coś wartym. Nigdy nie wiedziałem, kiedy i o co będzie awantura w domu. Byle drobiazg wyprowadzał ojca z równowagi, czepiał się mnie, czepiał się mamy. Obrywałem i ona też, a najbardziej bolało, gdy ona obrywała w mojej obronie. I to tak trwało, trwało i było coraz gorzej.” str. 298
Kolejna sprawa, to, iż autorka w swojej książce nawiązała do bajki Muminki. Róża jako przedszkolak widziała świat za pomocą Muminków. Często nadawała osobom imiona z bajki np. Muminek, Migotek bądź Paszczak, a to dlatego, że wykazywali pewne podobne cechy, co postaci z bajki. Zabawne jest to, że często trafiała idealnie z doborem przydomka.
Reasumując. Książka pomimo, iż posiada wielu bohaterów, wokół, których ciągle coś się dzieje, to fabuła utrzymana jest w spójnej całości. Rozdziały są bardzo krótkie, co lubię. Warstwa językowa nie jest skomplikowana, nie znajdziecie wysublimowanego słownictwa. Jednakże autorka użyła takiego stylu i język z zamysłem, aby czytelnik lepiej wgryzł się w otoczenie szesnastolatka. Powieść podejmuje trudne tematy, które wprost wyciskają łzy, ale znajdują się również momenty, które powodują niekontrolowane wybuchy śmiechu. Ponadto fabuła jest niezwykle ciekawa, a napięcie budowane jest stopniowo, aż brak mi słów na, to co działo si na końcu książki. Zawsze powtarzam, że książki New Adult uczą i dają do myślenia i tak było tym razem. Bardzo się cieszę, ze dostałam propozycję zrecenzowania tejże pozycji. Jestem w pełni usatysfakcjonowana. Mogę ją polecić nie tylko nastolatkom, ale wszystkim, którzy chcą przeżyć niesamowitą przygodę pośród dzieciaków w różnym wieku. Polecam.
„Atmosfera w Domu na Wschodniej była po prostu stymulująca. Tu każdy dorastał do tego, by zaopiekować się kimś innym niż tylko samym sobą.” str. 240