Piotr Kościelny jest prywatnym detektywem, specjalistą ds. bezpieczeństwa i windykacji terenowej. A także instruktorem samoobrony i pisarzem. Ma na swoim koncie już dziesięć powieści z pogranicza kryminału, thrillera i sensacji.
Wschowa to małe miasteczko i zazwyczaj nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego. Jednak pewnego dnia zaczynają ginąć ludzie. Jeden wiesza się w parku, drugi skacze z wieży kościelnej. Wygląda na to, że obaj panowie postanowili zakończyć swoje życie. Policja ma zamiar zamknąć sprawy, uznając je za samobójstwo. Jednak nie komisarz Marta Lipowicz, która niedawno przeprowadziła się z Warszawy do Wschowy razem z ojcem. Intuicja podpowiada jej, że ktoś pomógł ofiarom zejść z tego świata. Kiedy zagłębia się w sprawę coraz bardziej, odkrywa powiązania między ofiarami a miejscowym domem dziecka. Jej przełożeni chcą jednak zamieść sprawę pod dywan, a w miasteczku panuje zmowa milczenia. Czy Marta podda się naciskom i odpuści? Czy okryje, kto morduje kolejne osoby i powstrzyma sprawcę, aby ofiar nie było więcej?
„Dom” to moje pierwsze spotkanie w twórczością Piotra Kościelnego. Pierwsze i nie ostatnie, bo powieść zrobiła na mnie spore wrażenie. Zaczynając od nietypowej konstrukcji, poprzez emocje, jakie wywołuje, na zakończeniu, które dosłownie wgniata w fotel kończąc. Powieść jest przemyślana i dopracowana. Przerażająca i niezwykle mocna. Szczególnie w rozdziałach, w których głos zostaje oddany dziecku. Chłopcu, który od czwartego roku życia przebywał w domu dziecka, który na własnej skórze zaznał okrucieństwa wychowawców, starszych dzieci i dyrektora. I który obserwował, co robiono jego kolegom, jak niektórzy nie wytrzymywali tego piekła i odbierali sobie życie. Czternaście lat życia w koszmarze nie do wyobrażenia. Ciężko czyta się wspomnienia mściciela z okresu dzieciństwa. To najmocniejsza i najbardziej brutalna część powieści, która sprawia, że z oczu płyną łzy, bo na krzywdę dzieci nie da się pozostać obojętnym. Sprawia też, że zaczynamy kibicować mścicielowi w tym co robi i liczymy na to, że każdego z oprawców spotka zasłużona kara. W tym miejscu muszę przyznać się do tego, że to pierwszy taki przypadek, kiedy podczas lektury stanęłam po stronie zabójcy, bo doskonale rozumiałam jego motywy, jednocześnie zdawałam sobie cały czas sprawę z tego, że ów człowiek nie postępuje właściwie. I z tego powodu brawa dla autora za kreację postaci. I tych dobrych, i tych złych i tych, których nie da się umieścić w żadnej z grup. Osoby, które miały stworzyć dzieciom ciepły dom, okazały się potworami w ludzkiej skórze, bohaterami na wskroś złymi, których nie da się obdarzyć jakimikolwiek pozytywnymi uczuciami, nawet mimo faktu, że w kontaktach z bliskimi pokazywali ludzką twarz, nawet jeśli niektórzy po latach trochę się zmienili. I jak w takiej sytuacji nie żywić nadziei, że ktoś wymierzy sprawiedliwość, tym bardziej, że przez tyle lat oprawcy byli bezkarni?
Jeśli chodzi o konstrukcję powieści, ciekawy jest fakt, że sprawca znany jest od samego początku, przedstawia się nawet nazwiskiem. Z rozdziałów pisanych z jego perspektywy poznajemy jego historię, dowiadujemy się, co pchnęło go do czynów, których się dopuścił. A i tak zakończenie jest niespodziewane i bardzo zaskakujące. Mamy w powieści dwie linie czasowe, teraźniejszość, w której mściciel po kolei wykonuje wyroki na swoich oprawcach i przeszłość, w której przybliżone zostaje funkcjonowanie domu dziecka i udział poszczególnych osób w katowaniu chłopca i innych dzieci. Teraźniejsze wydarzenia przedstawia czytelnikowi Marta Lipowicz, komisarz, która ma świetną intuicję i stara się za nią podążać, nawet mimo świń, które cały czas podkładają jej koledzy. Podoba mi się kreacja tej postaci. Marta jest twarda, nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jej cięte riposty zachwycają i nadają tej mrocznej powieści nieco lekkości. Policjantka nie ma lekko. Jest nowa we wschowskiej komendzie, a jej koledzy ciągle dają jej odczuć, że nie jest tu lubiana i lepiej byłoby, aby wróciła do Warszawy. Ona się jednak im nie daje, chociaż jest sama jak palec przeciwko całej zgrai. Fajna babka. Nie obraziłabym się, gdyby powstały kolejne powieści w cyklu z jej udziałem.
„Dom” to dobrze napisana, angażująca, mocna opowieść o pewnym mścicielu, który wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Książka pozytywnie mnie zaskoczyła i uważam moje pierwsze spotkanie z twórczością autora za niezwykle udane. Z pewnością przeczytam inne jego książki, a Was zachęcam do zapoznania się z tą powieścią. Warto!
We współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.