Marcina Wolskiego nie trzeba chyba przedstawiać większości czytelników: pisarz, dziennikarz, satyryk, autor audycji radiowych i telewizyjnych oraz kabaretów. Wydaje mi się, że "Polskie Zoo" jest znane niemal wszystkim, ale jak się dłużej nad tym zastanowić to Ci urodzeni w latach 90-tych i później pewnie już nie kojarzą tego programu. Nie mniej jednak pan Marcin zasłynął również jako autor ponad trzydziestu powieści. W jego dorobku przeczytamy głównie fantastykę, ale miłośnicy przygody i sensacji też znajdą coś dla siebie. Tym razem sięgnęłam po "Doktora Styksa" - książkę z gatunku fantastyki.
Główny bohater, o zapadającym w pamięć imieniu Gwidon, jest redaktorem radiowym, który zajmuje się pisaniem słuchowisk. Na to stanowisko trafił dzięki dawnemu przyjacielowi swojej matki - Piotrowi Abramczykowi. Kiedy Piotr popełnia samobójstwo (w co de facto nie wierzy jego protegowany) Gwidon Michałowicz zaczyna kontynuować jego audycję o komisarzu Radwanie. Tylko, że wokół autora zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które mają większy lub mniejszy wpływ na ciąg dalszy przygód policjanta walczącego z tytułowym doktorem Styksem. Razem z przyjaciółką swojego mentora Agnieszką, Gwidon próbuje znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania, przy okazji dowiadując się wielu zaskakujących rzeczy, które mają wpływ na jego dalszą pracę i życie.
Akcja powieści toczy się w różnych czasach. Główne wydarzenia mają miejsce w czasach PRLu, nie jest wyraźnie powiedziane, który to rok, a nawet sam autor przestrzega "przed lokalizacją opowieści w jakimś konkretnym czasie", ja jednak obstawiam lata 80-te XX wieku. Natomiast akcja pisanego przez Abramczyka i Michałowicza słuchowiska ma miejsce w Warszawie 1939 roku, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Tylko, że wydarzenia współczesne przenikają się z tymi z lat trzydziestych i na odwrót.
W powieści mamy do czynienia z podróżami w czasie i przestrzeni, co nie jest odkrywcze w tego typu książkach. Natomiast ciekawostką jest kreowanie rzeczywistości za pomocą pisanych tekstów, co wpływa na rozwój wypadków w przeszłości, a co za tym idzie w teraźniejszości powieściowej.
Bohaterowie są wyraziści i ciekawi, a ich przygody wciągają. Akcja toczy się w miarę szybko, także nie nudziłam się podczas lektury, zwłaszcza że usilnie starałam się wyprzedzić wypadki i odgadnąć co za chwilę się wydarzy. Autorowi udało się także bardzo realnie oddać atmosferę grozy w odpowiednich scenach, tak że podczas czytania odczuwałam napięcie, co rzadko mi się zdarza.
Książka jest ciekawa, a dodatkowego uroku dodaje fakt, że możemy porównać dzisiejszą Warszawę z tą przedwojenną. Jak zwykle lekturę mogę ocenić jako kawał dobrej prozy Marcina Wolskiego. Polecam wszystkim. :)