"Lucia" to pierwszy tom nowej serii z porucznik Lucią Guerrero. Idealnie dla mnie, bo to również mój pierwszy raz z twórczością Autora. Nie wiem, czego oczekiwać i nie będę porównywać. Jestem ogromnie ciekawa tej historii, która już od pierwszych stron bardzo mnie intryguje, bo jej początek jest naprawdę mocny. Lucia zostaje wezwana do niezwykle okrutniej zbrodni, a kiedy dociera na miejsce, okazuje się, że osoba, która padła jej ofiarą, to ktoś, kogo dobrze zna. Wie, że ta sprawa będzie miała dla niej bardzo osobisty charakter. Lucia jest kobietą, która lubi działać na własnych zasadach, często mając za nic, ogólnie przyjęte normy, jest zdolna, bystra, porywcza, uparta, wkurzająca i zacięta. Z wielkim zaangażowaniem i jeszcze większą odwagą angażuje się w prowadzone śledztwa, nie uznając dróg na skróty. Trudny z niej przeciwnik, bo nigdy nie odpuszcza. W tym samym czasie grupa doktorantów pod kierunkiem wybitnego autorytetu w dziedzinie kryminologii, Salomóna Borgesa, wpada na trop mordercy, który przez trzydzieści lat wymykał się organom ścigania. Czy potworne zbrodnie sprzed lat mogą mieć jakiś związek z tym, co dzieje się teraz? Najwyższy czas, by połączyć siły i znaleźć wszystkie odpowiedzi. Ta wzajemna współpraca okaże się pełna krwawych niespodzianek. Wraz z rozwojem fabuły, o poszukiwanym seryjnym mordercy dowiadujemy się coraz więcej. Okazuje się, że jest to postać, która w unikatowy sposób aranżuje swoje zbrodnie, inspirując się słynnymi obrazami. Czyżby trafił się nam miłośnik sztuki?
"Jest estetą. Chce, by w jego zbrodniach było piękno. Chce im nadać sens".
Z pewnością wybitny z niego manipulant i piekielnie zdolny gracz, który jest niezwykle wyrafinowany w swoim działaniu, a śledczych traktuje jak marionetki, grające w jego teatrze. Nikt nie ma pojęcia, że diabeł jest tak blisko.
Ciekawe śledztwo, mroczny klimat, złowroga atmosfera, dobrze nakreśleni bohaterowie, wciągająca gra psychologiczna, pomiędzy naprawdę zdeterminowaną śledczą i niezwykle inteligentnym sprawcą - to z pewnością największe atuty tej powieści.
"Wydaje nam się, że znamy ludzi, ale tak naprawdę nic o nich nie wiemy, do momentu aż zaczniemy grzebać ich małych wstydliwych tajemnicach".
To historia, która absolutnie przykuła moją uwagę, a kartki jakoś tak przewracały się same.
Mamy tu obraz naprawdę ciemnej strony ludzkiej natury, gdzie do głosu dochodzą najpodlejsze instynkty. Przed nami podróż do cudownej Hiszpanii, która doprowadzi nas do potwornych zbrodni sprzed trzydziestu lat.
Będziemy przechadzać się brukowanymi uliczkami, słuchać bicia katedralnych dzwonów, a uczucie strachu nie opuści nas nawet na moment. Polubiłam główną bohaterkę i z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie, nadal pozostając pod ogromnym wrażeniem zakończenia, które całkowicie mnie zaskoczyło. Bernard Minier zostawia nas z głową pełną pytań i nie domyka wszystkich wątków, co z pewnością dobrze wróży na przyszłość, której nie mogę się doczekać.
Dzięki lekturze nauczyłam się kilku nowych hiszpańskich słów - bezcenne.
Nie przegapcie tej historii, bo to byłaby naprawdę wielka szkoda.