Halo, panie Lanthimos? Mam tu książkę, która idealnie nada się na film dla Pana. A jakby mógł się Pan skonsultować z panem Lynchem, to myślę, że wyszłoby całkiem niezłe dzieło, które chętnie bym obejrzała (nie przepadam w sumie za cudacznymi popisami tego greckiego reżysera, ale powieść w pewnym momencie mocno skojarzyła mi się z Zabiciem świętego jelenia, a to jedyny film z jego repertuaru, który lubię).
Książka skusiła mnie obietnicą niezrozumianej i stosunkowo cichej katastrofy. Moja postapokaliptyczna dusza z umiłowaniem kameralności była bardzo podekscytowana. Ale wiecie jak to jest, gdy ma się przed oczami konkretne wydumane wizje. Niestety trochę się rozminęliśmy z autorem.
Przez długi czas ciężko jest wyłapać jakikolwiek klimat, bo na dobrą sprawę mamy do czynienia z niezbyt udanym psychologicznym studium postaci. Bezbarwni bohaterowie zostali potraktowani na tyle instrumentalnie, żeby nie dało się poczuć ich zachowań. Ale w pewnym momencie coś zaczyna się dziać. Coś na pozór niewytłumaczalnego. Ten hałas. Od którego można się pochorować. Rozpłakać. Zwątpić w cokolwiek, w co się wierzyło.
Awaria elektryczności? Wybuch nuklearny? Wojna? Bohaterowie nie uzyskują nawet klarownych informacji, gdyż telefony, telewizja i komputery odmawiają współpracy. Tracą oni kontakt ze światem zewnętrznym. Ale przecież wybrali się na urlop. Taki był plan - odciąć się od wszystkiego? Czyż nie?
Brak informacji boli. Niezdolność do podjęcia ważnych decyzji. Bezradność. A jak na ironię, historię prowadzi wszechwiedzący narrator, który ma podgląd zarówno na ich umysły, jak i na resztę świata. Perspektywa Boga.
Znacie mnie, lubię ładny język. Jestem słowną estetką, przynajmniej jeśli chodzi o sztukę. A tutaj miałam z tym językiem problem. Wyrażenia lubiły się powtarzać, w sposób meczący. A szczegółowe opisy masturbacji i przedstawianie seksu jako mechanicznej czynności z powodzeniem mnie odrzuciły.
Wyobraźcie sobie, że zostaje Wam dziesięć stron do końca książki. Wierzycie, że będąc w samym środku lecącej na łeb na szyję akcji, może się jeszcze wszystko wyjaśnić? Zostawiam pytanie bez odpowiedzi. Tak jak bohaterowie, którzy zostawiają świat za sobą.