Opus. Łowcy Księgi to kontynuacja osadzonej w średniowieczu powieści dla młodzieży Opus. Zakazana Księga. Oceny obu książek na różnych portalach bywają słabe, ale moim zdaniem wynika to z faktu, że recenzenci jako “stare konie” nie uwzględnili, że to nie jest książka dla nich. Cóż, zapomniał wół jak cielęciem był.
Czuję, że gdybym tak znów miała 13-14 lat, to powieść “Opus” by mnie oczarowała, ot co.
Tom drugi zaczyna się dokładnie w miejscu, w którym zakończyła się poprzednia część. Amos i Klara nadal przeżywają swoją pełną niebezpieczeństw misję związaną z magiczną Księgą Duchów, która wzbudza niezwykłe zdolności w każdym, kto z otwartym sercem przeczyta zawarte w niej opowieści.
Inkwizytor Cellari wytrwale depcze im po piętach, ale również podcenzor Skythis ze swoimi Łowcami nie ustaje w wysiłkach, by przejąć “diabelską książeczkę”. Niespodzianek mimo to nie zabraknie. Młodzi bohaterowie nie przypadkiem zostali uwikłani w całą aferę – już pod koniec pierwszej części okazało się, że należą do bardzo niezwykłych osób. Na przestrzeni wieków, to znaczy w swoich poprzednich wcieleniach, wiele razy byli kimś w rodzaju wielkich kapłanów i dzięki duchom posiadali ogromne nadnaturalne zdolności.
Pojawia się poważna wątpliwość, czy magiczne moce pobudzone po przeczytaniu kolejnych opowieści z Księgi Duchów rzeczywiście są całkiem nieszkodliwe, czy może inkwizycja ma trochę racji uważając je za niebezpieczne i szatańskie? I czy Amosowi oraz Klarze wyjdzie na dobre, jeśli przyswoją sobie całą magię duchów, oraz pomogą w realizacji planów Opus Spiritus?
Dowiadując się coraz więcej o bractwie, Amos i Klara zaczynają jednak przeczuwać, że niektórzy członkowie tej tajnej organizacji, mogą być równie bezwzględni i zaślepieni fanatyzmem, co słudzy kościoła. Wpływowy opat Trithemius i mag Faust z pewnością należą do ludzi, którym nie warto bezgranicznie ufać. Niestety Amos i Klara nie mają innego wyjścia, uciekając przed inkwizytorem Cellarim i siepaczami Skythisa, muszą przekazać Księgę Duchów Trithemiusowi – tylko on wie, do czego sprowadza się wieloletnia działalność Opus Spiritus i jaki jest ostateczny cel bractwa, a przynajmniej tej jego szemranej frakcji, która przejęła stery.
Dalszych szczegółów nie zdradzam, żeby nie popsuć nikomu zabawy. Zakończenie jest ciekawe i dość zaskakujące. Tak jak pisałam w recenzji pierwszej części Opus, jest to powieść przygodowa, w której dzieje się całkiem sporo. Średniowieczny klimat nie jest przesadnie mroczny, lecz historia jest adresowana do młodego odbiorcy i w sumie nie ma co się dziwić, że pan Goessling postawił raczej na akcję i przygodę. W posłowiu (w obu tomach), autor wyjaśnia tło historyczne, wyjaśnia jak było naprawdę i prostuje gdzie kończy się fikcja literacka.
Obie powieści mogą być świetnym prezentem na Dzień Dziecka. Tylko nie kupujcie jednej, bo latorośl zaraz wygoni Was do księgarni po drugą!