Edgar Hryniewicki jest pisarzem reprezentującym pokolenie dopiero wchodzące w dorosłość. Na skrzydełku książki można znaleźć informację, że mimo rocznikowej przynależności do milenialsów (urodzony w 2000 roku), duchowo należy do pokolenia, w którym słowo „wyobraźnia” ma swoją wagę i pewnie dlatego para się fantasy i science fiction. Jak wyznaje zaczął karierę pisarza jako kilkulatek od opowiadań. Zadebiutował w 2020 roku „Czarnymi kotami”, które stanowią pierwszą część cyklu kontynuowaną „Ostatnim goblinem”.
Wojska Królestwa Krotosu i Protosu toczą wojnę z państwami Ligii Wyspiarskiej. Ich wojska są zdecydowanie liczniejsze, lepiej uzbrojone, wyszkolone i zdyscyplinowane. Bez większego wysiłku podporządkowują sobie kolejne wyspy należące do państw Północy. Główny bohater, Mins, został skazany na obcięcie ręki za udział w kradzieży. Dostał propozycję nie do odrzucenia. Jego winy zostaną zapomniane, ale musi wstąpić do oddziału najemników, którzy zostali skierowani na wyspę Gawelbę do obrony zamku Jemnii. Nieliczna załoga zamku stawia zacięty opór, ale jej dni są policzone. Podczas przerwy w walce Mins przez przypadek wchodzi do lochów, w który uwięziony jest goblin. Między nimi zaczyna zawiązywać się nić porozumienia. Wkrótce okaże się, że tajemniczy więzień będzie miał bardzo duży wpływ na życie bohatera. Goblin jako postać drugoplanowa budzi szacunek poprzez wielkie doświadczenie życiowe oraz działania, które nie raz prowadzą do uratowania życia głównego bohatera. Mins bowiem w swojej naiwności za bardzo ufa ludziom, przez co często popada w kłopoty.
Tymczasem na jego rodzinnej wyspie, Thornis, narzeczona Minsa zastanawia się, czy opuścić kraj, który najprawdopodobniej podzieli los sąsiadów i padnie łupem południowców, czy zostać i pomóc ojcu w jego interesach. Mins robi wszysko, by pokonać przeciwności losu i powrócić do ukochanej. Czy narzeczeni się spotkają? Czy Minsowi uda się uwolnić z niewoli przyjaciół? Jak potoczą się losy wojny i kto w niej zwycięży? Czy na wszystkie z tych pytań otrzymamy odpowiedzi w „Ostatnim goblinie”, czy też zapowiada się kolejna część cyklu?
Po książkę sięgałem z dużym niepokojem. Młody wiek autora wzbudzał moje obawy o styl i język. Pomimo, iż jest to książka z gatunku fantasy, spodziewałem się dużej liczby tzw. „zwrotów młodzieżowych”. Moje zaskoczenie było bardzo duże i miłe. Książka napisana jest bardzo dojrzałym, dopracowanym i przemyślanym językiem. Wyobraźnia autora jest bardzo duża, co widać w bardzo precyzyjnym przedstawieniu wykreowanego świata. Wszystkie lokalizacje zostały opisane bardzo precyzyjnie z dbałością o szczegóły. Sceny batalistyczne przypominają bitwy średniowieczne, są zatem wiarygodne, a jednocześnie dynamiczne i trzymają w napięciu. Niektóre sceny są bardzo mocne, nie dla czytelników o słabych nerwach.
Książka jest bardzo wciągająca i gdy zacznie się ją czytać, to trudno się od niej oderwać. Do ostatniej strony kibicowałem bohaterowi, który nie do końca jest postacią pozytywną. Dokonuje trudnych wyborów, które mogą być dyskusyjne pod względem moralnym. Może to sprawić, że nie wszyscy czytelnicy obdarzą go sympatią. Mins jednak jest konsekwentny w dążeniu do celu. A jest on szczytny - pomoc przyjaciołom w niewoli. Śmiało można powiedzieć, że to książka o prawdziwej męskiej przyjaźni, w imię której, jest się w stanie poświęcić wiele. W tym również zdrowie i życie. To bardzo piękny i wzniosły temat. Każdy mężczyzna marzy bowiem o tak głębokiej przyjaźni.