Naczytałam się negatywnych recenzji tej książki, a mimo to jakoś tak do mnie gadała, że i tak po nią sięgnęłam. Z opinii, które czytałam wynikało, że to nie jest thriller i może dzięki temu się na niej nie zawiodłam- bo już wiedziałam czego się spodziewać.
Lubię thrillery, im krwawsze, tym lepsze, ale od czasu do czasu lubię sobie od nich odpocząć z dobrą fantastyką, lub literaturą piękną. Nie bardzo wiem jak powinno się zakwalifikować "Upadek Olivera", chyba najprędzej jako dramat. Taki dramat z intrygującą tajemnicą, gdzie każdy rozdział kończy się niedopowiedzeniem i po prostu trzeba czytać i czytać żeby w końcu pojąć, do czego to wszystko w ogóle zmierza.
Czytałam opinie, że narracja bez sensu, bo po co pisać tyle razy o tym samym? Jak dla mnie właśnie narracja jest największym plusem tej książki: pokazuje wyraźnie w jak bardzo różny sposób różne osoby postrzegają to samo wydarzenie...
O co chodzi z tą narracją? A no o to, że prowadzi ją kilka osób i większość rzeczy opisanych w książce to ich wspólne przeżycia, ale każdy inaczej je odbierał. Najwięcej ma do powiedzenia tytułowy Oliver, który na samym początku książki skatował swoją biedną żonę Alice. Oliver od początku robi z siebie trochę ofiarę, a jednocześnie jest zarozumiałym bubkiem. Ofiarę, ponieważ był dzieckiem niechcianym. Matki nigdy nie poznał, natomiast ojciec nie chciał się nim zajmować, gdy chłopiec osiągnął odpowiedni wiek ojciec oddał go do szkoły z internatem i na tym się skończyła ich znajomość. Zarozumiały, ponieważ miał duże powodzenie u kobiet i był tego świadomy. Brał, co chciał i od której chciał i nigdy nie liczył się z ich uczuciami. Alice była dobrą, skromną i łagodną żoną, jednak nie umiał ani nie chciał dochować jej wierności. Nie zaakceptował też brata Alice, czym złamał jej serce.
Dużo o historii Alice i jej niepołnosprawnego brata dowiadujemy się od Barneya, który szczerze tę dwójkę kochał i mimo iż Alice wybrała kogoś innego, zawsze był blisko.
Moya była sąsiadką Olivera i Alice. Aktorką z ambicjami większymi niż talent. Ma własną, naiwną wizję przystojnego sąsiada.
Veroniqe to właścicielka winnicy we Francji, w której Oliver ze swoją ówczesną dziewczyną i przyjaciółmi pracował na wakacjach w czasie studiów. Doszło tam do tragedii, która w znaczący sposób wpłynęła na losy bohaterów i zaważyła na ich całym życiu.
Poznajemy też przyjaciół Olivera z młodości i jego przyrodniego brata. Każdy ma swoje wspomnienia na jego temat i próbuje zrozumieć czemu ten elegancki, skryty i opanowany mężczyzna tak bestialsko skatował swoją żonę. Czy ktoś zgadnie? Żeby zrozumieć trzeba przeczytać książkę do końca.
Mam wrażenie, że autorka próbowała zmniejszyć winę Olivera i na koniec złagodzić nasz osąd. W moim przypadku jej się nie udało. Dla mnie to nadal bardzo antypatyczny, skupiony na sobie gość i nie wybaczę mu zniszczenia życia Alice.
"Upadek Olivera" to według mnie bardzo ciekawa i intrygująca książka. To jest trochę co innego niż większość ostatnio wydawanych książek. A jak na debiut to w ogóle jest super i z ciekawością czekam na kolejne książki autorki.