Każdy z nas ma jakąś przeszłość. Każdy z nas ma mniejszą lub większą tajemnicę, o której wiedzą tylko wybrane jednostki. Może to być coś naprawdę małego i nawet nie zadajemy sobie sprawy, że stworzyliśmy z tego coś na rodzaj sekretu, a może to być tajemnica wielka, niszcząca nas od środka i sprawiająca, że wiele aspektów swojego życia podporządkowujemy pod nią – by się nie wydała. Zadajcie samym sobie pytanie, czy Wy macie taką właśnie tajemnicę?
Julia jest osobą wysportowaną, mającą osiągnięcia w pracy zawodowej, kochającego męża i... Mroczną tajemnicę. Mijają lata, aż w pewnym momencie ma wrażenie, że widzi osobę z przeszłości. To tylko pomyłka. Jednak ile takich pomyłek i małych znaków może być? Czy Julia jest bezpieczna? Zmieniła wygląd, zmieniła swoje postępowanie i czuje, że jest inną osobą niż te kilkanaście lat temu. Nikt z dawnych czasów nawet by jej nie rozpoznał. Lecz tutaj ponownie powraca pytanie – czy na pewno?
Od dawna miałam ochotę odejść na chwilkę od mojej ukochanej fantastyki i klasyków. Stwierdziłam, że taka obyczajówka z elementami thrillera może być doskonałym wyborem. Przypadł mi do gustu opis. Okładka wprost zachwyciła. Czego chcieć więcej? Treści spełniającej te oczekiwania, a tego niestety już nie było.
Zaczynając tradycyjnie od stylu autorki, to był dla mnie rozczarowujący. Nie chodzi o to, że w jakikolwiek sposób był zły, czy niepoprawny, ale po prostu zwykły. Miałam wrażenie, że czytam troszkę lepsze wypracowanie, a to mnie w powieściach niestety dość mocno irytuje. Zdarzały się miejsca, gdzie odczuwałam brak dopracowania. Jednak takim największym minusem języka były opisy, które okazały się nudne, co dałoby się wybaczyć, lecz też pozbawione sensu i celu w odbiorze całokształtu.
Dużą zaletą "Zanim mnie zabijesz" jest tematyka. Porusza według mnie wyjątkowo istotne tematy i robi to w sposób wielowymiarowy. Autorka za pomocą tej powieści opowiada o przemocy, uzależnieniach i... miłości. Podczas czytania miałam wrażenie, że chce przekazać perspektywę ofiary w dniach, gdy to się dzieje, po czasie oraz też perspektywę oprawcy. Zaimponowało mi to i dało wiele do myślenia. Tym bardziej że pisarka zadała podstawowe pytanie: "czemu kobieta pozostaje przy swoim przemocowym partnerze?". Uważam, że wielokrotnie zadaje się to pytanie, ale rzadko otrzymuje zrozumiałą odpowiedź.
Natomiast sama fabuła jest wyjątkowo nierównomierna. Były momenty, gdy nie mogłam oderwać się od lektury i koniecznie chciałam wiedzieć co dalej i jak potoczą się losy bohaterów. Niestety były też fragmenty, gdzie przeczytanie dwudziestu stron było dla mnie koszmarkiem. Ja też nie lubię słuchać o sporcie, a raczej o tym jak kto ćwiczy, a tutaj to była wielka część życia głównej bohaterki. Ogólnie miałam cały czas poczucie, że gdyby wyrzucić te niepotrzebne opisy lub nadać im celowości oraz dodać różnorodne wskazówki, to mogłaby być genialna powieść kryminalna. Było wiele wątków i wydarzeń, które można było pociągnąć i całościowo stworzyć coś wielowymiarowego.
Co do bohaterów to i tutaj nie mam pozytywnych odczuć. Nie polubiłam Julii, ponieważ była płytką postacią literacką. Mam tutaj na myśli taką papierowość, oparcie się tylko na powierzchowności. Gdy tymczasem miała coś innego reprezentować sobą. Miałam wrażenie, że to coś po prostu się gubi. Krzysztof, czyli postać dla tej książki również istotna, miała olbrzymi potencjał. On aż się prosił o wykorzystanie, a został stłamszony i uproszczony, co czytelniczo mnie zabolało.
"Zanim mnie zabijesz" dało mi jakiś rodzaj odpoczynku od tego, co tak dobrze znam. To poczucie świeżości. Jednak to wynika z faktu, że rzadko decyduję się na tego typu powieści. Nie mam wątpliwości, że to rodzaj złudy i dla koneserów literatury obyczajowej z klimatem thrillera byłaby to rozczarowująca pozycja. Niemniej mam przeczucie, że pisarka będzie się rozwijać, więc jeśli zdecyduje się napisać kolejną książkę, to raczej dam jej jeszcze jedną szansę.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl