Porozmawiajmy o potworach. Jak to z nimi jest? Klasyk mawiał: „Istnieją, czy nie istnieją? Oto jest pytanie.”, czy jakoś tak. Tytułowa bohaterka książki Kamili Stokowskiej, „Emilka i potwory z legend” spiera się o to z tatą. Rodzic stanowczo twierdzi, że potwory nie istnieją, jednak dziewczynka ma co do tego wątpliwości. Wszak w każdej legendzie jest „ziarnko prawdy”.
Książka zatytułowana jest „Emilka i potwory z legend”, jednak do tych legend nie przykładałabym zbyt dużej wagi. Autorka raczej wspomina o kilku niesamowitych istotach (Bazyliszku, Warszawskiej Syrence, Lubelskim Żmiju, Smoku Wawelskim),ale nie przybliża opowieści o nich. Młodzi czytelnicy zachęcani są do samodzielnego odkrywania. Brzmi to dziwnie, ale seria „Ziarenka piasku”, w której wydana została książka, ma za zadanie właśnie aktywizować dziecko. Do bajki dodany został pakiet zadań mających pobudzić ciekawość i kreatywność. Przykładowo, musimy sami poszukać informacji o jakimś potworze, próbować narysować jakąś postać z bajki, albo wymyślić własną legendę. Zadania są perfekcyjnie dopasowane do partii tekstu, jednak ja rekomenduję najpierw przeczytanie bajki, a potem wracanie do danych fragmentów i podjęcia wyzwań.
Wróćmy do treści. Dużo ryzykowałam zamawiając „Emilkę i potwory z legend”. Mamy książeczkę o planetach z tą bohaterką i córka chętnie do niej sięga. Z drugiej strony było ryzyko, że dziecko me wystraszy się stworka z okładki i odmówi czytania. M. weszła w ten wiek, iż twierdzi, że potwory mogą czaić się wszędzie. Jak się zafiksuje to w „biały dzień” sama do toalety nie pójdzie. I ja na te jej lęki proponuję „terapię szokową”, bajkę o potworach? Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Emilka ma okazję skonfrontować się z prawdziwym potworem, a czytelnik jej w tym towarzyszy. Jaki on jest? Biorąc pod uwagę, że dzieciaczki raczej tej recenzji nie przeczytają, zdradzę, że to całkiem sympatyczny stwór, który opowie dlaczego potwory nie mają czasu straszyć. Podobną technikę zastosowała mama z animacji „Barbapapa i rodzinka”, która opowiedziała dzieciom, iż potwory istnieją, ale boją się ludzi (tak w wielkim skrócie). Myślę, że taka technika jest dużo lepsza niż powtarzanie (do znudzenie), że potwory nie istnieją. Pomaga on skonfrontować się ze strachem, zmienić jego kształt, uzmysłowić sobie, że to my sami go kreujemy.
Moja córka kazała mi przekazać wam, ze „Emilka i potwory z legend” to ładnie napisana bajka. Jest fenomenem, że dziecko, które boi się potworów, chce ją czytać i to przed snem. Dla mnie to jasny znak, że dziecko ma siłę walczyć ze strachem, ale także wiem, że wybrana metoda jest skuteczna. M. przynosi książeczkę sama. Słucha bajki z uśmiechem i chce o niej rozmawiać. Jest nią oczarowana.