"Hybris. Horror obłedu" Marcin Mierzejewski
@rusephom @wydawnictwophantombooks "Co go tam czeka? Jakie życie go tam czeka? W świecie, gdzie nie ma litości, gdzie nie ma miejsca na szczęście, na jednostkę, na jej potrzeby. Gdzie światem rządzi skostniała tradycja, gdzie dla ludzi zgubionych czeka jedynie opluty chodnik. Gdzie nie ma mirabelek, gdzie nie ma fiołków, gdzie nie ma męskich ramion niosących pomoc. Gdzie ryby zdychają na brzegu, by udowodnić męskość świata. By starcy mogli zepsuć młodych. Co go tam czeka? Samotność, ból, upokorzenie. Nie ma dla niego roli, nie ma dla niego ścieżki zwieńczonej owacjami na stojąco. Była tylko ciemność, a w ciemnościach trzeba się zatracić, trzeba się zgubić, trzeba pozwolić, by ciemność tobą miotała".
Książka ta to powieść grozy wymieszana trochę z filozofią, trochę z fantastyką, z elementami powieści psychologicznej. To historia trójki przyjaciół, którzy doświadczają krwawych przeżyć podczas konferencji na Uniwersytecie. Jeden z nich – Marek – nagle znika, więc pozostała dwójka – Darek i Łucja – wyruszają na jego poszukiwanie. Ale nie jest to zwykła wędrówka. Wkraczają w mroczne podziemne labirynty pełne duszącej zgnilizny. Zanurzają się w niezmiennym mroku. Ciemność skrywa nieznany świat, w którym żyje fanatyczna grupa odcięta od reszty świata. Krwawa podróż się rozpoczęła...
To była pierwsza tego typu książka w moich rękach. Sam autor zaprosił mnie do tej podróży. Horror, wymykał się wszelkim schematom. Brutalność krwawych scen mieszała się z filozoficznymi przemyśleniami bohaterów nad własnym życiem. Wpuścili mnie oni do wnętrza swoich myśli, emocji i przeżyć. Mroczna opowieść zaciskała się ciasnymi kręgami wokół mojego ciała, otaczała moją talię i przyciskała się do moich pleców. W mojej świadomości zaczął kiełkować lęk i niepewność. Próbowałem oddychać równomiernie, lecz wizja omdlenia wisiała nade mną i nie pozwalała mi się opanować. Czułem, że stanowię niemą publikę tego parabolicznego cyrku.
Fabuła dobrze skonstruowana. Daje ogromne możliwości doświadczania czytanej przygody i jej interpretowania – każda i każdy z nas może tutaj "popłynąć", uwolnić swoją wyobraźnię...
Nie wiem jaki Autor miał zamysł pisząc tę książkę, ale dla mnie była to bardzo ważna, pełna sprzecznych emocji podróż w głąb siebie, do własnego jestestwa, do mojego "ego". Spojrzałem na siebie i przeraziłem się widząc ile we mnie skrywa się mroku i cierpienia, jak poraniona jest moja dusza... Dziękuję panu Marcinowi, że zechciał mnie zabrać w tę podróż. To była ogromna odpowiedzialność. Ta książka już na zawsze ze mną zostanie, a wraz z nią także i ciemność... Z ogromną przyjemnością polecam tę książkę wszystkim tym, którzy w książce szukają czegoś nieoczywistego, lubią mrok, ciemne podziemne labirynty, i nie boją się spojrzeć w głąb siebie.