Pomysł książki był taki, że profesor Vetulani, niedawno zmarły neurobiolog i zdeklarowany ateista o wyrazistych poglądach rozmawia z doktorem teologii, księdzem Strzelczykiem (specjalizującym się w chrystologii) o sprawach ważnych: religii, miłości, śmierci, moralności itd. Istotne to, że do takiego spotkania doszło, obaj panowie darzą się szacunkiem, nie obrzucają inwektywami, chociaż często mówią każdy sobie, wtedy nie ma dialogu, raczej równoległe monologi. Trzeba tu powiedzieć, że ksiądz Strzelczyk jest chlubnym wyjątkiem na tle polskiego kleru; większość jego kolegów nie chciałaby i nie mogła prowadzić dialog z osobą pokroju Vetulaniego.
Oczywiście każdy znajdzie tam coś dla siebie, ale nie ukrywam, że bliższe mi są poglądy profesora, często trudno mi pojąć wywody księdza, który bardzo jest ograniczony doktryną katolicką, za dużo w jego wypowiedziach mętnych wtrętów teologicznych i zwyczajnego bełkotu.
Nie dowiedziałem się z tej książki niczego, co bym nie wiedział wcześniej, czy to z poprzednich książek Vetulaniego, czy to z innych dzieł popularnonaukowych (Michalak, Woleński, Baggini itd.). Niemniej parę interesujących rzeczy chcę powtórzyć. Wiadomo na przykład, że przeżycia religijne można wzbudzić poprzez drażnienie prądem elektrycznym odpowiednich obszarów mózgu. Że silne przeżycia religijne towarzyszą neurologicznej przypadłości nazywanej drgawkami ekstatycznymi (lub padaczką skroniową), na którą to chorobę cierpieli prawdopodobnie twórcy wielu religii. Że „to nie religia stworzyła moralność, lecz moralność legła u podstaw religii”. Że poziom dobroci i uczciwości jest bardzo podobny w religijnej Polsce i zsekularyzowanych Czechach. Że intensywne życie duchowe nie musi być związane z religijnością. Że w szkole winno się uczyć dzieci przede wszystkim medytacji i inteligencji emocjonalnej. Że z biologicznego punktu widzenia miłość niewątpliwie ogłupia, zatem aranżowane małżeństwa nie są wcale takie złe. Że maksyma 'W zdrowym ciele zdrowy duch' to święta prawda, z drugiej strony zdrowy duch wpływa też na zdrowie ciała. Że religie mają przyszłość, po pierwsze dlatego, że „wzmacniają spójność i jedność każdej grupy”; po drugie dostarczają „legitymizacji naszym normom i odczuciom moralnym”; po trzecie wyjaśniają „jak zbudowany jest świat, skąd się wzięliśmy i co jest naszym celem, co będzie po śmierci.”
Nie byłby Vetulani sobą gdyby nie prowokował, oto opowiada się za prawem do tworzenia związków poligamicznych. I jeszcze, nie mogę się oprzeć, żeby nie przytoczyć dwóch pysznych cytatów z Vetulaniego: „Gdy ktoś mnie pyta, czy Bóg istnieje, odpowiadam: z pewnością istnieje w naszej głowie” oraz „Podpytującym mnie katolikiem odpowiadam zawsze, że brak mi łaski wiary.”
W sumie ciekawa rzecz dla kogoś, kto dopiero zaczyna znajomość z tego typu literaturą.