Dexter bohater książek i serialu telewizyjnego, fenomen literackiej fikcji, morderca, wzbudzający sympatię. Określeń można by wiele jeszcze przytoczyć, jedno jest pewne postać stworzona przez Jeffa Lindsaya nie przeszła bez echa i jeszcze długo będzie wzbudzała emocje i to gorące, bo grono fanów i wrogów rośnie z każdą wydaną historią, no i kolejnymi odcinkami. Rzadko kiedy powieść i jej ekranizacja wywołują tak skrajne odczucia i to nie w sferze artystycznej, ale przedstawianego wątku. Z jednej strony barykady stoją ci, którzy przyjęli do wiadomości, że ich ulubieniec jest mordercą i przeszli nad jego "hobby" do porządku dziennego, uważając, iż motywy usprawiedliwiają go; z drugiej są oponenci wskazujący na podstawowy element - morderstwa, uzasadnione czy też nie, zawsze pozostają zbrodniami. Jak to więc jest z tymi kontrowersjami i co jest ich źródłem? Technik policyjny, mąż i ojciec, naoczny świadek zabójstwa, dziecko z mroczną przeszłością ... po prostu Dexter, sympatyczny człowiek, który wziął sprawiedliwość w swoje ręce, robi to o czym w każdej minucie, ba sekundzie, marzy wielu, jednak tylko nieliczni mają odwagę bądź są na tyle zdesperowani by zrobić krok w stronę samosądu. Ale tu nie kończy się na jednym "wyroku", jest ich cała seria, czy samozwańczy mściciel nie przypomina tych, którym odbiera życie? A tak w ogóle jaka jest rola wymiaru sprawiedliwości, skoro są osoby z takim "hobby"?
Czytelnicy i widzowie nie dostają prostej czerni i bieli, raczej tylko odcienie szarości lub patrząc z trochę innej perspektywy białą czerń i czarną biel, kolory nie występujące w przyrodzie, podobnie jak sympatyczny zabójca, z którym w jakimś momencie wielu może odkryć wspólnotę ... Everyman i ostatni sprawiedliwy w jednej osobie - osobie seryjnego mordercy. Może właśnie tutaj jest początek zagadki popularności Dextera. Właśnie na fali jego powodzenia i sławy powstała książka "Dexter. Taki sympatyczny morderca" uchylająca kulisy powstawania i wersji literackiej i telewizyjnej, a także prezentująca coś co przeciętny widz oraz czytelnik rzadko ma okazję poznać. Od pomysłu do gotowej historii droga długa, a do efektu oglądanego na ekranie jeszcze dłuższa. Wbrew pozorom liczy się każda minuta, a nawet sekunda odcinka - od pierwszej do ostatniej chwili nie ma nic przypadkowego w doborze kadrów. Czołówka, dobór oświetlenia, tło krajobrazowe - to wszystko nie jest drugorzędną sprawą, lecz ma na celu przekazanie istoty przedstawianej opowieści na równi z grą aktorską. Świadomie możemy nie zdawać sobie z tego sprawy jaki wpływ ma na odbiór perypetii bohaterów przez widzów odpowiedni drugi plan. Sekrety producenckie są równie fascynujące co właściwa opowieść, szczególnie gdy odkrywają je osoby związane i z literacką i z tą producencko-telewizyjną stroną. Dwa różne środki przekazu, operujące odmiennymi narzędziami, ale umiejące wzbudzić podobne emocje, to zdarza się rzadko.
Ale to nie jedyne wiadomości odkrywane przed wielbicielami "sympatycznego zabójcy", w końcu najważniejszy jest sam Dexter i to on jest również głównym motywem w książce pod redakcją Douglasa L. Howarda., dzięki niej detale, które wcześniej mogły umknąć są wyróżnione, a dodatkowo można także poznać opinię autora literackiego i twórców telewizyjnych. W jednym miejscu zgromadzone prawdziwe kompedium wiedzy z obszaru "dexterelogii" i dla fanów pierwowzoru, jak i dla entuzjastów serialu, ale co ciekawe również i dla tych, którzy są w opozycji do miłośników do obu tych grup. Tak, głosy krytyków też uwzględniono, podobnie jak analizę psychologiczną bohaterów.