Do książki autorstwa Lauren Oliver pod tytułem „Delirium” zbierałam się prawie od roku. Niestety za każdym razem kiedy po nią sięgałam na drodze stała inne „ważniejsze” dzieło. Ostatnio jednak wszystkie najpilniejsze pozycje zostawiłam w mieszkaniu chłopaka. Był to idealny moment, aby wreszcie zapoznać się z pierwszą częścią tak bardzo wychwalanej trylogii.
„Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?”
Lena prawdę powiedziawszy nie miała nawet wyrobu. W miejscu gdzie się urodziła zabieg w wieku osiemnastu lat był obowiązkowy. Po remedium Amor Deliria Nervosa nikomu już nie groziła . Również wcześniej zakazy i nakazy wśród młodocianych były rygorystyczne. Obowiązywała godzina policyjna wyznaczona na godzinę 21:00 po której niepełnoletni nie mogli przebywać na dworze. Zakazane były także jakiekolwiek kontakty między dziewczętami a chłopcami. Obie płci tak naprawdę miały do czynienia ze sobą dopiero na studiach, kiedy wszyscy mieli już zabieg za sobą, a więc nie byli odporni na miłość.
„Czysty” teren otoczony wysoką siatką znajdującą się pod wysokim napięciem, tak aby nikomu nie przyszło do głowy przedostać się do Głuszy, gdzie żyli Odmieńcy, ani żeby tamci nie przedostali się do chronionego przed chorobą obszaru. W każdym możliwym miejscu patrolujący, którzy od czasu do czasu organizowali tzw. „obławy”, na których wyłapywali nieposłusznych obywateli i wysłali ich na stracenie, bądź w „lepszym” wypadku do Krypt.
W takim właśnie świecie przyszło żyć Lenie, która nie marzyła o niczym innym tylko o zabiegu. Pragnęła otrzymać podczas ewaluacji jak najwyższą ilość punktów i zostać sparowaną przez władze z jakimś idealnie dopasowanym chłopcem z którym miała założyć rodzinę. Jednak w najmniej oczekiwanym momencie dziewczyna poznaje Alexa, który na zawsze zmieni jej sposób myślenia, a także dotychczasowe wyobrażenia na temat rzeczywistości... Ale czy jeden chłopak zdoła diametralnie odmienić życie tak spokojnej, ułożonej i naiwnie wierzącej w sens całego otaczającego ją świata? Która ufa najbliższym mającym ją chronić przez chorobą zwaną miłością?
„Niesamowite jak paradoksalnie układa się życie: najpierw bardzo czegoś pragniesz i nie możesz się doczekać, a potem, kiedy jest już po wszystkim, marzysz tylko o tym, by cofnąć czas i wrócić do dni, gdy wszystko było po staremu.”
Jestem pod wrażeniem pierwszej części trylogii stworzonej przez Lauren Oliver i chociaż wciąż boli mnie zakończenie „Delirium” w najbliższym czasie pragnę przeczytać kolejny tom serii, aby poznać dalsze losy niezwykłej, zagubionej, lecz odważnej dziewczyny jaką jest Lena.
Już sama fabuła jest intygująca, a do tego jeszcze prosty w odbiorze język jakim posługuje się autorka sprawia, iż lektura jest czystą przyjemnością. Napięcie narasta powoli, lecz według mnie jest to atutem, tak precyzyjnie i szczegółowo dopracowanej książki. Na pierwszy rzut oka widać, że pisarka ciężko pracowała nad swoim dziełem. Nie jest zrobiony na „łapu, capu” jak wiele współczesnych pozycji. Dlatego kieruje w stronę autorki wyrazy szacunku! A „Delirium” od chwili przeczytania zaliczam do listy ulubionych powieści.
Jestem pewna, że nie jestem pierwszą ani ostatnia osobą, którą zafascynuje świat stworzony przez Lauren Oliver. Dlatego zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę niesamowitą serię. Na pewno nie pożałujecie!