"Deja vu" Jolanty Kosowskiej to ostatnimi czasy nowy hit w Polsce. Książka zbiera same pochlebne recenzje, porównywana jest do najlepszych zagranicznych bestsellerów. Sama autorka na co dzień mieszka w Niemczech pracując jako lekarz. Po pracy pisze, czego efektem jest właśnie "Deja vu" i ubiegłoroczny debiut pisarki "Niepamięć", także chwalony przez czytelników.
Muszę przyznać, że często denerwuje mnie to, że w dzisiejszych czasach pisze już właściwie każdy, zawód pisarza rozmieniany jest na drobne, co jest niesprawiedliwe wobec prawdziwych autorów. Jednak w tym przypadku, Jolanta Kosowska zdecydowanie pokazała talent. Nie wiem jakim jest lekarzem, ale pisarką jest fantastyczną.:)
"Deja vu" nie jest na pewno książką łatwą. To jedna wielka, poplątana zagadka, która wcale się nie rozwiązuje, a tylko gmatwa z rozdziału na rozdział. Jest to jednak jej zaleta. Najpierw poznajemy Rafała, lekarza i nauczyciela etyki, który wraca do Polski po latach emigracji. Dzięki swemu dawnemu przyjacielowi Konradowi, który pomaga mu w aklimatyzacji w kraju, znalezieniu pracy i codzienności, szybko staje na nogach. Znajduje piękny dom z ogromnym tarasem, łatwo odnajduje się na uczelni gdzie wykłada etykę. Powraca do normalnego życia i powoli odbudowuje więź z przyjacielem. Jednak wszystko komplikuje się, gdy zaczyna mieć dziwne przeczucia, nagle pamięta ludzi, których nigdy nie spotkał, wydarzenia, które nie miały miejsca w jego życiu, a nawet miejsca, w których nigdy nie był. Stają się one coraz bardziej nachalne, a podczas rozmowy z Konradem wychodzi na jaw, że kolega Rafała dobrze zna jego nowy dom, a nawet parę, która w nim mieszkała. Opowiada mu ich tragiczną historię, jednak dla Rafała to za mało. Postanawia dowiedzieć się więcej i chyba także to wpędza go w coraz to gorszy koszmar.
Przede wszystkim muszę przyznać, że jest to jedna z lepiej zbudowanych powieści. Wszystko jest zaplanowane, dopasowane, nie ma żadnych niedomówień i nie wyjaśnionych wątków. Akcja jest ciągła, z każdą stroną dochodzą coraz to nowsze szczegóły i wszystkie są przedłużeniem poprzedniego. Pod tym względem jest to bardzo dobra książka. Jeśli jednak chodzi o wizje, wspomnienia i dziwne odczucia Rafała, to myślałam, że będzie to pokazane nieco inaczej, bardziej jak choroba psychiczna, czy thriller, ale autorka wybrała na ich zobrazowanie nieco delikatniejszy sposób. To dobrze, bo dzięki temu książka była jednak trochę lżejsza, mimo ciężkiej do ogarnięcia fabuły, ciężkiej oczywiście w pozytywnym sensie.:)
Jednak nie tylko to wyróżnia ją z pośród setek innych tego typu książek. Fabuła jest pisana z perspektywy kilku osób. Główny bohater, Rafał, dobrze sobie radzi w pracy, jednak nie może wyjść z podziwu nad fenomenem swego poprzednika i jednocześnie poprzedniego lokatora domu, w którym obecnie mieszka, wykładowcy Marco, który zmarł tragicznie w trakcie operacji. Wszyscy studenci wręcz czczą jego imię i bronią go nie jak swego ulubionego wykładowcę, lecz jak przyjaciela. Aby przybliżyć nam wszystkich bohaterów, narracja przeskakuje z codzienności Rafała, do wpisów w pamiętniku Ani, oraz fragmentów pisanych z perspektywy Marco. Mimo, że wszystkie były od siebie różne dzięki czcionkom i wyraźnym oddzieleniom, czasami musiałam cofnąć się o parę linijek by przypomnieć sobie czyja narracja jest właśnie prowadzona. Trochę mnie to denerwowało, ale na dłuższą metę to pozwoliło mi lepiej rozumieć wszystkie wątki tajemnice.
"Deja vu" to książka, która cały czas mnie zaskakiwała i intrygowała. Mimo, że cała fabuła poprowadzona była bardziej w stronę Marco i jego rodziny, a nie w stronę Ani czy Konrada jak podejrzewałam na początku książki, to i tak podobało mi się rozwiązanie wszystkich powikłanych ze sobą wątków i samo zakończenie. Ciekawe było też to, że wszystko "wplecione" było w Wenecję, która jest według mnie jednym z ciekawszych miejsc, jeśli chodzi o obsadzanie książek.:)
Polecam książkę wszystkim, szczególnie tym, którzy lubią naszą, dobrą polską literaturę, lub porządne skupianie się podczas czytania.:)