Dawno, dawno temu... we śnie recenzja

Opis:

  Większość małych dziewczynek marzy o tym, by być księżniczką, mieć piękne suknie, zamek, organizować bale i znaleźć księcia z bajki, który będzie ideałem. Dorastając zauważamy jednak, że nie ma idealnego księcia i bycie władczynią jest bardzo odpowiedzialnym zadaniem, które wcale nie polega na tańczeniu do północy na balach.

  "Dawno, dawno temu... we śnie" z serii Mroczna baśń autorstwa Liz Braswell jest tego idealnym przykładem. W tej historii nie wszystko idzie łatwo i szybko. Jest to odpowiedź na pytanie "A gdyby Śpiąca Królewna się nie obudziła?".   Książę myśli, że zabił smoka więc całuje królewnę. Jednak nie przyszło mu do głowy, że czarownicy nie da się tak łatwo zgładzić i teraz on również zapadnie w sen. Jedyna nadzieja w Aurorze, która śni zaplątana w setki kłamstw. Czy uda się jej pokonać klątwę i uratować królestwo, które na nią liczy? Po przeczytaniu książki uzyskacie odpowiedź na to pytanie.

 Narracja w baśni jest bardzo dobrze poprowadzona, czuć bajkowy klimat pośród krwawych walk i niepewności. Dowiadujemy się jaka jest prawda i jak było w rzeczywistym świecie w trakcie czytania. Realne zdarzenia przeplatają się z koszmarem Różyczki przez co z początku mamy mętlik w głowie i sami nie wiemy co jest prawdziwe.

  Poznajemy mroczne strony umysłu królewny, jej najskrytsze lęki i obawy a także desperacką potrzebę wyrwania się z sieci kłamstw otaczającej ją z każdej strony. Również książę Filip jest nam blisko przedstawiony. Mówi nam o swoich wstydliwych sekretach, które go dręczą i o miłości jaką darzy Różę.

  Jeśli jesteście ciekawi jak mogła potoczyć się historia Śpiącej Królewny gdyby była kierowana do młodzieży i osób starszych to zachęcam do przeczytania tej książki.

Ocena: 8,5/10

Tytuł: Dawno, dawno temu... we śnie

Autor: Liz Braswell

Seria: Mroczna baśń

Tłumaczył: Dorota Radzimińska

Wydawnictwo: Egmont

Stron: 391

Okładka: miękka ze skrzydełkami