Eve Singer pracuje jako reporterka kryminalna. Jej kariera stoi pod znakiem zapytania, kiedy niespodziewanie kontaktuje się z nią seryjny morderca, lubujący się w zabójstwach dokonywanych w miejscach publicznych. Eve wyczuwa w tym zawodową szansę, a jednocześnie obawia się, do czego może doprowadzić niebezpieczna gra z poszukiwanym przestępcą – z którym, jak twierdzi on sam, łączy ją pewna rzecz. Żądza sensacji.
Lubię książki o psychopatach. Trochę dziwnie i niepokojąco to brzmi, ale nie ma co się oszukiwać – uwielbiam, kiedy w thrillerach czy kryminałach profil potencjalnego sprawcy jest niemal tak samo barwny i szczegółowy, jak sam proces dochodzenia do prawdy. W przypadku książki Belindy Bauer dokładnie tak jest; co jakiś czas dostajemy urywki z perspektywy mordercy, które są co prawda bardzo tajemnicze, ale niesamowicie działają na wyobraźnię i wzmagają atmosferę grozy.
Autorka zaczyna z grubej rury: ci, którzy nie przepadają za długimi wstępami i wolą od razu przejść do rzeczy, na pewno będą usatysfakcjonowani. Niebezpieczna potyczka z zabójcą szybko nabiera tempa i już wkrótce orientujemy się, że nieznajomy mężczyzna nie cofnie się przed niczym. Podobnie jak Eve, która nawet z najbardziej kryzysowej sytuacji potrafi wyjść z twarzą, prezentując wydarzenia z reporterską dociekliwością i zacięciem. Poruszony tutaj został ciekawy problem, czyli moralność dziennikarza. To próba odpowiedzi na pytanie, na ile może on sobie pozwolić, żeby dociec prawdy? Czy media powinny publikować drastyczne materiały? Czy reporter, nawet w chwili, kiedy życie jego i innych może być zagrożone, powinien zachować zimną krew i kontynuować swoją pracę?
Akcja nie koncentruje się wyłącznie na kolejnych zbrodniach i poszukiwaniu przestępcy. Zamiast tego dobrze poznajemy Eve: jej charakter, zwyczaje, tło rodzinne, życie codzienne. Nie brakuje też kilku świetnie zarysowanych bohaterów drugoplanowych, dzięki którym świat przedstawiony jest pełniejszy, a fabuła nabiera głębi. Trzeba też zaznaczyć, że sam motyw psychopatycznego, seryjnego mordercy został poprowadzony bardzo oryginalnie, niesztampowo: liczne nawiązania do sztuki czy spektakli teatralnych powodowały, że przez większość czasu odczuwałam lekko niepokojące i jednocześnie niepowtarzalne wrażenie groteski. Poetyckie sformułowania sprawiały, że byłam niemalże niezdrowo zafascynowana postacią naszego mordercy. Muszę przyznać, że uwielbiam tak charyzmatycznie przedstawionych antagonistów: nie ma wątpliwości, że są przesiąknięci złem do szpiku kości, nie mogą budzić sympatii, a jednak podsycają ciekawość, z którą czytelnik czuje się nieco niekomfortowo, ale nie potrafi jej stłumić.
Technicznie książka prezentuje się niemal tak samo dobrze, jak od strony fabularnej. Nie znajdziemy tu dialogów z cyklu „zapchaj-dziura” czy też przesadnych opisów. Nie, Belinda Bauer doskonale wie, czemu należy poświęcić większą uwagę, a co pozostawić wyobraźni odbiorcy. Dodatkowo do samego końca zachowuje nutkę tajemnicy, nie ujawniając wszystkiego i nie podając tego jak na tacy. Z jednej strony chciałabym dowiedzieć się o mordercy jeszcze więcej, a z drugiej nie da się ukryć, że takie dryfowanie w sferze domysłów wyszło książce na plus. Bauer zgrabnie łączy ze sobą poszczególne elementy i świetnie prowadzi do punktu kulminacyjnego. Kompozycja książki jest na tyle płynna i przemyślana, że nie ma tu miejsca ani na nudę, ani na brak emocji, bo te są stopniowo i w skrupulatnie zaplanowany sposób wzmagane.
Finał powieści to, jak dla mnie, absolutny majstersztyk. Akcja gwałtownie przyspiesza i tak naprawdę do ostatniej strony nie wiemy, jak to się wszystko potoczy. Rozwiązanie ani trochę nie rozczarowuje, co więcej, nie doczekacie się rozbudowanego podsumowania, które pozwoli wam uspokoić oddech – zamiast tego po, wydawałoby się, kilku stronach orientujecie się, że dotarliście do końca i sami musicie przetrawić to, czego byliście świadkami u boku Eve. Ten zabieg sprawił, że efekt końcowy utrzymywał się jeszcze dłużej, choć wydaje mi się, że tak doskonale rozegrane zakończenie poradziłoby sobie nawet bez tego.
Co łączy seryjne morderstwa z wystawami sztuki? Ile telewizyjne programy informacyjne są w stanie pokazać, byleby zwiększyć oglądalność? Gdzie powinna zostać postawiona granica, której dziennikarz nie powinien przekraczać? I przede wszystkim – co może się czaić tuż za naszymi plecami, w ciemnej uliczce? Trudno uwierzyć, ale ta książka odpowiada na wszystkie te pytania. „Martwa jesteś piękna” to świetny, wciągający thriller, który nie pozwoli go wam zbyt szybko odłożyć. Świetny styl i przede wszystkim niebanalna, pieczołowicie poprowadzona fabuła sprawiają, że nietrudno poczuć się uczestnikiem opisywanych wydarzeń. I chociaż chętnie obejrzałabym film na podstawie tej powieści, wydaje mi się, że tylko książka potrafiłaby tak znakomicie utrzymać w niepewności.