Dance, sing, love. Miłosny układ recenzja

"Dance, sing, love. Miłosny układ"

Autor: @lucecita ·3 minuty
2017-08-07
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Dance, sing, love. Miłosny układ” to debiut pisarski polskiej autorki, Sandry Sotomskiej, kryjącej się pod pseudonimem Layla Wheldon. Historia początkowo była publikowana na popularnym portalu wattpad.com i tam została doceniona przez masę czytelników, przez jakiś czas zajmując pierwsze miejsce w kategorii romans. Próbowałam kiedyś zapoznać się z opowiadaniami zamieszczanymi na tej stronie, niestety w dużej mierze trafiałam na słabe, a w najlepszym wypadku przeciętne twory, na które po prostu szkoda mi było czasu. Przedtem jednak miałam okazję zapoznać się chyba z największym fenomenem wattpadu, który także doczekał się wydania; mam tu oczywiście na myśli popularną serię „After” amerykańskiej autorki, Anny Todd, która okazała się wielkim nieporozumieniem. Muszę przyznać, że dosyć sceptycznie podchodziłam do dzieła Layli Wheldon i długo się wahałam, zanim zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję, starając się jednocześnie nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań.
„Dance, sing, love. Miłosny układ” opowiada historię utalentowanej tancerki, Livii Innocenti i znanego piosenkarza muzyki pop, Jamesa Sheridana. Livia należy do zespołu Black Diamonds i ma okazję występować w teledyskach największych gwiazd, jak również podczas ich koncertów. Tak właśnie poznaje Jamesa, który odbywa tournee po Europie i postanawia zaangażować jej ekipę do trasy koncertowej. Arogancki i zapatrzony w siebie mężczyzna nie wywiera na niej dobrego pierwszego wrażenia, pojawiając się na próbach w kiepskiej formie i traktując wszystkich jak powietrze. Gdy szantażem zmusza ją do oprowadzenia go po Rzymie, przez cały czas flirtując z każdą nowo napotkaną dziewczyną, Livia wątpi, że kiedykolwiek dojdzie między nimi do porozumienia i stara się go unikać. Nie jest jednak w stanie zignorować niepokojącego przyciągania między nimi, mimo iż zdaje sobie sprawę, że Sheridan jest wciąż zakochany w swojej byłej dziewczynie…
Początek „Miłosnego układu” wypadł dosyć obiecująco i byłam zaskoczona całkiem niezłym stylem autorki, który jest plastyczny i łatwy w odbiorze, dzięki czemu książkę czyta się w błyskawicznym tempie, mimo sporej objętości. Niestety Layli Wheldon nie udało się uniknąć schematyczności, a jej dzieło jest dosyć przewidywalne i nie zaskakuje oryginalnością, mimo umiejętnie wplecionego wątku tanecznego. Bohaterowie również nie zdobyli mojego serca i często miałam ochotę nimi potrząsnąć, zwłaszcza główną bohaterką. Biorąc pod uwagę jak zaczęli znajomość, nie mogłam uwierzyć, jak szybko Livia poddała się wątpliwemu urokowi Jamesa, na którego korzyść przemawia tak naprawdę tylko jego atrakcyjny wygląd. Wątek miłosny zdecydowanie zbyt szybko się rozwinął, a co gorsza, główny bohater przez ponad połowę książki jest zakochany w innej kobiecie. Dlatego gdy nagle zrozumiał, że kocha Livię i magicznie odkochał się w swojej byłej, nie potrafiłam tego kupić, zwłaszcza że jak sam stwierdził James, przez znaczną część tego niezobowiązującego układu z Livią, przebywali w swoim towarzystwie nietrzeźwi. Mam nadzieję, że w kolejnej części udadzą się na jakąś terapię, bo jak na mój gust oboje są uzależnieni od alkoholu, który jest w tej książce wszechobecny. Mimo tych znaczących mankamentów, dzieło Layli Wheldon okazało się lekkim i przyjemnym w odbiorze romansem, pełnym gorących i zmysłowych scen, dzięki któremu się zrelaksowałam i oderwałam na chwilę od rzeczywistości.
„Dance, sing, love. Miłosny układ” to słodko-gorzka opowieść o różnych odcieniach miłości, która nie tylko uszczęśliwia i daje nadzieję, ale też przynosi cierpienie, niepewność i rozpacz, zwłaszcza gdy mężczyzna, którego się kocha, dawno oddał serce innej. To przesycona pożądaniem i skomplikowanymi emocjami historia źle ulokowanego uczucia, które niszczy i odbiera spokój, każąc odrzucić na bok dumę i zdrowy rozsądek. Layli Wheldon ostatecznie nie udało się mnie zachwycić, jednak bez wątpienia stworzyła wciągającą i pełną uczuć książkę, w której nie brakuje namiętności, romantycznych uniesień i zmysłowych doznań, jak również pasji do tańca i śpiewu. Miałam już zbyt wiele razy do czynienia z tym gatunkiem i coraz trudniej mnie czymś zaskoczyć, jednak „Dance, sing, love. Miłosny układ” jako debiut wypadł całkiem nieźle i świetnie się sprawdził w roli lekkiej i niezobowiązującej lektury na lato, dlatego chętnie sięgnę po kontynuację.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dance, sing, love. Miłosny układ
Dance, sing, love. Miłosny układ
Layla Wheldon
7.2/10
Cykl: Dance, sing, love, tom 1
Seria: Editio Red

Numer 1 na wattpad.com w kategorii Romans — ponad 2 miliony odsłon! Livia Innocenti jest zawodową tancerką. Razem z zespołem robi show podczas koncertów i teledysków największych gwiazd muzyki. James ...

Komentarze
Dance, sing, love. Miłosny układ
Dance, sing, love. Miłosny układ
Layla Wheldon
7.2/10
Cykl: Dance, sing, love, tom 1
Seria: Editio Red
Numer 1 na wattpad.com w kategorii Romans — ponad 2 miliony odsłon! Livia Innocenti jest zawodową tancerką. Razem z zespołem robi show podczas koncertów i teledysków największych gwiazd muzyki. James ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Życie daje nam wiele możliwości rozwoju, jednak często boimy się spróbować nowych rzeczy w obawie przed porażką. Od małego próbowałam różnych form artystycznych, aby odnaleźć swoje miejsce. Tańczył...

@kuszla @kuszla

Dance, Sing, Love- już sam tytuł kieruje nas na to co znajdziemy w tej książce . Jest to powieść pełna uczuć i pasji, wciągająca, porywająca oraz po prostu niesamowita. Taniec to coś, co główna boh...

@_my_book_world_ @_my_book_world_

Pozostałe recenzje @lucecita

To, co nas dzieli
"To, co nas dzieli"

Eve Hayes i Lily Brennan były najlepszymi przyjaciółkami i zawsze mogły na siebie liczyć, mimo iż były swoimi kompletnymi przeciwieństwami i miały odmienne spojrzenie na ...

Recenzja książki To, co nas dzieli
Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze
"Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze"

Eleanor Oliphant nie ma się dobrze. Dobiega trzydziestki, nie ma żadnej rodziny i przyjaciół i od dziewięciu lat pracuje w tym samym biurze, w dziale księgowości, działaj...

Recenzja książki Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze

Nowe recenzje

Dzieci jednej pajęczycy
Pajęczyna
@CzarnaLenoczka:

W świecie gdzie woda i świeże powietrze nie są oczywistością a towarem luksusowym pajęcza bogini ma oko na wszystkie sw...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon
Czuwając nad nią
Skala Mercallego
@Chassefierre:

Na początek chciałam przeprosić za tygodniowe opóźnienie w wystawieniu recenzji – życie pozainternetowe i pozaksiążkowe...

Recenzja książki Czuwając nad nią