Jakakolwiek praca w pełni angażuje człowieka. Wpływa na każdy aspekt życia w różnym stopniu. Istnieją jednak takie zawody, w których rolę szczególną odgrywa więź psychiczna. Jednym z nich jest szpieg. Czy na pewno jest się nim tylko na służbie? Czy da się stamtąd odejść? Jeśli tak, to czy i jakie grożą za to konsekwencje?
Początek lat 90. ubiegłego stulecia to czas przemian politycznych w kraju. Autor-bohater tej książki staje się wówczas bezrobotny. Musi znaleźć sobie nowe zajęcie. Okazja ku temu nadarza się szybko. Wystarczył jeden telefon. Autor wspomina przemiany polityczne po powrocie do kraju.
Książkę można śmiało określić mianem dziwnej. Widać, że to autobiografia, jednak pod względem treści bardziej przypomina opowieści przeciętnego Polaka, który próbuje na nowo poukładać sobie życie niż typowego oficera wywiadu. Szpiedzy też mają swoje codzienne bolączki, jednak to nie one najbardziej interesują osoby niewtajemniczone. Rzecz jasna, nie wszystkie szczegóły można ujawnić, gdyż oficera wywiadu obowiązuje tajemnica zawodowa. Nie zmienia to faktu, że ta książka pozbawiona jest jakichkolwiek elementów typowych dla powieści szpiegowskiej, co dla fanów gatunku może okazać się niemałym rozczarowaniem.
Co w tej pozycji zawarł Filip Hagenbeck? Opisy swojego zwyczajnego życia, nie szpiegowskiego. Przemyt pomarańczy, handel narkotykami, akcja ratownicza polskich cukrowni przed bankructwem - takie szare elementy dominują w książce. Czy z tego powodu może stać się ona interesująca dla współczesnego Czytelnika? Obawiam się, że nie. W żaden sposób nie angażuje, może z wyjątkiem samego początku. Fakty suche i niewiele wnoszące. Ta historia jest płaska, bez ukrytego dna. Po lekturze wiadomo jedynie, że - jak słusznie wielokrotnie zaznaczał Vincent V. Severski - szpiegiem jest się całe życie. Czy jednak z wywiadu można odejść? Teoretycznie tak, ale praktycznie nie ma takiej możliwości. Zostają powiązania i wiedza, której nikomu nie wolno przekazać. Z tego faktu wynika kolejny wniosek: szpieg bezrobotny również istnieje. Poza tą wiedzą, niestety, nie można pozyskać żadnych informacji w temacie. Szkoda. Autor jest dobrym gawędziarzem i przypuszczalnie sprawdziłby się bardzo dobrze, pisząc typową powieść szpiegowską. Kto wie, może taką również kiedyś nas zaskoczy?
Drugi tom autobiografii Filipa Hagenbeck'a to również książka nie do końca udana. Niektóre fragmenty były interesujące, ale na tym koniec. Reszta, zamiast zostać wypełniona w sposób interesujący dla odbiorcy, umarła przygnieciona natłokiem wodolejstwa o codzienności, jaką zna każdy z nas. Czytelnik, który sięgnie po tę książkę z ciekawości, oczekujący chociażby anegdot autora i wspomnień dotyczących pracy w wywiadzie - oczywiście tych, które śmiało mógłby ujawnić - po raz kolejny będzie bardzo zawiedziony. To taka opowiastka o wszystkim i o niczym, napisana trochę dla ludzi, ale w znacznej części dla siebie. Piszę to z ogromnym żalem. Ta książka miała potencjał na wciągającą autobiografię szpiega. Nie został on wykorzystany. Być może sytuacja ta zmieni się na korzyść przy okazji kolejnej napisanej książki, której premiery będę wypatrywać. Tej nie musicie czytać. Nie gwarantuję satysfakcji z jej lektury.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.