„Dziewczyna na niby” autorstwa Lucy Score to nie tylko pierwszy tom serii Miasteczko Benevolence, ale również moja pierwsza styczność z warsztatem tej autorki. Jeśli chodzi o gatunek tej książki, to jest to bez wątpienia romans z motywem fake dating’u, który po prostu uwielbiam. „Dziewczyna na niby” to powieść, która urzekła mnie od pierwszego rozdziału. Jest to prosta oraz lekka historia, której po prostu w tym momencie potrzebowałam, by w pełni odpocząć od kryminałów i thrillerów, które czytam nałogowo.
Harper miała wyjątkowego pecha, wiecznie coś jej się przytrafiało: niekiedy były to zabawne nieporozumienia, innym razem groziło jej poważne niebezpieczeństwo. Jednak mimo paskudnej przeszłości i nieprzychylności losu pozostawała życzliwą optymistką. Spontanicznie ruszała na pomoc każdemu, kto jej potrzebował, przez co często... pakowała się w kolejne tarapaty. Ten dzień był właśnie taki ? Ale zakończył się zupełnie inaczej niż zwykle. Harper ocknęła się w ramionach wybawcy, który kilka minut wcześniej ocalił jej życie.
Luke, wybawca, był niewiarygodnie przystojnym facetem. Wszystko w nim było pociągające: od zielonkawobrązowych oczu, przez intrygującą tajemniczość, aż po zawód: był wojskowym. Drobna, śliczna blondynka, która bez wahania rzuciła się na pomoc napastowanej kobiecie, zwyczajnie mu zaimponowała.
W małym miasteczku wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Nie inaczej było w Benevolence. Przeszłość i obecna praca Luke’a wykluczały jakąkolwiek stabilizację i szczęśliwy związek z kobietą. Przynajmniej Luke tak sądził, niektórzy twierdzili inaczej.
Luke i Harper postanowili sobie pomóc. On chciał uniknąć niechcianego swatania, ona potrzebowała czasu na zorganizowanie sobie nowego życia. Zgodziła się więc udawać dziewczynę Luke’a. Układ wydawał się idealny. Jednak niebawem sprawy zaczęły się komplikować. Jego czekała kolejna misja do Afganistanu, jej wciąż groziło niebezpieczeństwo. A przecież od początku było wiadomo, że to wszystko jest na niby...
Czy w miasteczku Benevolence znajdziesz to, czego szukasz?
Może i fabuła tego tytułu (w moim odczuciu) była aż nadto przewidywalna, to jednak pozycja ta ma w sobie to „coś”, przez co nie potrafiłam przestać jej czytać. Tym „czymś” były przede wszystkim postacie tej historii.
„Dziewczyna na niby” to pozycja pełna uroczych bohaterów, których nie można nie kochać. Moją ulubioną postacią jest bez wątpienia Harper - mądra, piękna kobieta, która zawsze była chętna, by nieść pomoc innym. Przyznam, że optymizm tej dziewczyny jest zaraźliwy - jej osoba sprawiła, że na kilka dni przestałam być aż tak dużą pesymistką, którą jestem na co dzień.
Jej zupełnym przeciwieństwem jest postać Luke’a, który jest wycofanym, zamkniętym w sobie mężczyzną. Może i jego postać nie kupiła aż tak mojej sympatii, to jednak jego osoba zapewniła mi kilka chwil pełnych humoru, przez które uśmiechałam się jak głupi do sera w trakcie lektury.
Pomiędzy tą dwójką iskrzy już od samego początku. Niestety w moim odczuciu ich związek rozwinął się zbyt szybko i w pewnym momencie cielesne pragnienia przejęły nad Harper oraz Luke’iem kontrolę. Momentami brakowało mi dłuższych fragmentów o ich uczuciach co do siebie, wydaje mi się, że głównie dlatego uważam, że oboje kierowali się zwierzęcymi instynktami.
Poza humorem oraz wypiekami na twarzy, bohaterowie, przez swoje traumatyczne przeżycia spowodują u Was smutek. Nie wiem, jak wygląda to u Was, ale ja uwielbiam sięgać po historie, które powodują u mnie gamę sprzecznych emocji, dzięki czemu nie jestem w stanie zbyt szybko o nich zapomnieć.
Poza Harper oraz Luke’em, autorka pozwoliła mi również poznać mieszkańców urokliwego miasteczka, którym jest Benevolence. Na pierwszy rzut oka miejscowość wydaje się niczym nie wyróżniać na tle innych miejscowości, jednak im bardziej je poznacie, tym zrozumienie jak bardzo jest ono wyjątkowe. W „Dziewczynie na niby” czekają na Was świetne opisy tego miejsca, dzięki którym nie będziecie mieć problemu z wyobrażeniem poszczególnych jego fragmentów. Ba, w pewnym momencie wręcz zapragniecie, by zamienić się z bohaterami miejscami, by na własne oczy zobaczyć to piękne i spokojne miejsce.
Czy książkę polecam? Tak, „Dziewczyna na niby” to pozycja, w której akcja płynie w swoim tempie - nie jest ani za wolna, ani za szybka, jest wręcz idealna, co w pełni pozwoli Wam delektować się lekturą. To również historia pełna uroczych bohaterów, którzy tylko czekają, byście mogli ich poznać.