Evvie zaczyna od nowa to debiut Lindy Holmes. Opis na przedniej okładce odważnie głosi, że jest to "najbardziej romantyczna powieść roku". Jest to dosyć śmiałe stwierdzenie, ale zdołało mnie zaintrygować. I miałam okazję na własnej skórze się przekonać ile w nim prawdy.
Evvie planuje odejść od męża, który znęca się nad nią psychicznie. Ma już spakowane walizki i wstępny plan co dalej. Jednak jeden telefon sprawia, że zamiast wyjechać gdzieś daleko, Evvie musi pędzić do szpitala.
Jej nowe życie wcale nie wygląda tak, jak sobie to wcześniej wyobrażała.
Dean jest przystojny, bogaty i w dodatku bez problemu może nazwać siebie gwiazdą sportu. Jednak w jednym momencie, u szczytu kariery traci to wszystko. Chce odpocząć od zgiełku i swojej popularności w Nowym Yorku i tymczasowo przeprowadza się do małego miasteczka w stanie Maine.
Oboje są na życiowym zakręcie, każde z nich ma nieprzepracowane sprawy, o których nie mówi nikomu. Dlatego na początku znajomości zawierają pakt: żadnego rozmawiania o przeszłości, o karierze Deana, o mężu Evvie. Jednak szybko łamią reguły, które ustalili. Czy znajdą siłę, by zmierzyć i pogodzić się z przeszłością?
,,-Byłaby pani zdziwiona, gdybym pani powiedziała, ile osób mi mówi, że pokonały raka, rozwiodły się czy też spłonął im dom, po czym zgubiły klucze albo skończyła im się kawa, albo pies zjadł im kapcia i dopiero to spowodowało, że nagle rozsypały się na kawałki. Chodzi o kroplę przepełniającą czarę."
Zacznijmy od kluczowego zdania, które głosi przednia okładka. Czy to naprawdę najbardziej romantyczna książka roku? No nie do końca. Owszem, romans był, ale te stwierdzenie jest przesadą.
Gdybym miała bardziej sprecyzować jej gatunek, byłby to romans obyczajowy. Bo w moim odczuciu niemal w równym stopniu skupia się na relacji bohaterów, jak i ich wewnętrznych przeżyciach i próbach pozbierania się.
Jest to dojrzalsza historia miłosna. Nie tylko dlatego, że bohaterowie już od dawna nie są nastolatkami, ale również biorąc pod uwagę ich relacje. Jest spokojna, statyczna. Nie ma tutaj wielkich kłótni, trzaskania drzwiami i strzelania fochów. Wszystko toczy się w swoim tempie, przechodzi gładko. Nawet trudno zauważyć ten jeden moment, kiedy znajomość zmieniła się w coś więcej.
Jest to naprawdę porządny wątek romantyczny.
,,Oczywiście, że nie wierzyła w telepatię, ale czym innym były ,,najlepsze życzenia" na kartce urodzinowej, jeśli nie nadzieją na to, że twoje dobre myśli się liczą?"
Wątki problemów bohaterów są rozbudowane i Linda Holmes kładzie na nich spory nacisk. Sporo wiemy na temat uczuć Evvie do męża oraz stosunku Deana do baseballu po tym, jak przestał grać.
Motyw znęcania się psychicznego przez męża Evvie jest dosyć subtelne. Chociaż znęcanie psychiczne często jest subtelne. Tutaj zwalił na Evvie winę za zbicie szklanki, a tutaj zakrywając się troską znieważał jej pracę . Nikt o tym nie wiedział, na zewnątrz, w małym miasteczku był ukochanym doktorem ludzi, a Evvie była szczęściarą. Nawet najbliższy przyjaciel nie miał o niczym pojęcia.
Jest to ciepła i przyjemna książka. Naprawdę, gdy tylko o niej myślę, mam w głowie dwa słowa, które perfekcyjnie ją opisują-spokój i ciepło.
Nie jest to słodka historia. Nie wiem jak inni, ale ja myśląc o "najbardziej romantycznej powieści" miałam w głowie inny typ romansu. Ma co prawda swój urok, jest bardzo ludzka i przyziemna. Sama akcja dzieje się w malutkim miasteczku, w którym każdy się zna. Bohaterowie nie są szalonymi, pełnymi pasji i namiętności, temperamentnymi postaciami, a ich najczęstsze spędzanie czasu to w domu przed telewizorem.
,,Dziwne-odpowiedziała Eveleth-mieć coś takiego, bo kiedyś byłam mężatką, i nie móc się tego pozbyć, chyba że znów wyjdę za mąż. Zdajesz sobie sprawę, że nigdy nie będę mogła być po prostu singielką? Mogę być tylko mężatką albo wdową."
Podsumowując: Plusem była dojrzała i dosyć stabilna relacja bohaterów. Ta książka naprawdę wywołała mnóstwo ciepłych odczuć. Nie jest to cukierkowata powieść. I miejcie to na uwadze, jeśli będziecie mieli w planach czytanie jej, bo opis "najbardziej romantyczna powieść roku" w mojej interpretacji nie do końca był właściwy.