Pamiętam, że wcale nie chciałam wypożyczyć tej książki. Okładka... cóż, nie podobała mi się zupełnie, a ja do okładki mimo wszystko przywiązuję wagę. Wybrałam sobie inną - "Zachód słońca" Kingsbury, którego okładka była prawie urzekająca. Rękami i nogami zapierałam się przed tą powieścią. Nie pamiętam już, co zrobiły panie z biblioteki, ale do konały cudu - wyszłam z "Zagubioną przeszłością" w torbie.
Ponadtrzydziestoletnia Delia jest szczęśliwa - ma kochającego ojca, cudowną córeczką, przystojnego narzeczonego, prawdziwego przyjaciela, wspaniałego psa tropiciela i pracę, którą uwielbia. Sielankowe życie przykrywa jednak czarna chmura - mama kobiety zginęła w wypadku. Właśnie o tym najczęściej myślała - jak to by było, gdyby miała mamę? Mamę, z którą poszłaby kupić pierwszy stanik. Mamę, która byłaby blisko, gdy pierwszy raz dostała okresu. Mamę, która kochałaby ją i która dawałaby się jej kochać. Życie Delii zmienia się nagle i całkowicie - pewnego dnia policjanci zabierają jej ojca - sześćdziesięcioletniego mężczyznę - do aresztu, obwiniając go o porwanie kilkuletniej Bethany Matthews. Zostaje przeniesiony na drugi koniec Stanów - do upalnej Arizony. Delia i jej najbliżsi jadą za nim, ale czy robią słusznie? Czy faktycznie chcą się dowiedzieć tego, co przez 28 lat ukrywał Andrew? Czy stojąc przed straszliwym dylematem, wybierać będą to, co powinni? Czy należy ratować osobę chorą na raka, którą dzieli krok od samobójstwa? Czy przestępstwo popełnione w imię dobra drugiej osoby wciąż jest przestępstwem? "Zagubiona przeszłość" z każdym rozdziałem podsuwa trudniejsze pytania do rozważenia.
Jodi Picoult pisze wspaniale. Ma nieograniczone możliwości - tak pióra, jak i wyobraźni. Porusza trudne i drażliwe tematy z zadziwiającą swobodą i odwagą. Zabierając się do lektury tej powieści, liczyłam się z tym, że będzie zwykłym czytadełkiem. Bardzo się pomyliłam. Przez cały czas - niemal od początku do końca - między wierszami pojawia się pytanie o to, czy cel uświęca środki. Picoult zadaje je wiele razy i robi to tak, że naprawdę nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Autorka sięga po wstrząsające przykłady i zasypuje czytelnika informacjami, o których mu się nie śniło.
Od książki nie mogłam się oderwać, czytałam też na lekcjach. Na polskim nauczycielka zauważyła, że zajmuję się lekturą i zapytała, co tam mam. Tytuł nic jej nie mówił. "Jakaś lekka?" - spytała. Odpowiedziałam twierdząco, ale czy prawidłowo? Chyba nie. Mimo że "Zagubioną przeszłość" czyta się przyjemnie i błyskawicznie, nie można powiedzieć, że jest lekka. Zmusza do myślenia, osądzania i opisuje czyny, po przeczytaniu o których robi się czytelnikowi słabo.
"Zagubiona przeszłość" to genialna powieść, niemal całkowicie wolna od wad (ta okładka... ech). Pierwszy raz podczas czytania zatraciłam się w książce tak, że nie słyszałam nawet, co się do mnie mówi. Choć próbowałam, nie da się przejść obok niej obojętnie - ma w sobie coś, co przyciąga wyciągnięte ręce potencjalnego czytelnika. Jest obowiązkową lekturą dla każdego miłośnika ambitnej literatury.