„- A ty, mamusiu, jak się czujesz? Skurczyła ci się już dziurka?”*
W życiu kobiety nadchodzi taki czas, że chce mieć dziecko. Jedna wie to od razu, a druga musi do tego dorosnąć. Jednak gdy już ujrzą dwie wymarzone kreski są najszczęśliwsze na świecie. Ich zmysły się wyostrzają, one same przechodzą zmianę. Czują, że właśnie dzieje się coś pięknego. Niestety nie wszystkie mogą się z tego cieszyć. Z jakiś powodów Bóg odbiera im ich Kruszynki, a w sercach pozostaje rozpacz, której nie sposób opisać...
Matecznik to forum dla przyszłych i obecnych matek. Spotykają się na nim cztery kobiety, które utraciły swoje dzieci jeszcze przed narodzinami. Przedstawiam Wam:
Annę (Pis-anka) która jest szczęśliwą mężatka oraz mamą kilkuletniego chłopca. Do tego jest również katoliczka;
Dominikę(Kapibarę75) - niezależną ekscentryczkę, która na co dzień zajmuje się tłumaczeniem języka hiszpańskiego;
Mariolę(kotusiek) - młodą mężatkę, która jest odrobinę zakręcona;
Ewę(ghij) – artystkę, która wyemigrowała do Irlandii.
Te kobiety połączył wspólny ból, tylko na forum mogły się wygadać i wiedziały, że zostaną zrozumiane. Na pozór każda inna, a jednak potrafią się dogadać.
Co jeszcze przyniesie im los?
„Cisza pod sercem” jest książką, która wciąga czytelnika od pierwszych stron. Mimo dużej objętości i małej czcionki (napawała mnie lękiem w porównaniu do ilości stron) czytanie szło w zastraszającym tempie. Te cztery kobiety połączyła ta sama strata, ale z czasem poruszają też inne kwestie, dzielą się doświadczeniami. Mimo tego, że znają się tylko wirtualnie wspierają się jak tylko mogą. Książka podzielona jest na cztery części, jak pory roku, jak one same. Każda część ukazuje nam poszczególne bohaterki oraz ich życie. Poznajemy ich rodziny i przyjaciół. Śledzimy ich losy i wraz z nimi wszystko przeżywamy. Książka jest pełna emocji, czasem śmieszy, momentami smuci. Bawi oraz wzrusza. Zmusza do przemyśleń. Pani Orłowska pokazuje co przechodzą kobiety po stracie Maleństwa. Nigdy nie będziemy w stanie czuć to co one, bo aby zrozumieć trzeba to samemu przejść. A takiej straty nikomu nie życzę.
Monika Orłowska w swojej powieści poruszyła dość trudny temat. Do dziś poniektórzy uważają, że jeśli kobieta traci dziecko jest gorsza. Inne się od niej odsuwają jakby sama jej obecność zagrażała im. Smutne, ale niestety tak się dzieje. Drugą ważną według mnie sprawą jest traktowanie kobiet, które poroniły. Są traktowane jak by właśnie przeszły zwykły zabieg. Nie dba się o ich uczucia tylko stan fizyczny. Autorka ukazuje też, że nawet mąż czy po prostu partner nie jest w stanie zrozumieć do końca takiej kobiety. Na szczęście zdarzają się wyjątki.
„Cisza pod sercem” nie jest lekka i przyjemna. Nie odprężysz się przy niej. Na pewno jednak dużo zrozumie się po odczytaniu przesłania, które przekazuje pisarka. Historia ta może być dla jakiejś kobiety prawdziwa. Ona właśnie może to przeżywać. Nie straciłam dziecka, ale nie raz zdarzyło mi się uronić łzy wraz bohaterami. Książka ta na długo pozostawi we mnie ślad.
Monika Orłowska w sposób lekki i przyjemny, czasem nawet zabawny ukazała prozę życia. Nic nie ubarwiała, ani nie wybielała. Polecam ją wszystkim. Naprawdę dzięki niej można inaczej spojrzeć na pewne sprawy. Książka mówi o rzeczach poważnych, ale nie zabrakło w niej chwil wesołych, wnoszących otuchę do serca...
Ach! Jeszcze odnośnie cytatu. Sława te skierował synek Anny do niej samej czym wywołał u rodziny konsternację, a u mnie wybuch niepohamowanego kilkuminutowego śmiechu. Ten brzdąc czasem jak coś powiedział wywoływał we mnie czułość lub nerwowy chichot.
*str. 366