Agnieszka Kaźmierczyk już raz mnie zaskoczyła. Ma w sobie to coś, co potrafi oczarować czytelnika i sprawić, że nie ma ochoty rozstawać się z bohaterami. Czym tym razem było podobnie? Czy czas spędzony wśród tajemnic i intryg był dobrze wykorzystany? Ja mogę mówić tylko za siebie. Czy mamy podobne zdania, przekonajcie się już teraz …
Na plaży zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Brak jakichkolwiek śladów, nie ma dokumentów tożsamości, a na dodatek nie można ściągnąć odcisków palców, bo nie ma linii papilarnych. Jedynym dowodem jest znaleziona kartka wyrwana z tomiku średniowiecznego perskiego poety. Dziwna sytuacja i śledczy są przekonani, że przyniesie wiele znaków zapytania. Sprawa zostaje przydzielona Jackowi Markowskiemu, który już jedną nogą jest na upragnionej emeryturze. Do pomocy ma Kacpra, protegowanego wysoko postawionego wujka. Młody działa komisarzowi na nerwy i starszy na każdym kroku go ignoruje. Ale bądźcie cierpliwy i zobaczcie, jak mimo złych początków, ten duet sprawi nie jedno zaskoczenie. Jacek zamierza znaleźć sprawcę i godnie odejść na odpoczynek, a Kacper chce się wykazać i dać dowód, że zasługuje na pracę w policji.
Tomek jest znudzonym życiem nauczycielem historii. W małżeństwie układa się nie najlepiej, tym bardziej, że żona, mimo upływu wielu lat, nie potrafi mu zapomnieć występku sprzed lat. Jaką to tajemnicę skrywa belfer? Na dodatek w szkole pojawia się nowy chory uczeń, który za cel obrał sobie Tomka. Wyraźnie powiedział, że zniszczy nauczyciela i skrupulatnie do tego dąży. I jak wyraźnie widać tajemnice się pojawiają, mnożą w niespotykanie szybkim tempie i nie dają nam chwili wytchnienia. Każda z nich wprowadza zawirowania i nasz umysł rozgrzewa się do czerwoności. Przecież musimy dowiedzieć się prawdy, a to już nie jest takie proste i oczywiste.
Co łączy te dwa wątki i w którym momencie losy bohaterów się przetną? Czy zdarzenia z przeszłości rzeczywiście mogą obudzić demony przeszłości i wprowadzić chaos w teraźniejszość? Niewątpliwie tak, ale z jakim efektem?
Sekret belfra to intrygujący thriller z wplecionym wątkiem obyczajowym. Autorka – pod płaszczykiem morderstwa – uwydatnia ważne tematy i zagadnienia. Ocieramy się o zdradę, niespełnioną miłość, nieudane małżeństwo, współczesny mezalians, chorobę psychiczną i zamianę noworodków w szpitalu. Taki wachlarz kwestii życiowych w jednej powieści to ogrom emocji i wrażeń dla czytelnika. I wszystko znakomicie spięte w całość, poukładane i ukazane ze smakiem. Poszczególne elementy tej ciekawej fabuły się wzajemnie uzupełniają tworząc jeden spójny obraz, w lekturze nie ma zbędnych wydarzeń czy postaci. Wszystko jest potrzebne i podane w odpowiedniej proporcji, niczego nie ma w nadmiarze. A przez to czyta się spokojnie i z zadowoleniem, nic nie rozprasza naszej uwagi skupionej na głównym wątku.
Lektura skłania do refleksji. Nie wiem czy autorka miała taki zamiar, ale taki jest efekt. Nie można obojętnie przejść obok tak ważnych zagadnień, one mogą spotkać każdego z nas, są bardzo realne.
Niesamowite emocje zamknięte w kilka godzin przygody z powieścią. Klimat tajemniczości i niedopowiedzeń potęguje wrażenia i odczucia. Nic nie jest pewne i oczywiste, do wszystkich rozwiązań trzeba dojść samemu, nie mamy podanych na tacy. Czy w takiej atmosferze nie można się zapomnieć?
Uważam, że jest to historia, której nie trzeba polecać. Jest wartością sama w sobie, postawy jej bohaterów, dotknięte wątki i tematy, postawione pytania świadczą o kunszcie literackim autorki. Potrafi zaintrygować i zaciekawić i to jest najważniejsze.
Usiądźcie wygodnie z mocną kawą u boku, przed wami emocjonalne tornado w mistrzowskim wykonaniu!