Czy traumatyczne przejścia mogą sprawić, że człowiekowi pomieszało się w głowie? Akcja powieści „Opętanie” dzieje się 6 lat po przejściu huraganu Katrina. Główna bohaterka nie może pozbyć się wspomnień z tamtych dni. Coraz bardziej ją osaczają i – w pewnym momencie – ma poczucie, że traci rozum.
Fabuła
Ktoś włamuje się do kościoła i niszczy witraże. Mira Gallier, która odpowiadała za ich renowację, bardzo przejmuje się tym przejawem wandalizmu. Praca nad ich odnowieniem pomogła jej wrócić do normalności po przejściu huraganu Katrina i stracie męża. Krótko po incydencie w kościele, kobieta zaczyna odczuwać obecność nieżyjącego ukochanego. Ktoś włamuje się do jej domu i pozostawia po sobie… zapach jej małżonka. Czy Jeff żyje, czy Mira jest opętana?
Do tego wokół kobiety zaczynają ginąć ludzie. Inspektor Spencer Malone, prowadzący śledztwo, nie wierzy w jej niewinność. Widział niejednego zwyrodnialca, który miał oczy jak niewinne jagnię. Uważnie i z nieufnością obserwuje Mirę.
Ciekawa czy nudna powieść?
Czasami czytelnikom książek trudno dogodzić – raz akcja jest za wolna, raz za szybka; raz historia jest za prosta, innym razem za bardzo zagmatwana. Przyznam się, że po przeczytaniu „Opętania” czuję się jak rozkapryszone dziecko, które nie wie, co ma zjeść i grymasi nad zastawionym stołem. Dostałam dość ciekawą i dynamicznie napisaną opowieść, a jednak wynudziłam się nad tą książką jak mops.
Muszę uczciwie przyznać, że nie jestem w stanie wytknąć autorce błędów w konstrukcji książki czy braków w warsztacie. Fabuła „Opętania” zawiera w sobie elementy, które dobrze się sprzedają – bohaterkę, która nie może poradzić sobie z trudną przeszłością i balansuje na granicy utraty zmysłów, oraz zbrodnie, które nawiązują do religii. Mogłoby się wydawać, że takie połączenie zapewni dreszczyk czytelniczych emocji.
Nie zaprzeczę również, że Eica Spindler całkiem nieźle zaplanowała sobie opowiedzenie historii Miry. W przemyślany sposób odkrywa kolejne karty, dzięki czemu, udaje się jej uzyskać kilka zwrotów akcji. Zakończenie również zaliczam do zaskakujących, chociaż mam wrażenie, że gdybym bardziej skupiła się na początku, mogłabym dostrzec motywy jednej z postaci.
W takim razie, co wywołało moje znudzenie?
Nie poczułam napięcia, które jest dla mnie nieodzownym elementem dobrego thrillera/kryminału. W historię zniszczonego witraża, Miry i serii zabójstw wkraczamy bez jakiejkolwiek rozgrzewki. Autorka podeszła do tematu bardzo konkretnie i metodycznie – Witam Państwa. To jest trup, to są zniszczone witraże, a to inspektor Malone, który prowadzi śledztwo. Zabrakło mi otoczki, która sprawiłaby, że poczułabym, że czytam coś wyjątkowego, a nie kolejną sprawę na liście nowoorleańskich policjantów.
Na niekorzyść powieści działają też krótkie rozdziały – co mnie bardzo zaskoczyło, bo zazwyczaj jest odwrotnie. Takie kilkustronicowe fragmenty sprawiły, że nie dałam rady wgryźć się w akcję. „Opętanie” czytało mi się szybko, ale powierzchownie. Historia pędzi do przodu jak szalona, nie ma chwili, żeby usiąść z Mirą i poczuć jej strach i niepewność. Ponad to, bohaterowie wydają się bez emocji niczym mina Steven’a Seagal’a.
Podsumowanie
Jestem świadoma, że moja recenzja jest mocno subiektywna, a wpływ na odbiór „Opętania” mógł mieć mój ówczesny nastrój, lub książka, którą czytałam wcześniej. Jednak moje serce podpowiada mi, że to przeciętny kryminał. Nie znalazłam w nim tego czegoś, za co kocham tego typu powieści.