Pani Jolanta Maria Kaleta to dla mnie największe zeszłoroczne odkrycie. I chociaż nie robiłam podsumowań książkowych na zakończenie 2022, bo uznałam, że może nie ma takiej potrzeby, to muszę przyznać, że jeżeli miałabym wybierać najlepszą książkę, to dla mnie byłaby to seria "Tron we krwi". Ta trylogia mnie porwała, zachwyciła i zaczarowała, wiedziałam więc, że muszę sięgnąć po wcześniejsze książki tak fantastycznej autorki. I tak w moje ręce trafiła trylogia „Wojna i miłość”. Po lekturze pierwszego tomu już wiem, że to będzie kolejne genialne dzieło i absolutnie mnie nie odstrasza obszerność poszczególnych części. Jestem zachwycona kunsztem literackim i wiedzą historyczną, jaką autorka zaprezentowała w części pierwszej „Katarzyna i Igor”. Te 700 ton pochłonęłam w trzy wieczory, może lekko zarywając noce, ale było warto. Autorka przenosi nas na początek 20 wieku, w czasy chyba najbardziej trudne i brutalne w dziejach historii Polski.
Katarzyna Jax- Rawecka, pochodząca z polskiej szlacheckiej rodziny, zakochuje się z wzajemnością w carskim dragonie, poruczniku Igorze Kaledinie. Panująca sytuacja polityczna nie sprzyja jednak ich związkowi. Ani rodzicie Katarzyny, ani Igora, nie wyrażają zgody na ich małżeństwo. I brutalnie rozdzielają młodych, zmuszając Katarzynę, będącą w odmiennym stanie, do poślubienia starszego lekarza. Europa powoli pogrąża się w chaosie wojny. Rodzina Jax- Roweckich musi wybrać, czy stanąć po stronie carskiej Rosji, czy dołączyć do tworzących się pod bokiem Józefa Piłsudskiego, legionów polskich, walczących jednak pod sztandarem Austrii. Jeden brat Katarzyny wybiera Rosję, dwaj pozostali wstępują do Legionów. Czy przyjdzie im stanąć twarzą w twarz po przeciwnych stronach barykady? Wojna zbiera coraz krwawsze żniwa, czy pozwoli ona spotkać się jeszcze Katarzynie i Igorowi? Z jakimi przeciwnościami losu przyjdzie im się zmierzyć, by móc być razem?
Wydawać by się mogło, że Pani Jolanta Maria Kaleta stworzyła przepiękny romans historyczny, którego głównym tematem jest miłość ludzi pochodzących z dwóch różnych światów, rozdzielonych dodatkowo przez okrutną wojnę. I oczywiście książka opowiada piękną i wzruszającą historię o dwojgu zakochanych. Dla mnie to jest jednak przede wszystkim opowieść o miłości do ojczyzny i o wyborach, których Polacy musieli dokonywać w tych ciężkich czasach, by zawalczyć o swój udręczony kraj. Bracia powoływani do wojska po stronie Austrii i Rosji, czy kuzyni, czy przyjaciele, musieli stawać przeciwko sobie. Młode dziewczęta pracujące, jako sanitariuszki, czy walczące z wrogiem o wolną Polskę, chłopcy- dzieci, uciekający z domów, by mieć swój udział w wyzwoleniu kraju, to tylko niektóre z przykładów tej miłości do ojczyzny, która szczególnie objawia się w obliczu wojny. Jest to też opowieść o miłości do drugiego człowieka i o niesieniu bezinteresownej pomocy, nawet w sytuacji zagrożenia własnego życia. Jestem wdzięczna, że autorka wybrała ten okres Polski na akcję swojej powieści. Przypomina nam ona bowiem, jak wiele nasi przodkowie musieli przejść, by Polska stała się niepodległa. „Katarzyna i Igor” to jest też wciągająca fabuła, oparta na prawdziwych wydarzeniach historycznych, niesamowity realizm w opisie bitew, sytuacji politycznej, czy społecznej na terenach rozgrabionej Polski i wzruszająca opowieść o miłości, która nie zawsze wygrywa w obliczu wojny, przegrywając ze śmiercią. Książka tak przepiękna, tak emocjonująca, momentami też brutalna, przez swój realizm wojenny, że na pewno będę ją jeszcze długo przeżywać. I na koniec, może banalnie, ale inaczej nie potrafię: ogromne chapeau bas dla autorki za tą, jakże realną i wzruszającą podróż w czasie.