Carter Reed recenzja

"Carter Reed" od Tijan jest bardzo ciekawą pozycją z kręgu romansów literatury mafijnej. Mnie przekonała do siebie swoją zmysłowością oraz tym, że autorka nie próbuje odkryć Ameryki na nowo, a mafia w jej wydaniu spodoba się zarówno tym nowym czytelnikom, jak i tym, którzy czują już lekki przesyt. Mam na myśli to, że mafia jest jednym z popularniejszych i bardziej odkrytych, ogranych motywów. Często pojawiają się głosy, że tego jest już za dużo, "odgrzewany kotlet" itp, a właśnie moim zdaniem to co robi Tijan jest odpowiedzią - mafia, która jest w tle, nie burzy porządku, wprowadza ciekawe wątki, a jednocześnie nie daje znużenia i ciekawi. "Carter Reed" - Nie wyobrażam sobie innego tytułu dla książki z takim bohaterem. Uwaga, czytelniczki, można się zakochać. Emma natomiast jest przykładem normalnej silnej bohaterki. Normalnej, bo nie jest przerysowana, a wręcz bardzo realna. Akcja zaczyna się gdy ta postanowiła zrezygnować z pójścia na siłownię i wrócić wcześniej do domu. Po powrocie zobaczyła, jak jej współlokatorka jest gwałcona przez swojego chłopaka. Miała dwie możliwości: zadzwonić na policję i zginąć z powodu mafijnych powiązań jego rodziny lub zabić go pierwsza i mieć nadzieję, że uda jej się z tego wyplątać.

Emma się nie zawahała.. Najpierw zabiła drania, a następnie poszła do jedynej osoby, która mogła ją ochronić – Cartera Reeda.
Musicie przyznać, że brzmi to mocno i interesująco. Jedyną rzeczą, która mi nie do końca w książce odpowiadała, to brak ważnego, dla mnie momentu zabawy w "ucieczkę" czy jak to inaczej jest nazywane zabawy w "kotka i myszkę", wiecie, gdy oni coś do siebie czują, ale nie potrafią tego przyznać itd. Oczywiście w małym stopniu się pojawił, ale był na tyle nikły, że kompletnie go nie odczułam. Słowa "kocham" padły za łatwo, nie czułam między nimi czegoś wyjątkowego, co pozwalałoby aby je wypowiedzieć.
Jednak widzę duży potencjał w tej historii i czekam z niecierpliwością jak potoczą się losy tej dwójki w kolejnym tomie, a jego premiera już za chwilę.