Zanim spróbuję odpowiedzieć na zadane w tytule pytanie, pozwólcie, że opowiem nieco więcej o tej prowokującej do myślenia książce. Napisanej w sposób błyskotliwy i niezwykle analityczny, a zarazem przystępny w odbiorze. Zawierającej opracowania rozmaitych koncepcji z zakresu psycholingwistyki i szerzej: psychologii i językoznawstwa. O książce, w której przedstawiono nietuzinkową i oryginalną tezę o naturze języka. Jego wrodzoności, ewolucji i mechanizmach.
Nadmienić przy tym muszę, iż autor, Steven Pinker, w środowisku językoznawców jest osobą dość kontrowersyjną. Wyłamującą się z tradycyjnego płaszcza lingwistycznych zawiłości. Jako psycholog i kognitywista staje po stronie tez prezentowanych przez Noama Chomsky'ego. Wyjaśnia więc biologiczne podstawy języka, podając czytelnikowi pod nos dowody za istnieniem złożonego systemu gramatyki uniwersalnej (m.in.). Oczywiście nie ze wszystkim Pinker się zgadza, ale daje jasno do zrozumienia, że upowszechniona koncepcja o mocy uczenia się języka jest słabsza niż teorie ewolucyjne wskazujące na głębokie zakorzenienie tytułowego instynktu.
Autor od początku krytykuje (oczywiście z pomocą odpowiedniej argumentacji i dowodów - jednych mocniejszych, drugich słabszych) znane nam poglądy o wartości wczesnej nauki języka i rozwoju dziecięcej mowy. Co kawałek można dowiedzieć się czegoś fascynującego i zaskakującego. Wychodzącego poza stabilne ramy globalnie akceptowalnych opracowań naukowych. Psycholog postrzega język jako twór naturalny, zdolność wyewoluowaną na potrzeby komunikacji już u łowców-zbieraczy. Wskazuje przy tym na jego adaptacyjne walory oraz możliwości rozwojowe. Na pewne uniwersalia.
W książce przeczytamy m.in. o: języku migowym, Darwinie, instynktach językowych występujących u różnych gatunków zwierząt, gramatycznych niuansach, teorii umysłu, procesach poznawczych, trajkotkach, wokalizacji, okresach krytycznych, umiejętności czytania i pisania, nauce języków obcych, zaburzeniach mowy, funkcjonowaniu sieci neuronowych, złożoności ludzkiego mózgu... i wielu innych.
Całość wypełniona jest po brzegi różnymi badaniami - samego Pinkera, ale także (wspominanego już) Chomsky'ego, Howarda Gardnera czy Paula Broca. Mimo to przeciwstawne spojrzenie autora i wykładane "odkrycia" od lat 90. po dziś dzień stanowią temat dyskut i pogłębionych analiz. Dodam także, bazując na doświadczeniach własnych, że na studiach pedagogicznych czy psychologicznych niewiele się mówi o tym autorze. Ale czy to oznacza, że nie powinniśmy czytać tej publikacji? Wręcz przeciwnie.
W internetowych czeluściach można znaleźć wiele argumentów za i przeciw stawianym w książce (hipo)tezom. Natura języka jest tematem niezwykle aktualnym i z jakiej perspektywy naukowej nań nie spojrzymy, takie otrzymamy odpowiedzi. Tu mamy konkretną wizję z logiczną argumentacją. Choć z drugiej strony... od 1994 roku minęło 30 okrągłych lat. Mimo że w Polsce ta książka ma swoją niedawną premierę, nie znaczy, że wszystkie zawarte w niej informacje są aktualne. Na uznanie zasługuje oczywiście praca tłumacza, pana Tomasza Bieronia, jak również cieszy fakt naukowej konsultacji z dr hab. Andrzejem Klawiterem w związku z niniejszym polskim przekładem. Piękne jest to, że nauka się zmienia - ewoluuje niczym pinkerowski język - i możemy w jej świetle zobaczyć zmieniające się perspektywy. Dojrzewanie rozmaitych koncepcji. I tak właśnie traktuję osobiście tę publikację. Jako dające do myślenia kompendium teorii psycholingwistycznych, które niejednokrotnie skłoniło mnie do zakwestionowania wtłoczonej na studiach wiedzy. Wdzięczność czuję, wdzięczność!
*Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.