Znużeni blichtrem jednodniowych, miałkich bestsellerów, niesłusznie okrzyczanych jako arcydzieła, pragniemy nieraz porzucić skomplikowane, wydumane fabuły, opisane zawiłym, nieprzystępnym, lub też wulgarnie agresywnym językiem, i zamiast tego zanurzyć się w prostą historię, dotykającą prawdy zwykłego życia. I taka jest też ta książka - odwołująca się na równi do ciała i umysłu, do inteligencji i emocji. Wartka akcja, opisująca codzienne, a przecież fundamentalne doświadczenia, bliskie każdemu czytelnikowi, zakończona satysfakcjonującym happy endem (i wyjątkowo nie zdradzam tu żadnej tajemnicy, bowiem szczęśliwe zakończenie jest niejako wpisane w formułę książki), wciąga bez reszty i skupia całą naszą uwagę - tak bardzo pragniemy owego pozytywnego rozwiązania! Emocjonalnemu zaangażowaniu sprzyja śmiało nakreślony, nietuzinkowy bohater, obdarzony wdziękiem i charyzmą, który dzielnie stawia czoło wyzwaniom codzienności, jej oczekiwanym i nieoczekiwanym przeciwnościom, a w dalszych tomach - "Do kąpieli, króliczku" i "Nie płacz, króliczku", które również gorąco polecam - nawet z krzywdą i bólem, jakie niesie egzystencja.
Pozytywna wymowa rekomendowanego utworu, oparta na uniwersalnych wartościach, takich jak troska, dbałość o bezpieczeństwo i czułość, zdolna jest w moim odczuciu przekroczyć międzypokoleniową barierę i zjednoczyć czytelników, młodszych i starszych, we wspólnym doświadczeniu lektury, budującym najgłębsze interpersonalne więzi.
Jest to lektura z gatunku koniecznych, wzbogacająca i upiększająca życie czytelnika, która pod prostą, przystępną formą ukrywa nieoczekiwaną głębię. Po jej przeczytaniu w zupełnie inny sposób spoglądamy na niepozorne, codzienne czynności. Układanie się do snu jest przecież na pozór banalne, a czy pamiętamy, co z tego tematu zdołał wydobyć Proust? Nie tak kunsztowna w formie, książka "Śpij króliczku" pod wieloma względami dorównuje jego arcydziełu. Gorąco wierzę, że osiągnie ona status klasyka, a nawet - nie bójmy się tego nadużywanego słowa - książki kultowej.
***
Powyższa recenzja jest oczywiście żartem. Miałam zamiar napisać tylko, że "Śpij, króliczku" jest uroczą książeczką dla najmłodszych, pozwalającą na zabawę połączoną z lekturą, o prostych, ładnych obrazkach, na sztywnej tekturze, która powinna wytrzymać wiele postukiwań, głaskań i pstryków - bo do stukania, głaskania i pocierania zachęca tekst. Ale podkusiło mnie napisać "śmiertelnie poważną i uczoną" recenzję - w której jest zresztą wielokrotnie więcej znaków niż w recenzowanym dziele.