„Oto kilka krótkich historii. Historii nieoczywistych, niepokornych, niejednoznacznych. O czym? O życiu, jak to zwykle bywa. Ale też trochę o śmierci. I o miłości (tej chcianej i tej nie), o walce z uzależnieniem, z potworami, z tornadami, o samotności i o wolności. O przeznaczeniu, które – prędzej czy później – dogodni każdego.” (z opisu)
Tak naprawdę ten fragment opisu umieszczonego na tylnej stronie okładki jest kwintesencją tego tomiku. Każdy z czytelników sam musi przez niego podążyć, odkryć istotę każdego opowiadania, mniej lub bardziej dać się ponieść oryginalnemu stylowi autorki.
Pierwsze opowiadanie pt. „Czubek”, więc najważniejsze moim zdaniem, bo zapraszające nas do świata autorki, było dziwaczne. Taka właśnie była moja pierwsza myśl. Że historia jest dziwaczna, wariacka i tak odmienna od tych wszystkich stylów i treści, które wchłaniałam w siebie przez ostatnie miesiące. I w tym pierwszym, samozachowawczym odruchu nie chciałam czytać ani dalej, ani więcej. Chciałam uciec od tego chaosu, cierpienia, swoistego szaleństwa i ukryć się w bezpiecznym świecie prostych historii, z dramatami owszem, ale prostymi, niezawoalowanymi, chciałoby się powiedzieć spisanymi banalnym stylem zrozumiałym dla prostego zjadacza chleba.
***
„– Jutro. Stanie się. Przyjdzie i będzie. Masz całe jutro, potem kolejne i kolejne. Nie każdy tak ma. Ty masz. Żyj.
– Po co?
– Życie ma sens, gdy nadasz mu sens.”
***
Kiedy już wniknęłam w świat Bożeny Kraczkowskiej (a stało się to bardzo szybko) trudno mi było ten świat opuszczać, dlatego przeczytanie tej książeczki, mającej zaledwie 188 stron, zajęło mi jeden dzień. Nie da się jednak czytać tych opowiadań nie robiąc sobie przerw na złapanie oddechu, na przetrawienie tego co się przeczytało, na zrozumienie przesłania autorki.
Nie czyta się tych historii (prostych, gdyby obedrzeć je z niecodziennej formy) łatwo i przyjemnie. Pod pozornym chaosem dziwacznych myśli, sformułowań, zachowań bohaterów jest ból, samotność, szukanie swojego sensu, ucieczka od świata, nieśmiała próba odnalezienia się w nim. Każda historia choć teoretycznie jest osobnym bytem tak naprawdę nie posiada początku ani końca. Stajemy się bezwolnymi obserwatorami myśli, odczuć i poczynań bohaterów. I choć opowiadanie się kończy to wcale nie ma się poczucia, że historia bohaterów się skończyła.
***
„Każdy czubek jest czegoś początkiem i każdy początek ma swój czubek.”
***
Nie znałam wcześniej stylu autorki, nie trafiła w moje ręce żadna z jej wcześniejszych publikacji, a i samo nazwisko nic mi nie mówiło. Cieszę się, że miałam okazję poznać twórczość Bożeny Kraczkowskiej. Jej niespotykany styl, odwaga by w taki, a nie inny sposób przedstawić swoich bohaterów, stał się dla mnie pewnego rodzaju inspiracją.
Niektóre z opowiadań, jak „Czubek” właśnie albo „Fiołek Oriona” były trudne. Czytało się je ciężko, czasem nie rozumiałam metafor stosowanych przez autorkę i bardziej odbierałam je emocjami jakie wywoływała we mnie lektura.
***
I tak sobie właśnie myślę, że ten oryginalny styl autorki niekoniecznie może się podobać, bo konieczne jest odrzucenie tego co znamy i danie się zawładnąć szaleństwu, a ceną za to jest spokój naszej duszy. A poza tym nie każdy to lubi.
Ja jednak oceniam bardzo dobrze opowiadania Bożeny Kraczkowkiej i polecam je każdemu kto lubi sięgać po oryginalne, krótkie opowiadania, kto nie lubi mieć niczego podanego na tacy, a mierzenie się z ludzkim zagubieniem, cierpieniem i emocjonalną fiksacją nie jest dla niego straszne.
„– Życie to nie jest romantyczna powieść, życiu trzeba umieć sprostać!
– Sprostać, sprostać! – ironizowała Joanna, wykrzywiając usta. – A może ja nie chcę sprostać! Może ja chcę żyć.”