Singiel, to pojęcie, które ostatnimi czasy często jest słyszane. Ludzie coraz częściej wybierają dla siebie drogę w samotni, jednak nazywają to niezależnością. Nie chcą się z nikim wiązać, podporządkowywać innym osobom. Jednak często interesuje mnie, dlaczego single wybierają dla siebie właśnie taką drogę. Renata L. Górska w swojej powieści: „Cztery pory lata” przedstawia swoim czytelnikom ciekawą historię pewnej dziewczyny, która nagle musi stawić czoło różnym życiowym wyzwaniom.
Pewna siebie, ale jednocześnie niezdecydowana kobieta, to główna bohaterka książki. Kornelia – tak bowiem nazywa się główna postać – pracuje w księgarni, ma trzy dobre przyjaciółki, a także mieszka w niezwykłym miejscu – w zameczku. Sama o sobie mówi, że nie jest ambitna i nic nie robi ze swoim życiem – wystarczy jej to, co ma. Jednak jej bliscy uważają, że jest coś, a raczej ktoś, kto przydałby się w jej egzystencji. Jest to nie kto inny, jak mężczyzna. Nela postanowiła zostać singielką. Pomimo tego, że jej przyjaciółki są mężatkami, a dwie z nich mają dzieci, zmienienie stanu cywilnego jej nie interesuje. Koleżanki, a także bratowa, bratanica oraz jej matka przekonują ją do niejakiego Piotra, z którym – bez wiedzy żadnej z wymienionych przeze mnie kobiet – zerwała kontakt przed kilkoma tygodniami. Nazywano Piotra ostatnią deską ratunku dla Neli, jednak ta wolała być sama.
Wybrana przez Kornelię droga życiowa nie jest jedynym tematem tejże książki. Życie głównej bohaterki komplikuje się, kiedy dziewczyna dowiaduje się, że na miejscu jej domu ma powstać autostrada. Nie tylko jej zameczek jest zagrożony, ale także zameczki wszystkich jej sąsiadów. Przywiązana do swojego miejsca zamieszkania postanawia bronić magicznej ulicy i jej zabytków. Także oskarża Piotra o to, że sam jest wtajemniczony w budowę owej autostrady i spotykał się z nią, tylko dlatego, aby obejrzeć z bliska ulicę, która rzekomo ma zostać wyburzona. Przyjaciółki Kornelii także podejrzewają Piotra i przepraszają, że chciały go z nią wyswatać. Czuły się winne, że same wprowadziły zdrajcę w ich krąg przyjaciół.
Znajome Neli, to barwne osoby. Każda z kobiet jest inna, mają odmienne zainteresowania, pasje, a także sytuacje w domach, jednak mimo to, są najlepszymi sojuszniczkami. Iga, to sportsmenka, uczy wychowania fizycznego w szkole. Zamiast samochodem, woli jeździć rowerem, prowadzi zdrowy tryb życia. Razem z mężem Tymoteuszem starają się bezskutecznie o dziecko. Dorota jest duszą artystki. W miasteczku mieszka zaledwie od kilku lat. Ma męża Daniela, z którym prowadzą galerię. Utrzymują się ze sztuki. Mają trzyletnią córeczkę Anikę. Natomiast Gosia jest pasjonatką fauny i flory. Lubi projektować ogrody, a także rozczula się nad każdym zwierzątkiem. Ma męża Jarosława, który ją ciągle kontroluje i gra na nerwach reszcie dziewczyn. Mają wspólnie dwójkę dzieci. Cała czwórka, to energiczne kobiety, które lubią spotykać się na kawie albo czymś mocniejszym i przy tym plotkować. Razem potrafią przejść zarówno przez te dobre jak i złe chwile. Każdą z nich polubiłam na swój sposób, chociaż do samej Kornelii nie mogłam się przekonać przez dłuższy czas. Ta bohaterka nieco mnie męczyła, czasami uważała siebie za lepszą, nie słuchała innych, była po prostu uparta.
Duży plus dla autorki należy się za ukazania właśnie tej niezwykłej więzi między tymi czterema postaciami, a nawet i mężami i dziećmi. Czytając tę książkę, wydawało mi się, że ja także należę do tego ciekawego towarzystwa. Podobało mi się również to, jak pisarka przedstawiła bratanicę Kornelii, Pamelę. Pamela, to energiczna osóbka, która lubiła plotkować, jednak tym nie robiła nikomu szkody. Chciała bowiem dla wszystkich dobrze. Miała bujna wyobraźnię i przelewała swoje fantazje do tajemniczego zeszytu. Od razu dziewczynka zdobyła moją sympatię. Miała dość dobry kontakt ze swoją ciotką Nelą, często przesiadywała u niej na poddaszu i podjadała orzeszki przy czym zwierzała się jej ze swoich problemów. To właśnie ona najbardziej przeżywała rozstanie Kornelii z Piotrem i nie kryła o to urazy do swojej ciotki. Samego Piotra także polubiłam od początku, mimo tego, że na początku była tylko o nim mowa. Później dopiero nagle pojawił się w miasteczku i na nowo poprzewracał życie Nel do góry nogami. Tak, Piotr mnie zaintrygował i chciałam poznać jego osobę bliżej.
Książka Renaty L. Górskiej sprawiła mi niemały kłopot. Mianowicie, przeciągało mi się czytanie tejże lektury. Uznałam, że książka dłużyła mi się, ponieważ nie zawsze dążyła do czegoś konkretnego. Czasami mnie po prostu nudziła. Chyba jestem za bardzo przyzwyczajona do kryminałów i thrillerów, które trzymają czytelnika w napięciu i każdą stronę studiuje się z wielką zachłannością. Mimo tego, książkę zamknęłam z uśmiechem na twarzy i przekonaniem, że pisarka w pełni wykorzystała swój pomysł na powieść. Pani Renata L. Górska posiada bardzo ciekawy styl, w którym nie przesadza z żadnymi epitetami czy porównaniami. Czyta się jej tekst z lekkością i z łatwością można się wczuć w sytuacje oraz emocje towarzyszące głównej bohaterce.
„Cztery pory lata”, to książka, która nie zmieniła mojego poglądu na żadne sprawy uczuciowe i rodzinne. Jedynie pokazała, że przyjaźń w życiu człowieka jest bardzo ważna. Renata L. Górska stworzyła książką, która może po prostu umilić czas. Tak, to jest czytadło, ale takie, które warto przeczytać i nie żałować ani chwili spędzonej przy tejże lekturze.