Z serią książek o dzikich kotach mieszkających w lesie spotkałam się już wcześniej. Teraz, po jakimś czasie, zdecydowałam się odświeżyć sobie pierwszą serię, poszerzając swoje horyzonty o drugą. Oto jak prezentuje się w moich oczach historia o domowym kocie, Rdzawym, który dołącza do Klanu Pioruna i zmienia tym samym jego losy – czyli kilka słów o „Ucieczce w dzicz” od Erin Hunter.
Pierwsze, co nie spodobało mi się już za pierwszym razem i nie podoba mi się nadal, to spis postaci na samym początku. Do każdej z nich dołączono krótką notkę na jej temat, jednak cały ciąg imion mówił mi wtedy tyle, co nic. Lepiej by było rozbudować nieco bardziej opisy w książce i w ten sposób wprowadzać po kolei wszystkich bohaterów. Poza tym niektórzy z nich są po prostu kiepsko albo zwyczajnie niepoprawnie opisani – kocury szylkrety zdarzają się niezwykle rzadko, a jeśli już, to są bezpłodne, a „ładna pręgowana kotka” nie mówi nic o faktycznym jej wyglądzie. Nie oczekiwałam profesjonalnego nazewnictwa kocich umaszczeń, ze względu na to, że „Wojownicy” przeznaczeni są także dla młodszych czytelników, ale obecny stan rzeczy jest nieco rozczarowujący.
Następna rzecz, która boli w oczy – powtórzenia. Ciągle w tekście przewijają się pełne imiona, które można zastąpić jakimś synonimem, zamiast wiecznie czytać o „Ognistej Łapie, Szarej Łapie, Kruczej Łapie, Piaskowej Łapie i Zakurzonej Łapie”. Może dzięki temu lepiej utrwaliłyby mi się w pamięci wyglądy poszczególnych kotów. Pojawiły się też pomyłki w nazewnictwie, niezbyt częste, ale jak na całą książkę – zbyt liczne. Poza tym, gdy pierwszy raz zaczynałam czytać i zostałam zbombardowana nowymi imionami, ciężko mi było połapać się, kto jest kim (przynajmniej ów spis postaci na coś się przydał). W dodatku w czasie jednej z walk w krótkim czasie przeczytałam słowo „szczur” aż sześć razy!
Zastanawiający jest też fakt, że przywódczyni klanu, Błękitna Gwiazda, dzieli się ważnymi informacjami ze zwykłym uczniem zamiast z innymi, zaufanymi wojownikami. Nietrudno się domyślić, w czym leży sedno „specjalności” głównego bohatera, ale i tak jest to dosyć kiepsko rozegrane. Ta relacja mogła się potoczyć odrobinę inaczej.
Mimo wszystko „Wojownicy” mają wyraźnie dostrzegalny, ogromny potencjał fabularny. Mapka na początku pomaga wyobrazić sobie poszczególne miejsca. Podział kotów na klany, które walczą ze sobą i w każdą pełnię spotykają się pokojowo, miejsca w klanowej hierarchii, obowiązujące zasady zebrane w kodeksie wojownika, przepowiednie od zmarłych żyjących na niebie – to wszystko otwiera drzwi do wielu różnych możliwości. W dodatku unikalne, kocie słownictwo, na przykład Dwunogi – ludzie, Obcinacz – weterynarz, Droga Grzmotu – ulica; sposoby nadawania imion; to wszystko buduje klimat i podkreśla, że bohaterowie nie są ludźmi, tylko mają futro, ogon i wąsy.
Książka pokazuje, czym jest prawdziwa przyjaźń, zaufanie i zdrada; porusza temat miłości, lojalności i uświadamia o odpowiedzialności, z jaką wiąże się rola przywódcy. Odwaga, poświęcenie, niecne intrygi – wszystko to można znaleźć właśnie w „Ucieczce w dzicz”. Pomimo wielu niedociągnięć i przeoczeń, książka ta jest warta przeczytania; świat wojowniczych kotów ma w sobie to coś, przez co z całą pewnością przypadł do gustu mnie i wielu innym czytelnikom.